Rudera przy ul. Staszica 5
Rudera przy ul. Staszica 5

Mina nieco mu rzednie, kiedy mijamy walącą się ruderę przy ulicy Staszica, idąc w kierunku teatru, ale powstrzymuje się od komentarzy.
Jednak kiedy innego dnia zostawialiśmy samochód na placu, który zwie się dumnie parkingiem (naprzeciw targowiska), a przypomina pole zorane lejami po ciężkim artyleryjskim ostrzale, a następnie przeszliśmy obok posesji przy ulicy Zamkowej 8, usłyszałem uszczypliwy przytykiem, że jest fajnie, ale nie tak do końca. O nieszczęsnym parkingu już pisaliśmy, więc nie będę się powtarzał, ale dwa pozostałe miejsca zasługują na zainteresowanie, bo ich szpetota od bardzo dawna przyćmiewa piękno reprezentacyjnego centrum miasta.

Każdy wejdzie
Przy ulicy Zamkowej 8 niegdyś były tam punkt gastronomiczny oraz plac zabaw. Teraz jest zdewastowany, prawie że walący się płot. W środku porozrzucane resztki jakichś elementów budowlanych, brudny piach i chwasty. Jeszcze niedawno wejście zabezpieczały dwie dechy niedbale położone na schodach. Ponieważ jest to teren prywatny (a wstęp nań zabroniony, o czym mówi obskurna tabliczka), miejskie służby mają ograniczoną możliwość ingerencji. Ale przecież wejść tam może każdy. Czy małe dzieci, które nie mają pojęcia o zakazie wkraczania na cudzy grunt, a może jeszcze czytać nie potrafią, będą się przejmowały jakimiś tabliczkami? To cud, że nie doszło do tragedii, o którą przy takim bałaganie nietrudno.
Jednak istnieje pewien kruczek, aby właściciela zmusić przynajmniej do uprzątnięcia swojego podwórka. Może urzędnicy zapomnieli o uchwale, która weszła w życie dawno temu? Przypomnę! Jest to uchwała nr 763/XLVI/2006 Rady Miasta Rybnika z 31 maja 2006 roku w sprawie regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta. Paragraf 3 regulaminu mówi: właściciel nieruchomości zobowiązany jest do: 1) utrzymywania nieruchomości w czystości poprzez jej wykaszanie, zbieranie liści, gałęzi i odpadów. I jeżeli już nie było możliwości nakłonienia właściciela do odgrodzenia terenu, to przynajmniej, zgodnie z uchwałą, z posesji przy Zamkowej powinny zniknąć odpady. Należało tylko przepis wyegzekwować.

Jest sposób
Porządek to jedno, ale zafrapowała mnie inna kwestia. Czy faktycznie nie ma prawa nakazującego właścicielowi porządne ogrodzenie nieruchomości, żeby bałaganu nie było widać z ulicy? W Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Rybniku dowiedziałem się, że owszem, instytucja ma prerogatywy kontrolne i może interweniować, ale w przypadku zagrożenia katastrofą budowlaną. Wtedy jest wręcz zobowiązana do nakazania właścicielowi albo przywrócenia nieruchomości do stanu poprzedniego, albo jej rozbiórki. Tak stało się w przypadku obejścia przy ulicy Staszica, o którym była mowa na wstępie. Dwoma graniczącymi z sobą, nie tylko straszącymi, ale wręcz walącymi się domami nadzór zajął się z sukcesem.
Jeden już został rozebrany, a ten pod numerem 5 zabezpieczony. Natomiast budynek przy ulicy Zamkowej nie grozi zawaleniem, więc inspektorat nie ma podstaw do podjęcia działań. Sprawa jawiła się więc jako kłopot prawie nie do rozwiązania, ale tematem zajęła się straż miejska. Prowadzi ona czynności wyjaśniające w związku z zakłócaniem porządku publicznego i ciszy nocnej oraz spożywaniem alkoholu na opuszczonej posesji. Ponadto stwierdziła, co i ja zauważyłem, że obiekt jest otwarty i brakuje tam jakichkolwiek zabezpieczeń. Z kolei policja ustaliła właściciela oraz pełnomocnika działki. Zostali oni zobowiązani do zabezpieczenia terenu, aby nie dochodziło tam do ekscesów.



Jeżeli właściciel oraz pełnomocnik nie zastosują się do zaleceń i nie zabezpieczą obejścia przy ul. Zamkowej, straż miejska wystąpi z wnioskiem o ukaranie do sądu grodzkiego. Na razie panuje tam taki sam bałagan, jaki był. Jest tylko jedna różnica: deski przy wejściu już nie leżą, lecz zostały przytwierdzone do muru. Tak czy siak jest nadzieja, że pozbędziemy się tego koszmarnego widoku. (and)

Komentarze

Dodaj komentarz