Kurs ginekologii w sądzie okręgowym
W czwartek w wodzisławskim zamiejscowym wydziale karnym Sądu Okręgowego w Gliwicach odbyła się już jedna z ostatnich rozpraw w głośnym procesie rybnickiego ginekologa Andrzeja K., oskarżonego o dokonanie w prywatnym gabinecie ponad 100 nielegalnych aborcji.
Po przesłuchaniu blisko 200 świadków tym razem na pytania sądu, prokuratora, obrońcy, ale i samego oskarżonego odpowiadała występująca w roli eksperta dr hab. n. med. Anita Olejek ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, pełniąca też funkcję wojewódzkiego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa, który jednak nie nadzoruje prywatnych gabinetów. Zwykle biegli bądź eksperci odnoszą swe opinie i sądy do konkretnych przypadków będących przedmiotem procesu, tu mieliśmy raczej do czynienia z przyspieszonym kursem ginekologii i położnictwa. Pytania miały charakter bardzo ogólny i dotyczyły: sposobu, w jaki przeprowadza się zabiegi przerywania ciąży, samoistnych poronień, obumarcia płodu, objawów towarzyszących różnym stanom, skuteczności testów ciążowych i dostępności środków wczesnoporonnych.
Na kilka pytań dotyczących medycznych statystyk, precyzujących np., jaki procent ciąż kończy się samoistnym poronieniem, Anita Olejek odpowiedziała krótko, że w tej kwestii nie ma precyzyjnych wyliczeń. W ogóle natomiast nie chciała odpowiadać na pytania dotyczące podziemia aborcyjnego czy możliwości zdobycia poprzez internet środków wczesnoporonnych, których nie ma w polskich aptekach. Tłumaczyła, że są to zagadnienia, którymi zwyczajnie się nie zajmuje. Odpowiadając na pytania samego oskarżonego Andrzeja K., biegła stwierdziła, że nie ma żadnej wiedzy na temat któregokolwiek z przypadków będących przedmiotem procesu. Powiedziała też, że nigdzie na świecie nie ma aparatu USG, który pozwoliłby stwierdzić, czy u konkretnej kobiety pięć, sześć czy siedem lat temu przeprowadzono zabieg przerwania ciąży.
Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 20 maja, pod warunkiem oczywiście, że do sądu uda się sprowadzić jednego ze świadków. Na razie nie wiadomo, gdzie przebywa mężczyzna, który miał otrzymać od Andrzeja K. lewe zwolnienie lekarskie. Jeśli policja go znajdzie, przesłucha go sędzia Ryszard Furman.
1

Komentarze

  • były pracownik prok I sprawa zostanie umorzona..... 06 maja 2010 17:45A podatnicy wypłacą Andrzejowi K sowite odszkodowanie. Bo od początku nie było w tej sprawie żadnych dowodów , jedynie donos "zatroskanego obywatela". Wsadzono tego lekarza na półtora roku to był typowy areszt wydobywczy. Jakby się złamał i przyznał to rybnicka prokuratura dostała by od Ziobry awanse. (...)

Dodaj komentarz