Zostaną na łasce losu?

Monika i Basia od czterech lat mieszkają u rodzin zastępczych. Lada dzień jednak je opuszczą, bo kończą naukę w szkołach ponadgimnazjalnych. Chcą studiować, pracować i mieć własne domy. Dziewczyny poskarżyły się nam, że to wszystko zapewniali im urzędnicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wodzisławiu, ale teraz nabrały obaw, że nic z tego nie wyjdzie.
– Obiecywano nam pomoc w otrzymaniu mieszkania, a także jakiś zasiłek, który pozwoli dalej się uczyć – żalą się dziewczyny. – W planach miałam studia psychologiczne, chciałam też być rodziną zastępczą dla mojego młodszego brata. Teraz widzę to w czarnych kolorach – stwierdza ze smutkiem 19-letnia Monika. – Kiedy poszłam do urzędu miasta złożyć wniosek o mieszkanie, to usłyszałam, że pierwszeństwo mają wychowankowie domów dziecka. Urzędniczka stwierdziła, że mam iść do rodziców lub do chłopaka – opowiada 20-letnia Basia. – Prosiłyśmy o pomoc pracowników wodzisławskiego PCPR, ale tam również patrzą na nas z górki – mówią zgodnie dziewczyny.
Irena Obiegły, dyrektorka PCPR w Wodzisławiu, nie kryje zaskoczenia. – Znam tę sprawę doskonale. Przecież cały czas współpracujemy z Moniką i Basią, jak również z ich rodzicami zastępczymi. Sądziłam, że chodzi o jakiegoś wychowanka, który wszedł w konflikt z prawem, bo w takich przypadkach sprawa nam się komplikuje – stwierdza pani dyrektor i zapewnia, że żadne dziecko opuszczające rodzinę zastępczą nie zostaje bez pomocy. – Rozumiem obawy dziewcząt, bo start w dorosłe życie jest trudny. Ale po to tu jesteśmy, by im pomóc. Wiadomo, że nic nie przychodzi z dnia na dzień. Niestety musimy też działać zgodnie z przepisami – podkreśla szefowa PCPR.
Wojciech Raczkowski, inspektor ds. usamodzielnień w PCPR, informuje, że najpierw prowadzi się rozmowy z wychowankiem, by dowiedzieć się, jakie ma plany. – Następnie opracowujemy indywidualny program, w którym krok po kroku ustalamy, jakiej pomocy oczekuje. Ta pomoc ma wymiar materialny i niematerialny. Jeżeli taka osoba chce dalej się uczyć, to do 25. roku życia otrzymuje co miesiąc niecałe 500 zł, a dodatkowo jednorazowo ponad 6,5 tys. zł. Do tego dochodzi pomoc rzeczowa na urządzenie mieszkania w wysokości prawie 5 tys. zł. Taka osoba jest także pod stałym nadzorem naszego opiekuna – wyjaśnia.



Dyrektorka centrum przyznaje, że głównym problemem są mieszkania. – Bo miasto rzeczywiście w pierwszej kolejności przydziela je wychowankom domów dziecka. Ale my również mamy takie mieszkania w Gorzycach i w Syryni. Zawsze staramy się dogadać z rodzinami zastępczymi, by pozwoliły dziecku pozostać u nich do czasu przydziału lokalu. W ostateczności możemy wynająć jakieś mieszkanie i partycypujemy w kosztach jego najmu – uspokaja Irena Obiegły. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz