Gołębie lubią widać figurę Nepomuka na rybnickim rynku / Jzef Kolarczyk
Gołębie lubią widać figurę Nepomuka na rybnickim rynku / Jzef Kolarczyk

 

Wszyscy wiemy, że już w epoce antycznej gołąb służył jako posłaniec. Trudno jednak uwierzyć, że w czasach nowożytnych hodowla tych ptaków obwarowana była licznymi rygorami ministra spraw wojskowych i administracji!

 

"Dyrektor berlińskiego zoologicznego ogrodu, dr Bordinus, robił próby z gołębiami pocztowymi, które sprowadzono znad Renu. 16 lipca 1871 roku rano o 6 godzinie puszczono stado gołębi, z których do Kolonii nad Renem pierwszy przybył o 3 godzinie po południu, a do Elberfeldu o 6 godzinie wieczór. Podróż trwała więc mniej więcej godzin dwanaście. Przywiązuje się do tych prób pewne znaczenie, utrzymując, że w razie wojny z Rosyą zastąpią gołębie telegrafy, których prowizoryczne zaprowadzenie na obszarach Rosyi za wiele wymagałoby czasu i nakładu." – pisał "Zwiastun Górnoszląski" nr 31 z 3 sierpnia 1871 roku.

 

W ewidencji ministra

 

Po trzech powstaniach śląskich i plebiscycie decyzją Rady Ambasadorów Ligi Narodów z 20 października 1921 roku część Górnego Śląska włączono do Polski. W wyniku przesunięcia granic zrodziło się wiele problemów politycznych, ekonomicznych i zwykłych codziennych bolączek. Między innymi powstał problem z hodowlą gołębi pocztowych, zaliczonej przez ministra spraw wewnętrznych i ministra spraw wojskowych do hodowli podlegającej ścisłej ewidencji oraz kontroli odpowiednich komórek administracji cywilnej i wojskowej.

Zgodnie z ustawą z dnia 2 kwietnia 1925 roku o gołębiach pocztowych (Dziennik Ustaw Rzeczpospolitej Polski nr 15 z 1925 roku), każdy, kto chciał nadal utrzymywać gołębie lub miał zamiar je hodować, wnieść musiał za pośrednictwem właściwego urzędu gminnego stosowną prośbę do starostwa. Jednak taki wniosek mógł złożyć tylko obywatel Polski, któremu władza administracyjna w porozumieniu z wojskową mogła odmówić zezwolenia na hodowlę, jeśli warunki i wymagania posiadania gołębi nie odpowiadały względom bezpieczeństwa państwa. Każdy hodowca był ewidencjonowany i obowiązkowo wstąpić musiał do odpowiedniego towarzystwa, natomiast każdy gołąb musiał być zaopatrzony w odpowiednie znaki identyfikacyjne ustalone przez ministra spraw wojskowych.

 

Surowe przepisy

 

Wystąpienie hodowcy z towarzystwa było jednoznaczne z cofnięciem zezwolenia na utrzymywanie gołębi i wywłaszczeniem ptaków na rzecz władz wojskowych za wynagrodzeniem, jeśli w ciągu 14 dni od wystąpienia były hodowca nie sprzedał lub nie oddał gołębi osobie uprawnionej. Wszelkie zmiany w posiadaniu gołębi niezwłocznie musiały być zgłaszane władzom administracyjnym z podaniem dokładnych danych personalnych i adresów obydwu stron. Natomiast w wypadku mobilizacji właściciele gołębi pocztowych zobowiązani byli odstąpić je na rzecz państwa za wynagrodzeniem, w myśl przepisów ustawy z dnia 21 lutego 1922 roku o obowiązku odstępowania zwierząt pociągowych i wozów na rzecz państwa (Dziennik Ustaw Rzeczpospolitej Polski Nr 21, poz. 266).

Hodowców obowiązywały bardzo rygorystyczne przepisy. Gołębie można było tresować tylko według ścisłej instrukcji ministra spraw wojskowych ogłoszonej w Dzienniku Ustaw Rzeczpospolitej Polski. Władze administracyjne uprawnione były do kontroli gołębników oraz sprawdzania, czy osoba przewożąca lub przenosząca gołębie posiada odpowiednie zezwolenie na ich posiadanie i przemieszczanie, w przeciwnym wypadku osobie takiej groziło zatrzymanie i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. Wypuszczanie i przelot gołębi pocztowych przez granice państwowe dozwolone były jedynie po każdorazowym uzyskaniu zgody władzy wojskowej i powiadomieniu o tym władzy administracyjnej pierwszej instancji.

 

Kary i nagrody

 

Zezwolenie tych samych organów było również konieczne przy wywozie i przywozie przez granicę wszelkich odmian gołębi, z wyjątkiem tzw. rysi polskich, garłaczy i pawiaków. Przepisy karne odnoszące się do tej kwestii obowiązywały nie tylko hodowców gołębi pocztowych, ale wszystkich obywateli Rzeczpospolitej Polski. Zgodnie z obowiązującym prawem, każdy złapany lub przybłąkany gołąb pocztowy musiał być bowiem niezwłocznie oddany najbliższej jednostce władzy bezpieczeństwa, bez względu na to, czy znalazca posiadał, czy też nie posiadał zezwolenia na utrzymywanie i hodowanie. Zakazane było też strzelanie do gołębi lub tępienie ich w jakikolwiek inny sposób oraz działanie na szkodę hodowli i tresury gołębi.

