Marcin Możdżonek (Skra) cieszył się ze złotego medalu, Patryk Czarnowski (Jastrzębski Węgiel) musiał zadowolić się srebrem / Wacław Troszka
Marcin Możdżonek (Skra) cieszył się ze złotego medalu, Patryk Czarnowski (Jastrzębski Węgiel) musiał zadowolić się srebrem / Wacław Troszka

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie sprostali Skrze Bełchatów. W czwartym meczu finałowym przegrali z obrońcami mistrzowskiego tytułu 2:3. W rywalizacji do trzech zwycięstw bełchatowianie wygrali 3:1 i to oni cieszyli się ze zdobycia złotych medali w hali lodowiska Jastor.
Czwarty mecz finałowy rozgrzał ponad dwutysięczną publiczność do czerwoności. Po trzech setach zanosiło się na to, że Jastrzębski Węgiel doprowadzi do wyrównania stanu meczów i o tytule zadecyduje piąte spotkanie. Niestety w decydujących momentach Skra raz jeszcze potwierdziła, że póki co nie ma na nią mocnych. To szósty, kolejny, tytuł zdobyty przez drużynę z Bełchatowa.
– Teraz nie potrafię się uśmiechać, mimo że mamy srebrne medale. Zawsze chcę zwyciężać. Jednak na pewno jutro będę już zadowolony. Przecież w tym sezonie nie dość, że zostaliśmy wicemistrzami kraju, to jeszcze zdobyliśmy Puchar Polski – mówił po meczu Roberto Santilli, trener Jastrzębskiego Węgla.
Włoski szkoleniowiec prowadzi jastrzębską drużynę od trzech lat. W pierwszym sezonie pod jego wodzą zajęła ona czwarte miejsce. Przed rokiem siatkarze sponsorowani przez Jastrzębską Spółkę Węglową stanęli na najniższym stopniu podium. W tym roku musieli uznać wyższość tylko Skry.
– Bardzo bym chciał, aby za rok było mistrzostwo, ale w sporcie niczego nie da się zaplanować – mówi Santilli.
Tymczasem Zdzisław Grodecki, prezes Jastrzębskiego Węgla, już teraz zapowiada kolejne niespodzianki dla kibiców. Wszak przed jego drużyną kolejny start w Lidze Mistrzów.

Komentarze

Dodaj komentarz