20013906
20013906


Może jednak lepiej nie nadużywać tu tego przymiotnika, bo się może okazać, że sprawność tych ludzi sięga dużo dalej niż stereotypowe myślenie o fizycznej asymetryczności ich organizmów. Nie jest to, oczywiście, regułą. Są jednak przypadki, w których ludzie dotknięci różnymi ograniczeniami sprawności fizycznej udowodnili sobie i światu, że możliwe jest pokonanie niemożliwego. Przykładem takiej postawy jest Hanna Pasterny, młodziutka studentka romanistyki z Jastrzębia Zdroju.Hania urodziła się niewidoma. W pierwszych tygodniach jej życia rodzice nie zwrócili na to uwagi, jednak po trzech miesiącach mamę zaniepokoił zez dziecka. Zaczęły się badania, konsultacje, rozmowy ze specjalistami. Nikt nie potrafił postawić jednoznacznej diagnozy, choć wielu lekarzy coraz częściej niepokojąco kiwało głowami. Gdy dziewczynka skończyła pół roku, pewna okulistka w Cieszynie powiedziała bez owijania w bawełnę: - Dziecko nigdy nie będzie widzieć, gdyż cierpi na ślepotę Lebera. Tak nazywa się wszystkie niewyjaśnione przypadki ociemniałości od urodzenia.- Z klinik i szpitali przenieśliśmy się natychmiast do znachorów, zielarzy i różnej maści pocieszycieli - wspomina matka Hani, Zofia Pasterny. - Przecież była naszą najukochańszą jedynaczką, więc nie chcieliśmy w to uwierzyć. Tylko czas, silna wiara i szukanie wsparcia u Boga pozwala przecierpieć ten miażdżący ból. A i tak pytanie: "dlaczego?", nigdy nie umilknie w moim sercu. Wiem tylko, że ociemniałość Hani musi mieć jakiś głęboki, niezrozumiały sens.W piątym roku życia Hani rodzice poszli za radą lekarzy i wysłali ją do przedszkola w Laskach. Zaczęło się nowe piekło, dziewczynka zamknęła się w sobie, nieustannie płakała, nie wypuszczała z rąk listów z domu. Szok rozstania z rodzicami wywołał syndrom cofania się dziecka w rozwoju. Obudził się jednak mechanizm obronny, którego początek miał swoje korzenie w domu rodzinnym. Chcąc zrekompensować jedynaczce losową przypadłość, rodzice całymi godzinami czytali jej książki.- Do dziś wszystkie je doskonale pamiętam - mówi Hania. - To były całe seanse literackie. Abstrakcyjne pojęcia silnie działały na moją wyobraźnię. Musiałam w niej szukać miejsca dla takich słów jak ładny, zielony czy słoneczny. I właśnie w wieku sześciu lat, gdy mama z tatą w Jastrzębiu, a ja w Laskach po całych dniach płakaliśmy, wtedy przyszedł mi do głowy genialny pomysł: nauczyć się czytać.Po rozpoczęciu nauki w szkole podstawowej dziecko zaczęło od nowa nabierać chęci do życia. W wieku siedmiu lat Hania płynnie czytała i w ciągu jednego roku nauki zrobiła dwie klasy. Nauczyciele nie mogli jej oderwać od czytania. Literatura i listy z domu stały się kluczem do drzwi nowego świata. Dziś z okresu nauki w Laskach Hanka pamięta dwa przykre zdarzenia: wiadomość o śmierci ojca i skrępowanie wywołane koniecznością wzięcia do ręki białej laski na lekcjach orientacji w przestrzeni. Pierwsze poraziło ją niespodziewaną brutalnością, drugie złośliwie szepnęło do ucha: "Jesteś kobietą, musisz się podobać". Posłuchała tego szeptu i schowała laskę.Po podstawówce był powrót na Śląsk, matura u Urszulanek w Rybniku, potem licencjat z zakresu romanistyki w jastrzębskim Kolegium Języków Obcych, a od października tego roku studia magisterskie w Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Kontynuacja nauki po maturze w ogromnym stopniu możliwa była dzięki ogromnej sile woli Hani i, jak to sama nazywa, elektronicznym oczom. Nie ma w tym oczywiście nic z naukowego nowinkarstwa, lecz swojska nazwa zestawu komputerowego dla niewidzących. Sama drukarka do pisma Brajla kosztuje 17 tys. zł. Komputer wyposażony jest w specjalną przystawkę mówiącą. Zamawiane we francuskich bibliotekach książki pisane Brajlem przysyłane są w plastikowych pojemnikach i ważą dziesiątki kilogramów. Część sprzętu komputerowego kupiła mama, część pochodzi ze specjalnego programu pomocy osobom niewidzącym "Homer". Dzięki tej fundacji zakupione zostały też francuskie programy komputerowe do syntezy mowy "Kali" i "Ruby".Gdy jednak elektroniczne oczy nie chcą zastąpić braku własnego wzroku, wtedy pozostaje ten najdoskonalszy przewodnik - mama. Tylko dzięki niej Hania mogła samodzielnie napisać pracę licencjacką, gdyż jej temat - "Różne aspekty miłości w dziełach Marcela Pagnola" - narzucał konieczność obejrzenia wielu filmów. Hania słuchała dialogów i muzyki, a mama opowiadała, co się dzieje na ekranie.Częstymi koleżankami w jej domu są Elwira Śmiatek i Weronika Szulik. Wszystkie chodziły do Urszulanek, a z Weroniką Hania uczęszczała do koledżu i studiować będzie w Krakowie. - Jak dobrze pójdzie, to we trzy wyruszymy jeszcze kiedyś w świat - odgrażają się.- Znam tyle ludzi, którym nic nie brakuje, a nie potrafią sobie poradzić ze sobą - mówi Weronika. - Nigdy tego Hani nie powiedziałam, ale od niej uczę się optymizmu i twardości. Podobno w życiu coś trzeba stracić, aby coś zyskać. I Hania o to coś chyba jest od nas wszystkich mądrzejsza.
4

Komentarze

  • Jacek Aniołeczek ;* 22 września 2011 17:27Jesteś boska napewno wygrasz !
  • Jarek Urocza... 21 września 2011 16:33Najpiękniejsza ze wszystkich.... Korona dla Izy :)
  • seba Najsliczniejsza 15 września 2011 22:25chyba Najladniejsza ze wszystkich dziewczyn... naprawde ładna buzia i ciekawe zdjecia;) swoja droga...konkurs nie jest na najwyzszym poziomie;)
  • Marcin Piękna dziewczyn 14 września 2011 10:49Zdjęcia trochę nie najlepszej jakości ale dziewczyna bardzo urocza!

Dodaj komentarz