Wszakże w 1999 roku w Raciborzu szesnastoletniego Krzysia wywabili z domu jego koledzy - siedemnastoletni Przemek i szesnastoletni Artur. Winni byli Krzysiowi 750 złotych. Zamiast zwrócić dług woleli go zmasakrować za pomocą noża i młotka, a potem - jeszcze żywego - wrzucić do Odry.W ostatnim czasie znów odczuliśmy taki wstrząs. Najpierw dotarła do nas wiadomość o krwawej wendetcie, jaką czternastoletniemu Adamowi z Gliwic zgotowali jego koledzy. Jeden z nich, szesnastoletni Jakub, właściwie nie znał Adama, ale to właśnie on ugodził go śmiertelnie nożem. Za co? Za to, że Adam dzień wcześniej uderzył w twarz szesnastoletnią Angelikę, jego znajomą z sąsiedztwa.Niemal razem z tą wiadomością dotarła do nas druga, już z naszego podwórka. W Żorach czternastoletniego Łukasza zmasakrował kolega, szesnastoletni Remigiusz. Głowę Łukasza roztrzaskał ośmiokilogramową gaśnicą. Dlaczego? Bo ten wiedział o jego przestępstwach, jakich dopuszczał się w osiedlu, w którym razem mieszkali.Niewytłumaczalna jest też kolejna zbrodnia, jakiej dopuścił się w wiosce niedaleko Braniewa osiemnastoletni rybniczanin. Rafał, który przyjechał do rodziny, pokłócił się z miejscową, piętnastoletnią dziewczyną. Tłukł ją tak długo w głowę, aż zabił. Potem ciągnął ciało kilkadziesiąt metrów poza zabudowania wioski, by je ukryć.Trudno zrozumieć te zbrodnie. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nie ma prostego klucza, który wytłumaczyłby, jak mogło do nich dojść. Sprawca z Gliwic był chłopcem z tak zwanego dobrego domu, podczas gdy jego ofiarą interesował się już wcześniej sąd rodzinny. Sprawca uczył się dobrze, ofiara - miała kłopoty szkolne. W Żorach relacje te miały się dokładnie odwrotnie. Sprawca z Żor był młodocianym przestępcą, a jego ofiara pochodziła z normalnego domu. Co sprawiło, że dzieci te stały się mordercami innych dzieci? Złe wychowanie, patologiczne środowisko, wszechotaczająca nas agresja - słowna i fizyczna, wirtualny świat gier komputerowych, które podobnie jak większość filmów kinowych i emitowanych później w telewizji, skażone są zbrodnią, bestialstwem, ociekają krwią? Coraz powszechniejszy brak zasad moralnych w relacjach społecznych - a więc „wyścig szczurów”, donoszenie, podkładanie komuś „świni”?Zadajemy sobie te pytania wiedząc, że pozostają one bez odpowiedzi. I dlatego z coraz większym strachem patrzymy na tych, którzy nas otaczają. Rodzi się psychoza. Skoro dzieci mordują dzieci, to przecież każdy dziś może okazać się mordercą. Nawet jeśli ma twarz anioła.
Wszakże w 1999 roku w Raciborzu szesnastoletniego Krzysia wywabili z domu jego koledzy - siedemnastoletni Przemek i szesnastoletni Artur. Winni byli Krzysiowi 750 złotych. Zamiast zwrócić dług woleli go zmasakrować za pomocą noża i młotka, a potem - jeszcze żywego - wrzucić do Odry.W ostatnim czasie znów odczuliśmy taki wstrząs. Najpierw dotarła do nas wiadomość o krwawej wendetcie, jaką czternastoletniemu Adamowi z Gliwic zgotowali jego koledzy. Jeden z nich, szesnastoletni Jakub, właściwie nie znał Adama, ale to właśnie on ugodził go śmiertelnie nożem. Za co? Za to, że Adam dzień wcześniej uderzył w twarz szesnastoletnią Angelikę, jego znajomą z sąsiedztwa.Niemal razem z tą wiadomością dotarła do nas druga, już z naszego podwórka. W Żorach czternastoletniego Łukasza zmasakrował kolega, szesnastoletni Remigiusz. Głowę Łukasza roztrzaskał ośmiokilogramową gaśnicą. Dlaczego? Bo ten wiedział o jego przestępstwach, jakich dopuszczał się w osiedlu, w którym razem mieszkali.Niewytłumaczalna jest też kolejna zbrodnia, jakiej dopuścił się w wiosce niedaleko Braniewa osiemnastoletni rybniczanin. Rafał, który przyjechał do rodziny, pokłócił się z miejscową, piętnastoletnią dziewczyną. Tłukł ją tak długo w głowę, aż zabił. Potem ciągnął ciało kilkadziesiąt metrów poza zabudowania wioski, by je ukryć.Trudno zrozumieć te zbrodnie. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nie ma prostego klucza, który wytłumaczyłby, jak mogło do nich dojść. Sprawca z Gliwic był chłopcem z tak zwanego dobrego domu, podczas gdy jego ofiarą interesował się już wcześniej sąd rodzinny. Sprawca uczył się dobrze, ofiara - miała kłopoty szkolne. W Żorach relacje te miały się dokładnie odwrotnie. Sprawca z Żor był młodocianym przestępcą, a jego ofiara pochodziła z normalnego domu. Co sprawiło, że dzieci te stały się mordercami innych dzieci? Złe wychowanie, patologiczne środowisko, wszechotaczająca nas agresja - słowna i fizyczna, wirtualny świat gier komputerowych, które podobnie jak większość filmów kinowych i emitowanych później w telewizji, skażone są zbrodnią, bestialstwem, ociekają krwią? Coraz powszechniejszy brak zasad moralnych w relacjach społecznych - a więc „wyścig szczurów”, donoszenie, podkładanie komuś „świni”?Zadajemy sobie te pytania wiedząc, że pozostają one bez odpowiedzi. I dlatego z coraz większym strachem patrzymy na tych, którzy nas otaczają. Rodzi się psychoza. Skoro dzieci mordują dzieci, to przecież każdy dziś może okazać się mordercą. Nawet jeśli ma twarz anioła.
Komentarze