Prowiantura legionowa w czasach przemarszu spod Kowla. Po pierwszej zapanowała jednak jeszcze większa bieda. To ona była powodem wybuchu pierwszego powstania sląskiego /
Prowiantura legionowa w czasach przemarszu spod Kowla. Po pierwszej zapanowała jednak jeszcze większa bieda. To ona była powodem wybuchu pierwszego powstania sląskiego / "Powstaniec"

 

Zryw, przygotowywany od miesięcy, ale nie przygotowany, musiał zakończył się klęską. Powstańcy musieli potem uchodzić z kraju jako rebelianci. Sprawa odbiła się jednak głośnym echem zarówno w Europie, i w Ameryce.

 

Działająca w konspiracji na terytorium Niemiec Polska Organizacja Wojskowa Górnego Śląska (POW GŚl.) po raz pierwszy zdecydowana była użyć siły zbrojnej przeciwko państwu niemieckiemu nocą22 kwietnia 1919 roku, czyli w pierwszy dzień świąt wielkanocnych. Wcześniej, jak już pisaliśmy tydzień temu, delegaci POW gościli w Poznaniu, aby przedstawić swoje plany Naczelnej Radzie Ludowej. Wojciech Korfanty oznajmił im wtedy że gdyby on był na Śląsku, postępowałby tak, jak uzna za stosowne i nikogo o nic nie pytał. Delegaci przyjęli te słowa jako nieoficjalną akceptację przedstawionych planów i wrócili na Śląsk z przeświadczeniem, że władze Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu nie chcą wziąć odpowiedzialności za mające nastąpić wydarzenia, pozostawiając tym samym podjęcie decyzji w gestii Wydziału Wykonawczego POW GŚl.

 

Wstrzymany rozkaz

 

Wobec takiego obrotu sprawy bez zwłoki we wszystkich powiatach zarządzono mobilizację członków POW GŚl. i już w Niedzielę Palmową nadchodzić zaczęły pierwsze raporty z przebiegu akcji. Kiedy wszystko było już gotowe do wszczęcia działań zbrojnych, w przeddzień wyznaczonej daty wybuchu powstania z Poznania nadszedł rozkaz następującej: "Do Podkomisariatu Naczelnej Rady Ludowej na Śląsku oraz wszystkich oficerów i podoficerów działających z ramienia Naczelnej Rady Ludowej na Śląsk. Nakazujemy niniejszym wstrzymać wszelką akcje zbrojną aż do chwili, gdy od nas nadejdzie rozkaz do rozpoczęcia kroków wojennych. Rozkaz ten wyjdzie najpóźniej 15 maja br. Równocześnie mianujemy pana Józefa Dreyzę (1863-1951) decernentem dla spraw wojskowych na Śląsku. Komisariat Naczelnej Rady Ludowej: Wojciech Korfanty, X. Adamski."

Pomimo ogromnego rozczarowania i zawodu rozkaz ten został wykonany. Z wielkim trudem udało się bojową atmosferę ostudzić i opanować, co jednak w konsekwencji miało bardzo negatywny wpływ na morale zdeterminowanych członków POW GŚl. W ostatniej chwili przygotowania do tej wielkiej akcji militarnej przerwano przecież mocą rozkazu Komitetu Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu, pod którym widniał między innymi podpis Wojciecha Korfantego (1873-1939). Tymczasem służby niemieckie z uwagą obserwowały wzmożoną działalność ruchów rebelianckich konsolidujących się głównie w POW GŚl., jednak wywiad nie zdołał ani określić siły tej organizacji, ani też ustalić personaliów jej przywódców.

 

Zmylona policja

 

Świadczy o tym zdarzenie, jakie miało miejsce w lipcu 1919 roku, kiedy rozkazy do grup w terenie wysyłano z siedziby sztabu POW GŚl., która mieściła się w Piotrowicach pod Karviną (Petrowice u Karviny) w powiecie frysztackim. Jeden z takich rozkazów wpadł w ręce tajnej policji niemieckiej, co stało się powodem szczegółowych rewizji wszystkich posesji w Piotrowicach... ale w pobliżu Katowic (obecnie ich dzielnicy), gdzie w błędnym przekonaniu policja szukała siedziby władz POW GŚl. Agenci tajnej policji byli jednak bardzo czujni i aktywni, ciągle węszyli, zatrzymywali, rewidowali, w rezultacie czego sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna dla członków zakonspirowanej organizacji. W tych okolicznościach 20 czerwca 1919 roku na zebraniu komendantów powiatowych w Piotrowicach ustalono ponowny termin zrywu zbrojnego na godzinę 2 w nocy 22 czerwca.