Z ochroną gołębi pocztowych wiązało się też zarządzenie Ministerstwa Spraw Wojskowych o tępieniu ptactwa drapieżnego, które wyznaczało nagrodę zwaną "strzałowym" za każdego zabitego jastrzębia. Za dostarczoną parę nóg i dziób tego ptaka płacono 2 złote, za całego ptaka 3,50 złotego. Wszystkim tym, co naruszyli te przepisy i rozporządzenia, groziła kara aresztu do 6 miesięcy (w byłej dzielnicy pruskiej aresztem do 6 tygodni lub więzieniem do 6 miesięcy) albo grzywna w wysokości 2 tysięcy złotych, o ile wykroczenie nie posiadało znamion przestępstwa karanego surowiej w myśl obowiązujących wtedy ustaw.

 

Uparci hodowcy

 

Pomimo tych rygorystycznych zarządzeń gołębiarstwo na Górnym Śląsku stało się bardzo popularne. Gołębniki powstawały nie tylko przy wiejskich zagrodach, ale głównie przy robotniczych familokach w wielkich aglomeracjach miejskich. W kwietniu 1922 roku doszło do ukonstytuowania się Górnośląskiego Towarzystwa Hodowców Gołębi Pocztowych, którego siedzibę ustanowiono w Katowicach, a już w następnym roku po raz pierwszy w Polsce śląscy hodowcy zorganizowali loty konkursowe

10 marca 1935 roku odbył się w Katowicach Zjazd Delegatów Związku Towarzystw Hodowców Gołębi Pocztowych na Górnym Śląsku z udziałem około 200 osób. Związek obejmował już wówczas 83 oddziały z liczbą 1 321 członków. Spektakularny sukces odnieśli hodowcy gołębi pocztowych z Rybnika pod koniec czerwca 1938 roku, po locie gołębi wypuszczonych z Bukaresztu. Zwycięski gołąb przebył trasę prowadzącą ponad Karpatami i liczącą w linii prostej około tysiąca kilometrów w czasie 12 godzin 20 minut.

 

Sukces Drewnioka

 

Właścicielem tego ptaka był Bernard Drewniok zrzeszony w XI Grupie Lotowej Związku Strzeleckiego w Rybniku, a organizacją lotu zajmowali się wytrawni hodowcy: Florian Musiał, Jakub Płaczek i Edmund Ślosarek. W marcu 1939 roku odbył się w Katowicach ogólnopolski zjazd delegatów Wszechpolskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych z udziałem przedstawicieli władz wojskowych i miejskich, w którym wzięło udział 170 delegatów. Ze sprawozdań wynikało, że tylko na Śląsku 1 500 hodowców posiadało ponad 40 tysięcy gołębi pocztowych.

Zaraz po drugiej wojnie światowej, bo już w 1945 roku, rybniccy hodowcy restytuowali Okręg Katowice, którego siedzibę ustanowiono w Rybniku przy ulicy Sobieskiego 18. Dwa lata później Okręg V Katowice zrzeszał 4 600 hodowców w 124 Oddziałach i 18 Grupach Lotowych w następujących miejscowościach: Katowice, Rybnik, Niedobczyce, Rydułtowy, Racibórz, Knurów, Nowa Wieś, Gliwice, Chebzie, Zabrze, Mysłowice, Bytom, Chorzów, Szopienice, Siemianowice, Tarnowskie Góry, Radzionków, Bielsko-Biała. Kiedy w 1950 roku na części obszaru województwa katowickiego utworzono nowe województwo opolskie, hodowcy odłączonych terenów zrzeszeni zostali w Okręgu XV Opole i tym samym Okręg V Katowice uległ znacznemu uszczupleniu.

 

Czasowa siedziba

 

W okresie tych przetasowań Zarząd Główny Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych miał swą siedzibę w Rybniku, gdzie do listopada 1959 roku wydawano również miesięcznik "Hodowca". W długiej historii okręgu Katowice jeszcze dwukrotnie doszło do podziału, co spowodowane było wzrastająca popularnością tego pięknego hobby i tym samym dużą liczbą członków. Pierwszy podział nastąpił 6 listopada 1996 roku, kiedy wyodrębniono Okręg Śląsk Południe z siedzibą w Wodzisławiu Śląskim, zaś drugi 21 lutego 2009 roku, kiedy wyodrębniono Okręg Śląsk Wschód z siedzibą w Olkuszu.

Kiedy gołąb pocztowy przestał być już ptakiem strategicznym podlegającym wojsku i służbom bezpieczeństwa, jego hodowla stała się masowa. Najbardziej polubili te wspaniałe ptaki górnicy, dla których były one odskocznią ku błękitnym przestworzom po ciężkiej pracy w podziemiach kopalń. Jeszcze kilka lat temu prawie wszyscy gołębiorze rywalizowali z sobą w organizowanych konkursach lotów, polegających na wywiezieniu ptaków do odległego miejsca i ich jednoczesnym wypuszczeniu. Z szacunkiem mówiło się zawsze o hodowcach, których gołębie pierwsze wracały do macierzystego gołębnika i zdobywały cenne nagrody.

 

Dobrego lotu

 

Rywalizacja ta nadal się odbywa, jednak, jak twierdzą hodowcy, stała się zbyt kosztowna i nie wszystkich na nią stać. Z tych też względów spada liczba gołębników, a przelatujące nad naszymi głowami stada tych pięknych ptaków są coraz mniej liczne. Z danych za drugie półrocze 2012 roku wynika, że Okręg Katowice liczył wtedy 3 776 członków zwykłych oraz 155 honorowych zrzeszonych w 36 oddziałach. Wszystkim gołębiorzom życzymy, aby ich szeregi nie topniały, lecz rosły, a ptaki szybko do nich wracały. Dobrego lotu!

Józef Kolarczyk

Komentarze

Dodaj komentarz