Natalia Piekarska-Poneta chce poznać całą prawdę o swoim ojcu. Zdjęcie: zbiory rodzinne
Natalia Piekarska-Poneta chce poznać całą prawdę o swoim ojcu. Zdjęcie: zbiory rodzinne

Natalia Piekarska-Poneta, którą poznał cały Śląsk na początku lat 90., kiedy wyszło na jaw, że siedziała w więzieniu za protest przeciwko przemianowaniu Katowic na Stalinogród, długo nie była pewna, kto jest jej ojcem. Po 69 latach nasza bohaterka, która obecnie mieszka w Raciborzu, dowiedziała się, że ma rodzeństwo w Anglii. Wkrótce wszyscy spotkają się na polskiej ziemi.
Dziadek i babcia pani Natalii wyemigrowali z podżywieckiej Krzyżowej do Stanów Zjednoczonych. Chcieli sprowadzić do siebie całą rodzinę. Wyjechała tylko siostra mamy. Rodzice nie zdążyli, bo wybuchła druga wojna światowa. Natalka długo sądziła, że jej ojciec to Stanisław Piekarski, który odszedł od żony. Był komunistą. Brał udział w wojnie domowej w Hiszpanii. W 1931 roku mama Natalii, Anna, związała się z Wojciechem Czulem, komendantem miejscowej organizacji strzeleckiej. Sześć lat później urodziła się Natalia. W 1939 roku ojca powołano do wojska. Wraz z bratem mamy i kuzynami dostał się do sowieckiej niewoli, ale wszyscy uciekli z transportu na wschód.

Jak oka w głowie
Ukrywali się przed Niemcami w rejonie rodzinnej Jeleśni. W listopadzie przedostali się na Węgry, a stamtąd do Francji. – Pamiętam, jak tato wziął dwa razy na ręce mojego brata Tadzia, który miał wtedy niespełna dwa miesiące, i powiedział do mamy, żeby go pilnowała jak oka w głowie. Ona bardzo płakała, gdy odchodzili nocą – wspomina pani Natalia. W czasie okupacji przychodziły listy od ojca, spalił się też dom. Ewakuowano nas do Krzeszowic. Po wojnie przenieśliśmy się do Katowic, gdzie mieszkała ciocia Wisia, siostra mamy – wspomina pani Natalia. W 1946 roku na stary adres w Jeleśni przyszły dwa listy, które przekazali dobrzy ludzie. Potem kontakt urwał się.
– Mój brat szukał ojca za pośrednictwem Czerwonego Krzyża. Otrzymał wiadomość, że Wojciech Czul zaginął bez wieści. Rok później Edziu wyruszył na poszukiwania taty i zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej – mówi pani Natalia. Na przełomie 1947 i 1948 roku do kraju wrócił kolega Wojciecha Czula, nazywał się Cwajna. Przypłynął z Anglii w mundurze żołnierza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Przywiózł paczkę od ojca. Przede wszystkim jednak powiedział, że ten chciał wrócić do kraju, był już nawet spakowany. Nie wsiadł jednak na statek, gdyż dowiedział się, że komuniści wywożą na Sybir wracających z Zachodu polskich żołnierzy.

Nie zdążył
Po kilku latach brat Natalii, Edward, wpadł na trop Franciszka Czula, kuzyna ojca, który podczas wojny był pilotem RAF-u, potem przebywał w Kostaryce, a następnie Hiszpanii. Nie zdążył jednak podzielić się rewelacjami z rodziną, bo służba w Legii Cudzoziemskiej była ciężka, a w 1960 roku zginął w Algierii. Dziewiętnaście lat później Franciszek Czul przyjechał do kraju na wakacje.
Tymczasem w 1981 roku zmarła mama Anna. – Do końca życia chciała wiedzieć jak potoczyły się losy ojca. Kiedyś powiedziała, że gdy poszedł na wojnę, był młodym człowiekiem. Miał prawo ożenić się na obczyźnie. Mama wspaniale prowadziła dom, choć był to dom bez taty – zaznacza pani Natalia.
Natalia marzyła o wolnej Polsce. Jako uczennica liceum w Chorzowie, wraz z dwiema koleżankami, rozrzuciła ulotki z protestem przeciwko przemianowaniu Katowic na Stalinogród. Trafiła do aresztu UB, była torturowana. Kiedy wyszła na wolność, zamieszkała w Sławniowicach na Opolszczyźnie, a następnie w Raciborzu. Po latach opisała swoje losy w książce „Siedziałam za Katowice”. Aż 11 razy odwiedziła Stany Zjednoczone, gdzie szukała grobu dziadków i wieści o ojcu. Aż 12 listopada tego roku zadzwoniła do niej emerytowana nauczycielka Maria Duc z Jeleśni i oświadczyła, że ma w Anglii siostrę i brata, którzy jej poszukują.

Przyrodnia siostra
Za pośrednictwem Moniki Duc-Pińczyńskiej (córki nauczycielki) pani Natalia nawiązała kontakt ze swoją przyrodnią siostrą Magdaleną, która żyje w Wiltshire koło Londynu. Okazało się, że Wojciech Czul ożenił się z rodowitą Angielką. Miał troje dzieci. Magda przyszła na świat w 1949 roku, Jan dwa lata później, zaś Witold w 1956 roku, niestety zmarł w wieku 39 lat na zapalenie opon mózgowych. „Nigdy, nawet w najbardziej niesamowitym śnie, nie wyobrażałam sobie, że mam siostrę w Polsce. Tata nigdy nie mówił o swoim życiu w Polsce. Powtarzał jedynie, że Niemcy i komunizm zabrali mu wszystkich bliskich” – pisze Magda.



Ojciec pani Natalii zmarł 27 lutego 1989 roku w wieku 79 lat. Został pochowany na cmentarzu w Newark, Nottinghamshire, gdzie spoczywa wielu polskich weteranów wojennych. Nasza bohaterka już wie, że kiedyś pojedzie na grób taty, którego szukała przez te wszystkie lata. Wiosną natomiast spotka się z Magdą, Janem oraz ich rodzinami. Przyjadą do Jeleśni, gdzie wszystko się zaczęło. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz