Na pomysł jarmarku wpadł nauczyciel historii Krystian Paletta, prywatnie kolekcjoner. – Na Raciborszczyźnie jest zapotrzebowanie na takie imprezy. Liczymy, że i profesjonalni zbieracze, i zwykli mieszkańcy znajdą tam coś dla siebie. Może coś kupią, może sprzedadzą – mówi nauczyciel. Na pchlim targu będą zapewne znaczki, antyki, stara porcelana, młynki do kawy, zegary, zabawki, dawne pocztówki itd. – Sam chętnie odwiedzam takie jarmarki we Wrocławiu, Bytomiu czy Ostrawie, gdzie coraz częściej widuje się samochody z rejestracją SRC. Postaram się zaangażować w akcję uczniów. Może zresztą niektórzy już coś kolekcjonują, a inni może zaczną. Wiadomo, że jak coś się zbiera, to człowiek chce się o tym czegoś dowiedzieć, a to najlepsza lekcja historii – śmieje się nauczyciel.
Dyrekcja liczy, że giełda przyniesie także korzyści samej placówce. – Liczę, że młodzież zainteresuje się tym bliżej. Może zachęcą do imprezy rodzinę, przyjaciół, a ci swoich znajomych. Dzięki temu naszą szkołę odwiedzi wielu gości, a to świetna promocja – mówi Anna Zygmunt, szefowa gimnazjum. Jak mówi Krystian Paletta, początkowo zbieractwo to tylko hobby, które jednak z czasem staje się kosztowną pasją. – W miarę jedzenia apetyt rośnie. Kolekcjoner stara się mieć coraz lepsze zbiory, poluje na rarytasy, a te mogą kosztować, i to sporo. Początkującym radzę uważać na podróbki. Jest ich na rynku całe mnóstwo. Czasem handlarz, zdając sobie sprawę z rzeczywistej jakości swojego towaru, winduje cenę tak, jakby był to oryginał. Można się na tym nieźle przejechać – ostrzega Paletta.
Do tego, że miastu potrzebny jest własny jarmark staroci, przekonywał prezydenta na ostatniej sesji jeden z radnych. – Kilkudniowe targi odbywały się w Raciborzu od stuleci. Musimy do tego wrócić. Jest szansa, że zjeżdżaliby tu kolekcjonerzy z całego regionu – twierdził radny Franciszek Mandrysz. Jarmark staroci odbywa się od trzech lat na starym przejściu granicznym w Chałupkach. Polacy i Czesi zjeżdżają tam sprzedawać i wymieniać swoje skarby. Na targu można kupić prawie wszystko: stare zabawki, ubrania czy książki. Każdy może zarobić trochę grosza, tym bardziej że handlujący nie muszą wnosić żadnych opłat. Krzyżanowiccy urzędnicy liczą, że jarmark na granicy wpisze się na stałe w kalendarz imprez i stanie się atrakcją Chałupek.
Komentarze