Mieszkańcom w każdej chwili może spaść na głowę kawałek elewacji
Mieszkańcom w każdej chwili może spaść na głowę kawałek elewacji


Budynek oddano do użytku w latach 70. ubiegłego stulecia, ale jeszcze nigdy nie przeprowadzono tam żadnego remontu. Zabezpieczono jedynie doraźnie spadające na przechodniów elementy elewacji. – Płacimy czynsze. Część z nich powinna być przeznaczona na fundusz remontowy, którego tu jednak nie ma, nie ma też remontów. Za chwilę ten blok się zawali i będzie wielka tragedia. Czy musi dojść do nieszczęścia, żeby ktoś wreszcie zajął się sprawą? – pyta Arkadiusz Tomaszewski, jeden z lokatorów. Mieszkańcy uważają, że fundusz remontowy zlikwidowano, a opłaty z tego tytułu włączono do stawki za użytkowaną powierzchnię. Miała to być, ich zdaniem, zemsta dyrekcji szpitala za zarzuty, że pobiera czynsz bezprawnie.
Czynsze bez umów
Większość mieszkańców nie ma bowiem nawet umów najmu zajmowanych lokali. Lokatorzy kierowali więc pisma do dyrektora WSS nr 2 Jerzego Kasprzaka z żądaniem uregulowania tych spraw. Jak dotąd do tego nie doszło. Rzeczywiście stan techniczny budynku budzi sporo obaw. Po interwencji ludzi w magistracie prezydent Marian Janecki zlecił nadzorowi budowlanemu przeprowadzenie oględzin. Doszło do nich 2 marca. Póki co nie ma jeszcze zaleceń pokontrolnych. Będą po przesłuchaniu pracowników działu technicznego szpitala. Jadwiga Poloczek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, na razie, jak mówi, może jedynie stwierdzić, że część elewacji wymaga skucia, bo zagraża przechodniom.
– Ponadto uważam, że drewniane zabezpieczenie wykonane nad schodami wejściowymi powinno być szersze o około pół metra – dodaje Jadwiga Poloczek. Od ubiegłego roku ludzie praktycznie nie mają dostępu do parkingu. Szpital wydzierżawił go prywatnej firmie, która pobiera opłaty od każdego, kto wjeżdża na teren przy placówce. A to oznacza, że płacić muszą też odwiedzający mieszkańców tego bloku. – Parking, zgodnie ze specyfikacją przetargową, miał być rozbudowany. Tymczasem dzierżawca na razie nie zrobił nic – mówi Piotr Sobel, przewodniczący rady mieszkańców bloku. Najostrzejsze zarzuty pod adresem dyrekcji szpitala padły po tym, gdy wyszło na jaw, że w placówce pojawiła się bakteria legionelli.
Nie było zagrożenia?
Blok mieszkalny podłączony jest do tego samego źródła wody, co szpital. Nikt jednak nie tylko nie przestrzegł o tym mieszkańców, ale nawet ich nie poinformował. – Dopiero dwukrotne podgrzewanie wody z dodatkiem chloraminy w naszym budynku uświadomiło nam, iż nasze życie i zdrowie są zagrożone – mówi przewodniczący rady lokatorów. Dyrektor Kasprzak nie zgadza się z tymi zarzutami. Uważa, że mieszkańcy nie byli narażeni na niebezpieczeństwo. – Bakteria pojawiła się tylko na oddziale okulistycznym. Przegrzewanie wody w całym szpitalu i w bloku mieszkalnym miało charakter profilaktyczny – tłumaczy. Zapewnia, że sytuacja mieszkańców może ulec zmianie po przekazaniu bloku Zarządowi Województwa Śląskiego, bo nie ma pieniędzy na jego remont.
Na co więc idą pieniądze z czynszów? Okazuje się, że nie gromadzi się ich na oddzielnym koncie, bowiem stanowią one dochody szpitala, więc w pierwszej kolejności przeznaczane są na jego statutową działalność. Tymczasem mieszkańcy mają już dość braku zainteresowania swoimi problemami ze strony dyrekcji. Sprawę dotyczącą wystąpienia w szpitalu groźnej dla życia bakterii legionelli skierowali do prokuratury. Teraz liczą na pomoc ze strony radnych. Swoje bolączki przedstawili w oficjalnym piśmie do władz magistrackich. Opowiadali o nich także podczas posiedzenia miejskiej komisji polityki społecznej i mieszkaniowej.
Nie jest stroną
– Budynek nie jest gminny, dlatego nie jesteśmy stroną w tej sprawie. Jednak w ramach naszych kompetencji i możliwości będziemy starać się pomóc lokatorom tego budynku – mówi prezydent Marian Janecki. Być może zalecenia pokontrolne nadzoru budowlanego zmienią sytuację lokatorów obiektu, który już doczekał się w Jastrzębiu określenia blok widmo.

2

Komentarze

  • szymon p zagrożenie 22 lipca 2009 11:13no bo tam mieszka moja ciocia a ja mam dopiero 9 lat to staszne
  • Cichy To jest blok widmo 21 marca 2007 18:38Budynek,który jest opisany "JAKO BUDYNEK WIDMO"to nie budynek mieszkalny tylko miał to być HOTEL dla PIELĘGNIAREK.Pan Arkadiusz Kuta ,który opisał całą sytuację ,jest w błędzie gdyż budynek był oddany nie w latach 70,ale na przełomie lat 86/87 ubiegłego stulecia.Wtym momencie budynek ,który został oddany w latach 80 ,jest budynkiem wiekiem młodym. Jastrzębie Zdrój jest miastem starym i nowym .Budynek o którym mowa mieści się w części nowej w moim przekonaniu. W Jastrzębiu Zdroju w części starej aglomeracji budynki starsze wymagają remontu niż budynek przedstawiony w artykule pana A.Kuta Pan Kuta nie opisał w swoim artykule kąkretnie o jaki remont chodzi.

Dodaj komentarz