Radni PiS-u uważają, że mają prawo do wizytowania wszystkich jednostek miasta bez zgody prezydenta
Radni PiS-u uważają, że mają prawo do wizytowania wszystkich jednostek miasta bez zgody prezydenta

Lotnymi brygadami nazwał prezydent Jastrzębia Marian Janecki działanie kilku radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy bez uprzedniego zawiadomienia przeprowadzili kontrolę w schronisku dla zwierząt przy ul. Norwida. Radni poczuli się obrażeni. Uważają, że wykonywali jedynie swoje obowiązki.
Do pierwszej wymiany zdań doszło podczas sesji. Zaczęło się od słów radnego. Janusz Tarasiewicz złożył interpelację w sprawie funkcjonowania schroniska. Powołał się przy tym na wnioski, jakie nasunęły się mu po wizycie (czyli inspekcji) w ośrodku. Oburzony tym prezydent uznał, że radni przekroczyli swoje kompetencje. – To wygląda jak lotna brygada. Nikt nie wie, kiedy i gdzie zjawią się radni, by przeprowadzić kontrolę – mówił prezydent. Tworzący rzeczoną lotną brygadę Janusz Tarasiewicz, Andrzej Matusiak i Grzegorz Matusiak postanowili bronić swojego postępowania. W liście otwartym uznali, że oburzenie prezydenta i stwierdzenie, że radni powinni mieć jego zgodę, „brzmi równie szokująco, jak i dyktatorsko”.

Próba ośmieszania
Napisali w nim, że gospodarz miasta podjął, ich zdaniem nie po raz pierwszy, próbę ośmieszania i dyskredytowania ich działań, które dają mieszkańcom nadzieję na zmianę polityki gminy wobec uwag i skarg. Dalej czytamy, że prezydent nie reaguje należycie na sygnały, które radni podnoszą często w interpelacjach, a podejmowana przez nich tematyka jest zapewne drażliwa, gdyż dotyczy wielu nieprzejrzystych działań. „Zdajemy sobie sprawę, że żadna władza nie lubi, gdy patrzy się jej na ręce, a czego nawet prezydent nie ma prawa zakazywać. Zapoznawanie się radnych z funkcjonowaniem i problemami jednostek podległych miastu niewątpliwie jest naszym obowiązkiem (...). Nasza wizyta w schronisku, jako jedna z reakcji na nieprawidłowości zgłaszane przez mieszkańców, potwierdziła jedynie, iż niektóre jednostki nie funkcjonują poprawnie – napisali oburzeni samorządowcy.
– Za chwilę okaże się, że radni nie mogą interesować się sprawami miasta, a każda ich wizyta w gminnej jednostce ma być zapowiedziana – mówi Janusz Tarasiewicz. Prezydent wyjaśnia, że stara się jedynie respektować zapisy statutu miasta. Podkreśla, że wbrew sugestiom radnych PiS-u nigdy nie podejmował działań mających na celu ograniczanie radnych w ich funkcjach. Mają oni jednak prawo do zapoznawania się z działalnością jednostek przy wykorzystaniu instrumentów, jakie zapewnia im statut. Mogą zatem posłużyć się wnioskiem lub interpelacją albo wziąć udział w posiedzeniu wyjazdowym resortowej komisji. Marian Janecki podkreśla jednak, że trudno mu zgodzić się z opinią, że wizyta radnych w schronisku nie była kontrolą.

Gdzie wniosek
– Powołując się przecież na swoje funkcje, skłonili pracownika do pokazania pomieszczeń niedostępnych dla mieszkańców. Jeśli uznali, że trzeba sprawdzić schronisko, to mieli złożyć stosowny wniosek do rady miasta. To bowiem ona, a nie prezydent, wyraża zgodę, przyjmując półroczny plan kontroli. W tym kontekście przypisywanie mi dyktatorskich zachowań brzmi co najmniej niepoważnie – wyjaśnia prezydent. Wydaje się jednak, że to nie koniec konfliktu. Ciąg dalszy nastąpi najprawdopodobniej na najbliższej sesji, która ma się odbyć 26 kwietnia.

4

Komentarze

  • Szeroczanka Czy to własność pana posła M? 22 kwietnia 2007 13:47Tuż obok schroniska jest budynek, ponoć we włościach posła Tadeusza M. Ponoć Jego firma robiła prace (w ramach przetargu?) na rzecz JZK (schroniska). Czy rozsądni czytelnicy nie potrafią rozróżnić autentycznego zainteresowania się przez Panów radnych wydatkowaniem pieniędzmi podatników? Czemu zaślepieni jesteście i pytacie o dobro zwierząt? W moim przekonaniu Panowie radni Tarasiewicz i Matusiaki patrzą na ręce władzy, co zapewne się nie podoba. Szkoda, że nie znamy pełnej treści interwencji radnego Tarasiewicza. Wówczas wiele wyjaśniłoby się. Moim zdaniem radni wiedzą czego chcą i ja także jestem za przejrzystością, gdy w grę chodzi niekontrolowany wypływ gotówki z budżetu. Potrzeb mieszkańców nie zastąpi się tworzeniem idealnych warunków dla zwierząt, bo człowiek jest najważniejszy. To zapewne bardzo usprawiedliwia radnych i poparcie moje zawsze będzie dla takich niezapowiedzianych działań, bo tylko wówczas można przyłapać "coś" na gorącym uczynku, za co Panom Radnym należą się gromkie brawa.
  • podatniczka KASA PUBLICZNA - NIE LOS ZWIERZĄT 21 kwietnia 2007 22:38O p. TARASIEWICZU niejednokrotnie czytałam w prasie i słuchałam w mediach. Zresztą polecam stronkę NEWSWEEKA: http://szkola.newsweek.pl/artykuly/artykul.asp?Artykul=218 Może tak z innej strony powinniśmy oceniać panów radnych z ościennej gminy? Przecież tam niestety wydaje się kasę publiczną i tak odbieram "wizytę" tych panów, bo dlaczego to tak rozsierdziło prezydenta? Pewnie ma tam swoich protegowanych i stąd ten gniew. Uważam, że władzy trzeba na ręce patrzeć.
  • Rybniczanka Jastrzębianin gorszy od zwierząt? 20 kwietnia 2007 22:35Mieszkańcy Jastrzębia stale krytykują innych a najbardziej Rybniczan. Teraz już wiem dlaczego! Czują się niedowartościowani gdyż ich radni bardziej martwią się zwierzętami niż nimi! Ostatnio zdawałam prawko w WORD w Jastrzębiu Z. - ul. Armii Krajowej. Niedaleko jest jakaś niby piekarnia ale z tej piekarni nie pachniało wypiekami tylko potwornie śmierdziało. Spalają tam chyba i swoje g.... taki smród! Dym, smród to niezbyt ładna wizytówka tego miasta. Biedni Jastrzębianie jeszcze jedzą wypieki z tej niby piekarni - ochyda! Czy mieszkańcy Jastrzębia nie czują smrodu obok siebie????????????? Współczuję!
  • Jastrzębianka Schronisko 19 kwietnia 2007 10:05Pytania do P.Prezydenta:Czy schronisko jest "prywatną instytucją" P prezydenta, czy też utrzymywane jest z pieniędzy podatników? Jaką kwotę budżet miasta przeznacza na utrzymanie schroniska? Czy uważa Pan, że JZK sprawuje nadzór nad schroniskiem dobrze? Czy wiadomo Panu o licznych przekrętach w JZK? Dlaczego sprawcy przekrętów są "nietykalni"? Kto za tym stoi?

Dodaj komentarz