W 1929 roku rybniczanie jeszcze nie mieli obiecanego kąpieliska. Na szczęście w okolicy nie brakowało terenw rekreacyjnych. Na zdjęciu: staw na Mośniku, po ktrym dziś nie ma już śladu / Archiwum
W 1929 roku rybniczanie jeszcze nie mieli obiecanego kąpieliska. Na szczęście w okolicy nie brakowało terenw rekreacyjnych. Na zdjęciu: staw na Mośniku, po ktrym dziś nie ma już śladu / Archiwum

W 1929 roku ówczesna gazeta pisała o mieście bardzo dużo, więc tę opowieść przedstawimy w dwóch
częściach.

Styczeń. Parafia podsumowuje minione 365 dni. Chrztów 778 (nieślubnych 37), ślubów 222, pogrzebów 207. Parafia liczy 25724 dusze. Jako pierwszy zorganizował w Rybniku zabawę karnawałową Związek Byłych Marynarzy w Polonii Józefa Mandrysza. Czytamy: „przygrywać będzie orkiestra ulokowana w specjalnie zbudowanym pancerniku B – Piast. Różne bardzo ciekawe urozmaicenia...” W Wielopolu niestety brat zabił brata. W magistracie zebranie, na którym m.in. postanowiono utworzyć punkt pośrednictwa pracy, naprawić Jankowicką, bo jej stan woła o pomstę do nieba. Pan Prus powiedział: „Życzyłbym każdemu lokatorowi być w obecnym czasie właścicielem domu”. Ani A. Prus, ani inni nie wiedzieli jeszcze, że coś się stanie na nowojorskiej
giełdzie.

Zabawy i tragedie
Na zebraniu ustalono też emeryturę dla wdowy Stronczek. Prawnicy panowie Jamrozik i Bonczkowicz zrzekli się mandatów radnych. Jan Płonka złożył oświadczenie, że Hotel Śląski jest własnością  jego, a nie Józefa Wolnego. Klub Narciarzy urządził wycieczkę na Równicę. Luty. Wielkie śniegi i mrozy. Apele o pomoc dla ptaków. Zabawa karnawałowa hallerczyków w sali pana Frosa w Paruszowcu. Zima była ostra. Na Paruszowcu koło leśniczówki zamarzł jakiś nieszczęśnik. Otrzymał po długim bezrobociu pracę, pierwszą wypłatę. Popił z kolegami, wracając zasnął. Pozostały żona i trójka małych dzieci. Tymczasem Rybnicki Klub Narciarski urządził wycieczkę na Skrzyczne z noclegiem w Bystrej w hotelu Twardy. W Świerklańcu Teatr Polski wystawiał operetkę „Domek trzech dziewcząt”. Rybniczanie nie mogli poczytać jednego z numerów „Polonii”, gdyż któryś z artykułów nie spodobał się panu wojewodzie Grażyńskiemu. W tym czasie pewni mieszkańcy Wilczej przemycali z Niemiec do powiatu rybnickiego bardzo cenione maggi, a pod starostwem
znowu skradziono rower. Tym razem panu Sz. Prezesem Związku Obrony Kresów Zachodnich został pan Depta (naczelnik poczty). 15 lutego upływał termin rozliczeń w urzędzie skarbowym. Pojawia się też informacja, że fiskus warszawski uznał, iż rok 1928 był bardzo dobry gospodarczo, dochody obywateli wzrosły, należy więc podnieść podatki. Fiskus też nie wiedział, co się szykuje na nowojorskiej giełdzie.
U pana Kamyczka odbyło się posiedzenie członków kursu administracji.

Złudne cyfry
W Hotelu Polskim walne zebranie Związku Uchodźców Powstańców Śląskich. Obecni byli eksobywatele powiatów gliwicko-toszeckiego, kozielskiego, strzeleckiego i raciborskiego. Prezesem Sokoła został kontroler ubezpieczeń radny Spyrka, wiceprezesem redaktor Knapczyk. Skonstatowano, iż konieczne są reformy w TG Sokół. Ogłoszono konkurs na posadę technika drogowego. Sąd grodzki umorzył śledztwo w sprawie Wincentego K., który w Wielopolu zabił brata. Okazało się, że zabity dla żartu udawał włamanie do brata, który w odruchu obronnym pchnął go nożem. Godna zreferowania jest lutowa sesja rady miasta. Dochody z majątku komunalnego na lata 1929/1930 wyceniono na blisko 68000 zł (1927/1928 – 52000 zł). Dochody 2130000 zł plus pożyczki 1060000. Ogół wydatków nadzwyczajnych na lata 1927/1928 wyliczono na
2047000 zł, a na 1928/29 na 1060000 zł. Ogół wydatków zwyczajnych 1927/1928 to 834000 zł, a w latach 1929/1930 1070000 zł. Czyli faktyczne wydatki na sezon 1929/1930 to 2130000 zł. Majątek miasta wyceniono na 5500000 zł, zadłużenia na 400000 zł, bez 900000 zł przeznaczonych na budowę nowej rzeźni. Radny Fros referował budżet rzeźni, zaś Prus budżet gazowni, elektrowni i wodociągów. Radny Spyrka zaproponował postawienie pieców koksowych podczas bardzo wielkich mrozów, aby ludzie nie marzli. A. Prus apelował: nie może tak być, żeby ludzie czekali po sześć lat na mieszkanie! Tym bardziej że prasa pisze, iż miasto obecnie bardzo mało buduje.

Wyrok za wyrokiem
Niektórzy radni prosili, aby nie karać od razu przyjezdnych za nieprawidłowe poruszanie się furmankami po ulicach, bo na tym traci handel, a więc i miasto, które wieśniacy zaczynają omijać wielkim łukiem. Najpierw należy pouczać. Marzec. Skazany został księgowy z cegielni Wolfa w Wielopolu, który w 1927 roku przywłaszczył sobie czyjeś 4200 zł i rewolwer. Sąd grodzki skazał Wilhelma K. za fałszowanie mleka,
a Jana i Tomasza M., syna i ojca, za „uraz cielesny na osobie st. posterunkowego p. Sitka Augustyna”. Prokurator Zechenter ostro napiętnował nadużycia ekspolicyjnego tajniaka S., który
nabierał ludzi na swe koneksje. Oskarżony groził, że pozwie świadków (czyli poszkodowanych) za... krzywoprzysięstwo, bo działał legalnie. Sąd skazał go na 11 miesięcy.

Zgubione znalezione
Podczas gdy rzeźnik Paweł S. będąc pod wpływem, zakłócał porządek publiczny, inni rybniczanie wybrali się na kolejną wycieczkę Rybnickiego Klubu Narciarskiego do Bielska i Żywca, m.in. na Halę Boraczą. Na skutek silnych mrozów popękała ściana tunelu stacji PKP. A w sali posiedzeń sejmiku powiatowego w starostwie zebranie Komitetu Obchodów Imienin Marszałka
Piłsudskiego. Z ogłoszeń, tu cytat: „Zgubiono binokle w tekturowym futerale w przejściu ul. Raciborską, Rynkiem, ul. Mikołaja Reja, pl. Wolności do ul. Łony w dniu 6-tym 6 marca
rano. Łaskawy znalazca zechce...”. Do sprzedaży dom o 28 pokojach, chlewy i plac budowlany 4375 m kw. – zgłoszenia u pana Gawełka na ul. Wysokiej. Pan Drzewiecki z Wiejskiej oferuje drewno olszowe na opał.
Z doniesień: „Zegary rybnickie) idą, jak wiatr wieje”. Z firmy Oszczędnopol na ul. Piłsudskiego (dziś Powstańców Śląskich) pozostał jedynie lokal, bo trzej właściciele z Sosnowca brali towary na kredyt, którego nie spłacali. Jednego z nich, A.S., aresztowano w Sosnowcu. Pan Przybyła werbował nowych członków do PCK. W Świerklańcu katowicki teatr wystawił „Halkę” Moniuszki. Wkrótce potem operetkę „Mandaryn Wu”. W magistracie (i nie tylko) o ewentualnym przyłączeniu Chwałowic. Wydział powiatowy jest przeciwny. We Francji zmarł marszałek Foch. Józef Mandrysz nabył ogród miejski koło Polonii, lecz urząd wojewódzki tego nie zatwierdził. Miasto więc zechciało odzyskać ogród lub otrzymać dopłatę od pana Mandrysza. Zażądano 62 tys. zł. W przeciwnym razie zagrożono procesem. Na zebraniu rady miasta już w nowej siedzibie radny Sladky zaproponował, by z bezrobotnych utworzyć stałą straż. Kwiecień. Rybniccy narciarze pojechali na Pilsko. Zaś w domu handlowym Beygi tradycyjny biały tydzień. W sali pana Mandrysza (czyli w Polonii)
szczepienia ochronne dla dziatwy. W domu parafialnym referat pana Byśka o potrzebie przyznania Polsce, jako państwu zwycięskiemu, kolonii afrykańskich, z dawnych kolonii niemieckich. W lokalu pana Woźniczki na Piłsudskiego ciężko postrzelony został czeladnik stolarski z Górnośląskiej Fabryki Mebli przez kolegę, czeladnika szklarskiego ze składu mebli pana Szczepanka. Użyto broni typu Mauser. Pozwolenia na broń nie było. Obaj byli nietrzeźwi. W mieście o potrzebie bursy dla gimnazjum.

Tory i korty
Straż graniczna zauważyła, że mimo „nietęgiej wiosny” na granicy wyrasta coraz więcej krzaczków. Zaczęły się nawet przemieszczać. Jednakże po oddanych strzałach rozkwit krzewów ustał. Na zebraniu Związku Strzeleckiego (liczył 300 członków) pojawili się m.in. major Żytniewski, kapitan Nosarzewski, komendant policji Niżankowski. Zagajał obwodowy komendant powstańczy Nikodem Sobik. Maj. Rybnicki
Klub Tenisowy uruchamia dwa pierwsze korty z pięciu zaplanowanych. Na wydzierżawionym od gminy terenie przy Gliwickiej za parkanem urządzony będzie tor ślizgawkowy. Już jest szatnia i woda. Na kortach ustalono ceny: 2 złote za godzinę plus 20 groszy dla chłopców podających piłki. W związku ze świętem 3 Maja tradycyjna zbiórka uliczna na dar narodowy. Najwięcej zebrały pary Pogodzikówna – Kolonko (208 zł)
i Tatarczyk – Robakówna (158 zł).

Komentarze

Dodaj komentarz