Kiedy jednak treść tych ustaleń dotarła do Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu, Wojciech Korfanty natychmiast wsiadł do samolotu i przyleciał do Sosnowca, by po raz drugi nie dopuścić do wybuchu powstania. Dokładnie w tym samym czasie delegacja Górnoślązaków udała się do marszałka Józefa Piłsudskiego. Jej członkowie poprosili nie tylko o poparcie zrywu, ale także ewentualną pomoc ze strony rządu polskiego w razie konfrontacji zbrojnej z siłami niemieckimi. Marszałek na to wszystko miał jednak niezbyt grzecznie odpowiedzieć: "Zachciało się wam Górnego Śląska? To rzecz niemożliwa. Górny Śląsk to przecież prastara niemiecka kolonia!". Nie ostudziło to bojowych nastrojów śląskich działaczy polonijnych, którzy palili się do walki, więc postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.

 

Strajk generalny

 

Dość już mieli bowiem kolejnych przesunięć terminów rozpoczęcia powstania i braku jakiegokolwiek poparcia oraz wsparcia ze strony najwyższych władz polskich. 11 sierpnia 1919 roku na wezwanie polskich związków zawodowych we wszystkich górnośląskich zakładach przemysłowych wybuchł strajk generalny, w którym uczestniczyło prawie 140 tysięcy robotników. Tego samego dnia wieczorem przewodniczący Komitetu Wykonawczego Józef Grzegorzek (1885-1961) zwołał w Bytomiu zebranie komendantów i ważniejszych działaczy POW GŚl., na którym uchwalono rezolucję o treści graniczącej z ultimatum. Otóż bowiem w dokumencie czytamy, że obecni na zebraniu ze względu na straszny terror ze strony niemieckiej żądają od Głównej Komendy POW w Strumieniu, ażeby wydała rozkaz rozpoczęcia powstania na dzień 18 sierpnia.

"W razie nie podzielenia tego zdania przez Główną Komendę zebrani uchwalą rozwiązać organizację." – napisano w rezolucji. Nazajutrz Józef Grzegorzek oraz kilku innych delegatów udało się z uchwalonym dokumentem do Komendy Głównej POW GŚl. z siedzibą w Strumieniu. Tam jednak przywódcy sztabowi po wnikliwej analizie sytuacji oraz porównaniu sił powstańczych z siłami niemieckimi zdołali przekonać przybyłych o bezsensie wywoływania powstania i konieczności odłożenia akcji zbrojnej do korzystniejszego terminu. Niezupełnie przekonani, ale posłuszni decyzjom Komendy Głównej delegaci czym prędzej udali się z rozkazami odwoławczymi do swoich rejonów w terenie. Pech chciał, że w drodze powrotnej prawie wszyscy zostali aresztowani, a rozkazy odwoławcze wpadły w ręce służb niemieckich.

 

Oficjalny powód

 

W tym samym czasie kilku wpływowych działaczy POW GŚl. przebywających w obozie uchodźczym w Piotrowicach na Śląsku Cieszyńskim, którzy nie wchodzili w skład Komendy Głównej, utworzyło własna komendę. Grono tych ludzi bez konsultacji z prawnie działającą Komendą Główną POW G.Śl. podjęło spontaniczną decyzję o wywołaniu powstania zbrojnego, którego termin rozpoczęcia wyznaczono na godzinę 2 w nocy 17 sierpnia 1919 roku. Oficjalnie ogłoszonym powodem zbrojnego wystąpienia stała się masakra protestujących robotników i ich rodzin na podwórzu kopalni Mysłowice, do której doszło 15 sierpnia 1919 roku. Zabitych zostało tam 10 osób. Do większości zmobilizowanych na ten czas oddziałów powstańczych żaden rozkaz rozpoczęcia walk jednak nie dotarł, wobec czego gotowi do walki ludzie rozeszli się do domów.

Tam jednak, gdzie rozkazy dotarły, zwłaszcza do dowódców POW GŚl. w powiatach rybnickim i pszczyńskim, zgrupowani powstańcy dowodzeni przez Maksymiliana Iksala (1895-1981) przystąpili do akcji zbrojnej. W powiecie rybnickim do boju stanęły oddziały z Pszowa, Rybnika, Boguszowic, Górnych Świerklan, Radlina, Kłokocina, Gotartowic, Ligoty, Paruszowca i Rud Wielkich. W Pszowie na miejscu zbiórki powstańcy stawili się w polskich mundurach myśliwskich, uzbrojeni w karabiny i kije. Tak słabo wyposażonych ochotników z łatwością rozproszyły wojska Grenzschutzu, które pojmały i rozstrzelały rannego dowódcę Józefa Tytko (1888-1919). W Pszczynie powstanie nie doszło do skutku, jednakże w pobliskich Urbanowicach i Paprocanach grupy powstańców zdobyły stacjonujące tam baterie armat.

