Zgody nie widać

– Kolej nie poczuwa się do obowiązku wyremontowania 120-metrowego odcinka ulicy. Korespondencja urzędu miasta oraz władz dzielnicy z dyrekcją Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach trwa już dziewięć lat. Tymczasem nie da się tu ani przejść, ani przejechać – zżyma się radny Michał Miłek. Kiedyś służby komunalne doraźnie wypełniały dziury suchym asfaltem. Jednak do czasu. Dwa lata temu Regionalna Izba Obrachunkowa w Katowicach zakwestionowała prowadzenie jakichkolwiek robót z budżetu miasta na terenie nieruchomości nie należącej do gminy. Trzeba było zrezygnować z łatania dziur.

Blokują i już
Po obu stronach ulicy stoją ładnie odnowione bloki wspólnot mieszkaniowych, które kontrastują ze zrujnowaną drogą. – Zmotoryzowani narzekają również na brak miejsc postojowych, bo PKP skutecznie blokują modernizację i rozbudowę parkingów. W tej kwestii nie zrobimy jednak nic, dopóki gruntownie nie wyremontujemy ulicy. Ostatnie pismo w tej sprawie wysłaliśmy do Katowic 2 lutego i do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi – mówi Kazimierz Łuniewski, szef wspólnoty mieszkaniowej bloku nr 4. Krzysztof Truba, przedstawiciel zarządu wspólnoty mieszkaniowej nr 3, ocenia postępowanie PKP krótko: dziadostwo.
Pan Kazimierz podkreśla, że tej zimy nie miał kto odśnieżać rzeczonej drogi. Kolej nie zleciła takiego zadania żadnej firmie, choć jest właścicielem gruntu. Natomiast kierowca wynajętego przez miasto ciągnika przejeżdżał ulicą z podniesionym pługiem, gdyż musiałby odśnieżać ją za darmo. Zrobił to tylko raz, po błagalnych monitach działaczy samorządowych. Kolej, jak zwykle, tłumaczy wszystko brakiem pieniędzy. Włodarze magistratu od lat chcą przejąć drogę za symboliczną złotówkę, gdyż PKP i tak nie łoży na utrzymanie swojej nieruchomości. Wedle magistrackich urzędników, pozbyłyby się balastu, za który trzeba uiszczać podatek.

Nowy dyrektor
– Kilka razy negocjowaliśmy z dyrekcją Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP. Rozmowy dotyczyły także przejęcia dworca, ale kończyły się fiaskiem, choć wiele wskazywało na to, że dogadamy się przynajmniej w sprawie dworca. Niestety, w oddziale zmienił się dyrektor, który oznajmił, ze potrzebuje czasu na zapoznanie się z dokumentacją – wyjaśnia Dorota Marzęda, rzeczniczka magistratu. PKP najpierw chciały za drogę umorzenia długów z tytułu niezapłaconego podatku od nieruchomości. Po uregulowaniu zaległości wystąpiły o odszkodowanie za grunty zajęte pod drogi publiczne. Ponieważ cena okazała się dla gminy zbyt wysoka, sprawa utknęła w martwym punkcie.



W równie złym stanie znajduje się ulica przy bloku wspólnoty nr 5, której nie remontowano z powodu nieuregulowanego stanu prawnego. Niebawem jednak droga stanie się gminna, więc ruszy remont. – Jaka szkoda, że droga PKP nie wygląda tak jak ulica pomiędzy blokami nr 1, 2 i 22. Tam w sprawie remontu dogadały się magistrat oraz spółdzielnie mieszkaniowe Nowa i Żorska. Roboty kosztowały niespełna 600 tys. zł. Droga PKP jest o połowę krótsza, więc i wydatek byłby o wiele mniejszy – ubolewa radny Michał Miłek. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz