Zdjęcie przy przedwojennej szkole nr 5 (dziś to II LO). W środku kierownik piątki pan Dechw, w drugim rzędzie druga od prawej Modesta Ligacz po mężu Prchnicka, w tylnym rzędzie drugi od prawej pan Jarosz, ktry po wojnie był dyrektorem II LO. Na fotog
Zdjęcie przy przedwojennej szkole nr 5 (dziś to II LO). W środku kierownik piątki pan Dechw, w drugim rzędzie druga od prawej Modesta Ligacz po mężu Prchnicka, w tylnym rzędzie drugi od prawej pan Jarosz, ktry po wojnie był dyrektorem II LO. Na fotog

Lipiec. Umiera znany producent wody sodowej i hurtownik piwa Jerzy Wilczok. Ma tylko 35 lat i pozostawia wdowę Małgorzatę z domu Paczek oraz dwójkę dzieci. Pod jego ręką firma rozkwitła. Wilczok, który w ostatnich latach zbliżył się do kręgów polskich (należał do TG Sokół), był bardzo szczodry w kwestiach charytatywnych. Poza tym okropne upały, a rybniczanie wciąż nie mają obiecanego kąpieliska. W Hotelu Polskim pan Janicki uzurpuje sobie być koryfeuszem chadecji, zwołując zebranie, na którym „wylewał kubki” na posła Korfantego. Pod starostwem zaś panu W. Ośliźlokowi z Wielopola ktoś ukradł nowiutki rower marki Urania nr 126496 wart 320 zł. W prasie niegodny atak: „Wodzisław wyczyścił się z żydostwa, Rybnik za to przyjmuje każdego”.

Gorycz kupców
Sierpień. Huta Silesia zorganizowała na paruszowieckim stawie wspaniałe zawody pływackie i skoków do wody. Natomiast burmistrz Rybnika z powodu nawału pracy zrezygnował z urlopu. Na zebraniu rady miejskiej radny Damis wyraża swe oburzenie faktem, iż Miejskie Zakłady Przemysłowe otwierają sklep i zaczynają zajmować się także handlem. Jak to pojąć kupcom, którzy muszą odprowadzać niemałe podatki, a tu odbiera się im część możliwości handlowych? I kto to robi? Poseł Piechoczek stanowczo oponuje wobec takiego postawienia kwestii. Jeśli chodzi o sporty walki, to do tradycji weszły polsko-niemieckie pojedynki, czyli Racibórz vs Rybnik. W sierpniu 1928 w walkach bokserskich i zapaśniczych lepszy był Rybnik.
Wrzesień. Ukonstytuował się nowy zarząd KS Rybnik 20. Prezesem pan Siemko, wiceprezesem pan Gruenspeck. Adres klubu – Mikołowska 52. 80. urodziny obchodził zasłużony (także jako radny) Ryszard Sobczyk, właściciel fabryki cukrów i świec. W starym kościele pw. Matki Boskiej Bolesnej poświęcono nowy boczny ołtarz Pani Jasnogórskiej. Ufundowany został przez Związek Matek Chrześcijańskich. Obwieszczono odejście starosty Troski. jego miejsce miał zająć zasłużony powstaniec Jan Wyglenda. Na ponad dwa miesiące zjechał z Lens wydawca „Gazety Rybnickiej” Michał Kwiatkowski. Październik. Oburzenie na szykany, jakie spotykają zasłużonego pana Prusa oraz innych chadeków. Tym bardziej to zawstydzające, bo odpowiednie wnioski wyciąga mniejszość niemiecka.

Ważna ekonomia
Znajdujemy także tytuł „Rybnik przemienia się w Będzin”, w związku z pretensjami kupców (w tym żydowskich) i rzemieślników wobec masowego napływu Żydów z Sosnowca. Skierowane są one zwłaszcza do gospodarzy, np. A.S. wybudował kilka składów i wydzierżawił je Żydom. Inny przedstawiciel tej rodziny z Piłsudskiego zrobił to samo. Podobnie z dzierżawą postąpił tam rzeźnik pan D. i kupcy pan M. oraz pani P. Na Sobieskiego w domu firmy M mieszkania przerobiono na składy i wydzierżawiono napływowym. W fabryce braci Ż. i pana B. noszącej nazwę „M” zatrudnia się zbyt wielu przyjezdnych Żydów kosztem miejscowych. Cóż, ekonomia na pierwszym miejscu. Zdrowa rywalizacja zawsze wychodzi z korzyścią dla klienta, ale nie dla pracodawcy, jeśli państwo swe dochody za bardzo opiera na podatkach.
Z uroczystych momentów trzeba odnotować jeszcze ślub córki pana A. Prusa, Marty, z asystentem kliniki poznańskiej dr. Konradem Pojdą. Listopad. Wyjątkowo uroczyste obchody Wszystkich Świętych i 10-lecia niepodległości. Doroczną zabawę w białej sali Hotelu Polskiego urządziło Towarzystwo Polek. A w Polonii pana Mandrysza jak zawsze zjazd sokolstwa. Idzi Podwojski z firmy Beyga zgubił portfel z dokumentami. Naczelnikiem Urzędu Skarbowego w Rybniku pan Krukurka. Członkiem magistratu zostaje dr Wiesner. Jego miejsce w radzie miejskiej zajmuje Maks Richter. Odstąpiono parcelę miejską na potrzeby boiska przy gimnazjum. Firma Żurków zwolniła wszystkich 130 robotników, bo zawiesiła drugi raz wypłaty. Pojawia się także sprostowanie, że pan Ostrowski, kierownik urzędu celnego, nie został przeniesiony do wschodniej Małopolski, tylko nadal jest w Rybniku.

Apele i kabarety
W domu parafialnym ksiądz proboszcz Reginek z naciskiem piętnuje zgniliznę moralną w mieście. „Wzywamy władze, żeby przystąpiły do zamknięcia wszystkich lokali, w których przy pomocy obsługi żeńskiej o dwuznacznym charakterze zarobkowania wyłudza się grosz ojcom rodziny...” – apeluje. Grudzień. W Świerklańcu występ artystów warszawskich w szlagierowej rewii z repertuaru Perskiego Oka pt. „Tego jeszcze nie było. Perskie Oko było sławnym poprzednikiem równie znanego Morskiego Oka. Do jego założycieli należeli m.in. Zula Pogorzelska, Eugeniusz Bodo i Tadeusz Olsza. Z kabaretem współpracowali Włast, Wars, Brzechwa, Tuwim. Na scenie można było zobaczyć Lodę Halamę. To mówi samo za siebie. Kabaret rywalizował z innym znanym kabaretem Qui Pro Quo.
W niezwykle zasłużonym hotelu w dzień świętego Mikołaja Lo Kittay, „łysawy człowiek o ciemnych żywych oczach, eksperymentator o wszechświatowej sławie, wykonał na ogólne żądanie szereg nowych eksperymentów podziw wzbudzających” z zakresu fakiryzmu, telepatii, przekłuwania bez bólu i krwi! Kiedy występował po wojnie w Zakopanem, w Morskim Oku podkreślano, że w jego pokazach nie ma nic z jarmarcznej sztuki, wręcz przeciwnie, opierają się na nauce. Kilkoma dotknięciami wprawiał w trans i szacowni, starsi ludzie poczynali „pląsać niczym bajadery”. Iluzjonista milioner występował przed wojną niemal we wszystkich stolicach Europy, zbierając słowa uznania. Zwłaszcza za „Gry wyobraźni”, gdy bez usypiania wprowadzał w trans ochotnika z sali, by przeżywał przedziwne przygody.

Idzie Gwiazdka
Związek Głuchoniemych wystawił na świerklanieckiej scenie „Powrót taty”. Zysk z biletów przeznaczono na biedne głuchonieme dzieci. Jako że w Barbórkę spadł śnieg, ci, którzy zapomnieli zapisać się wcześniej, próżno próbowali dostać się na kurs urządzany jak zawsze przez klub narciarski. Właśnie zamknięto listy zgłoszeń na Baranią Górę. Za wielu już było chętnych. W magistracie debata nad m.in. przyłączeniem gminy Zamysłów i uchwaleniem kredytów na urządzenie Gwiazdki w PCK. Pan Prus wystąpił z mądrym wnioskiem o scentralizowanie akcji zapomogowych, co większością głosów zostało przyjęte. Aresztowano pisarza ludowego z placu Zamkowego Roberta S. za sprzeniewierzenie. Na targach choinek do wyboru, do koloru. Mrozy. Wszyscy cieszą się na święta. No, może jednak nie wszyscy. „Robotnik F.S. z Rybnika włamał się do chlewika pana P.” Został niestety ujęty. Zbliża się Nowy Rok.

Rybnicki epizod
Wertując przedwojenne roczniki gazety, natrafiłem na informację, że komendantem garnizonu Wojska Polskiego w Rybniku był bohater spod Arnhem, czyli generał Stanisław Sosabowski. Odkrycie było związane z opisem zabawy korpusu podoficerów w Hotelu Polskim. Stanisław Sosabowski został poproszony na protektora uroczystości. Autorka jednej z biografii stratega, która ukazała się w 2004 roku, podaje, że objął funkcję garnizonu 1 listopada 1927 roku, w randze majora, i pełnił ją do 26 kwietnia 1928 roku, a potem został zastępcą dowódcy pułku strzelców podhalańskich w Bielsku. Awans na podpułkownika dostał więc w Rybniku. Kiedy wyjeżdżał, pozostawił list z wyrazami wdzięczności dla mieszkańców. Dodam, że chyba większość Polaków widziała amerykański film wojenny z 1977 roku pt. „O jeden most za daleko”, w którym Gene Hackman (po latach w filmie „Za linią wroga" grał z nim rybniczanin Olek Krupa) wciela się w rolę generała Sosabowskiego. Amerykanie wybronili go tam z oskarżeń dowództwa brytyjskiego, które próbowało zrzucić nań winę za nonszalanckie przygotowanie operacji „Market Garden”. O Sosabowskim w Rybniku nikt dotąd nie pisał. Na razie wiedzieliśmy tylko o generale Okulickim. Może i Sosabowskiemu należy się pamiątkowa tablica?

Komentarze

Dodaj komentarz