 

Walka i pogrom

 

W nocy 18 sierpnia (był to poniedziałek) jednocześnie rozpoczęło się powstanie w następujących miejscowościach powiatu bytomskiego: Bobrku, Łagiewnikach, Lipinach, Wielkiej Dąbrówce, Szaleju, Brzezinach, Karbiu i Goduli. Wszystkie te miejscowości zajęli powstańcy bez większego trudu i dopiero po sprowadzeniu posiłków oddziały Grentzschutzu wkroczyły tam z powrotem. W Bytomiu zamach się jednak nie udał. Zażarte walki toczyły się w Lipinach, Chropaczowie, Piaśnikach, Bobrku, Goduli i Kamieniu, ale pod naporem przeważających sił niemieckich powstańcy stopniowo zostali z wszystkich tych miejscowości wyparci. Ostatecznie już 24 sierpnia 1919 roku powstanie zostało brutalnie stłumione przez przeważające siły niemieckich formacji Grenschutzu.

Powodów było kilka. Należał do nich przede wszystkim brak jednolitego dowództwa, brak należytej organizacji i niedostateczne uzbrojenie, jak również niewzięcie pod uwagę siły przeciwnika. Oddziałami Grenzschutzu dowodził syn burmistrza Pszczyny generał Karl Höefer (1862-1939). Spontaniczna walka powstańców, dowodzonych przez Alfonsa Zgrzebnioka "Rokoczy" (1891-1937) z Dziergowic, z góry skazana była na niepowodzenie. Przed nieuchronną karą śmierci i represjami, jakie prawo przewidywało dla rebeliantów i zdrajców Rzeszy niemieckiej, powstańcy rozproszonymi grupami lub pojedynczo uciekali przez granicę do Polski. Wielki zryw, który przygotowywano od miesięcy, trwał od 17 do 24 sierpnia, czyli osiem dni, miał jednak niemałe znaczenie polityczne.

 

Głośne echa

 

Na arenie międzynarodowej pierwsze powstanie śląskie wywołało znaczący wydźwięk i chociaż było nieudane, to odbiło się głośnym echem w prasie europejskiej i amerykańskiej. Szacuje się, że w uczestniczyło w nim prawie 23 tysiące członków POW GŚl. Z chwilą rozpoczęcia akcji zbrojnej na wyposażeniu całej organizacji było zaledwie 3 778 karabinów, 2 523 rewolwerów, 34 karabinów maszynowych i 3 685 granatów, co było jednym z powodów tak dotkliwej porażki. Ciekawe spostrzeżenia z pozycji lojalnego obywatela państwa niemieckiego pozostawił nam pastor gminy ewangelickiej w Rybniku Paul Reinhold, o których napiszemy  wkrótce. Przedstawimy też oczywiście dalszy rozwój wydarzeń.

1

Komentarze

  • z sieci FAKTY 31 stycznia 2016 14:41FAKTY   - 29.01.16, 13:09:16 z netu - „Dz” Po pierwszej wojnie światowej, Śląsk został ciężko zraniony, a Górny Śląsk przeżył swój 3 Rozbiór w swojej historii ( po 1137 i 1742. Początkowe założenia Dyktatu Wersalskiego przewidywały, że prawie cały G.Śląsk miał zostać przydzielony Polsce. Masowe protesty ludności, nie tylko G.Śląska i zdecydowany sprzeciw rządu niemieckiego, wymusiły ogłoszenie referendum na GŚl. Tzw. pierwsze i drugie powstania mylnie nazwane śląskimi, były niczym innym, jak napadem w celu anektowania niemieckiego G.Śląska przez Polskę jeszcze przed referendum. Wynikało to z obawy o wyniki tegoż referendum. By cel ten osiągnąć, na ziemi górnośląskiej rozpętany został mord i terror. 150 Niemców zostało zamordowanych, wiele setek ludzi zostało rannych a osiedle Anhalt ( Hołdunów ) w powiecie Pleß ( Pszczyna ) zostało spalone. Mimo tego terroru, politycznego wpływu katolickiego kleru na wiernych na korzyść Polski, mimo przekonywującej siły Korfantego, potomka polskich imigrantów w trzeciej generacji, przeważająca większość ludności opowiedziała się za pozostaniem przy Rzeszy Niemieckiej. Z 1.223.169 upoważnionych do głosowania, w referendum swoj głos oddało 1.190.225 ( 97,315% ). Z tego 59,40% za pozostaniem przy Rzeszy a 40,27% za przyłączeniem do Polski. Nie zważając na ten jednoznaczny wynik referendum i wolę pozostania większości ludnosci G.Śląska przy Rzeszy, wywołano trzecie powstanie polskie na G.Ś. Okazało sie jeszcze straszniejsze i bardziej brutalne niż dwa poprzednie. To są niepodlegające żadnej dyskusji fakty, przynajmniej dla ludzi potrafiących samodzielnie myśleć.

Dodaj komentarz