Ministranci z Niedobczyc. Dobrzy przy ołtarzu i na boisku / Archiwum parafii
Ministranci z Niedobczyc. Dobrzy przy ołtarzu i na boisku / Archiwum parafii

Ministrantów zazwyczaj można spotkać przy ołtarzu w trakcie mszy lub towarzyszących księdzu podczas kolędy. W Niedobczycach łatwo rozpoznać ich także po pomarańczowych koszulkach piłkarskich, w których graja na boisku. Połączenie służby przy ołtarzu z zajęciami sportowymi i licznymi wycieczkami sprawiło, że w Niedobczycach służy prawie stu ministrantów!

Posługa w trakcie liturgii to najważniejsza, ale nie jedyna część działalności ministrantów. Dobrze działająca formacja ma wiele do zaoferowania młodym chłopcom, co doskonale widać na przykładzie parafii w Niedobczycach, gdzie aktualnie jest prawie stu ministrantów, co jest najwyższym wynikiem wśród rybnickich parafii!


Kibic ksiądz



Życie niedobczyckich ministrantów w dużej mierze kręci się także wokół piłki nożnej, której zagorzałym fanem jest także ksiądz Paweł Gajda, wikary i opiekun niedobczyckich ministrantów.

– Mamy swoje drużyny w poszczególnych pionach wiekowych, które startują w turniejach ministrantów, rozgrywanych na poziomie dekanatu, diecezji i ostatecznie mistrzostw Polski. Każdy spośród ministrantów ma strój naszej drużyny, a wielu z nich trenuje w niedobczyckim Rymerze. Przed turniejami mamy treningi ministranckich drużyn oraz, raz w roku, swój wewnętrzny turniej towarzyski – mówi wikary.

Poza tym ministranci uczestniczą też w wielu wycieczkach i wyjazdach formacyjnych. - Jeździmy na różne turnieje, wycieczki, rekolekcje, grille czy też kilkudniowe wyjazdy wakacyjne, gdzie zawsze jest naprawdę fajnie – zapewnia Grzegorz Łotecki, jeden z ministrantów.



Wycieczki na stadiony




Ale wiele wycieczek organizowanych przez ks. Pawła prowadzi także na mniejsze lub większe stadiony. – Ostatnio zwiedzaliśmy kopalnie Luiza w Zabrzu, a później po wspólnym obiedzie i mszy świętej kibicowaliśmy młodzieżowej reprezentacji Polski w meczu z Białorusią. Natomiast wiosną, kiedy zwiedzaliśmy park rozrywki Energylandia, ministranci dostali pomarańczowe koszulki z napisem Rojbry on tour, bo często tak ich nazywam, i byliśmy chyba najlepiej rozpoznawalna grupą – opowiada duchowny.

Co roku parafia organizuje także wycieczkę dla rodziców ministrantów. - W ogóle rodzice są bardzo pomocni i zawsze możemy na nich liczyć – podkreśla wikary. Jak dodaje duchowny, formacja ministrantów jest otwartą wspólnotą i każdy nowy chłopiec jest do niej chętnie przyjmowany.


Uczą się pokory


- Ministranci przede wszystkim służą przy ołtarzu. Jest to posługa dla kościoła i ludzi, ale głównie dla Boga. Bycie ministrantem to również swego rodzaju powołanie. Często powtarzam chłopcom, że ministrantami są nie tylko w kościele, ale także na boisku czy w szkole – mówi ksiądz Paweł.

- Zostałem ministrantem, ponieważ chciałbym lepiej służyć Bogu, chciałbym też uczyć się pokory, a nasza formacja jest moim zdaniem najlepszą lekcją pokory i służby drugiemu człowiekowi – mówi Jakub Winsławski, animator jednej z niedobczyckich grup.

Zazwyczaj ministrantami zostają chłopcy, którzy przystąpili do pierwszej komunii. W niektórych parafiach do służy dopuszcza się także młodszych. - U nas ministrantami mogą być już sześciolatkowie, jeśli rozeznamy wraz z rodzicami, że dany chłopiec sobie poradzi – mówi ks. Paweł.


Rok próby



Pierwszym krokiem do służby przy ołtarzu jest okres przygotowawczy, w trakcie którego chłopiec uczęszcza na msze, siada blisko ołtarza i obserwuje ministrantów.

- Ważne jest także przygotowanie pod względem duchowym. Raz w tygodniu chłopcy spotykają się z kapłanem i rozmawiają o tym, co to znaczy być ministrantem czy też czym jest duchowość ministranta. Poza tym mają także spotkania z animatorami, czyli starszymi kolegami, którzy prowadzą poszczególne grupy i oni uczą młodszych praktycznej służby, jak np. dzwonienia w czasie mszy – tłumaczy wikary.

Po tym okresie przygotowawczym chłopiec zostaje oficjalnie przyjęty do grona ministrantów w trakcie uroczystej mszy świętej. - W tym pierwszym okresie chłopiec jest aspirantem na ministranta, po przyjęciu staje się kandydatem na ministranta, co wiąże się z tym, że przez około rok służy już przy ołtarzu, ale ciągle uczy się swoich obowiązków. I dopiero po upływie tego okresu, w trakcie kolejnej uroczystości, która najczęściej wiąże się z obchodami święta Tarsycjusza, patrona ministrantów, kandydaci stają się pełnoprawnymi ministrantami. Wówczas otrzymują kołnierze, czy też jak to się mówi na Śląsku kragle – wyjaśnia ks. Paweł.

Trzy msze

Stopień ministranta ma przełożenie na strój liturgiczny, w którym służy. Ministranci młodsi służą w sutankach zgodnych z kolorem liturgicznym, starsi w białych komżach i czarnych sutankach, a kiedy rozpoczynają naukę w szkole średniej otrzymują białe alby przepasane cingulum, czyli charakterystycznym pasem. - W naszej parafii każdy ministrant służy w trakcie trzech mszy, jednej niedzielnej i dwóch tygodniowych. Plan nie dotyczy oczywiście tych najstarszych, którzy są na studiach czy też już pracują. Oni sami wiedzą, kiedy mogą się pojawić przy ołtarzu. Raz w tygodniu mamy także zbiórki, na których omawiamy wszystkie najważniejsze kwestie oraz wspólnie się modlimy. Jest też okazja do zabawy i różnych konkursów - mówi ks. Paweł.

Za służbę chłopcy otrzymują punkty, które później co kilka miesięcy są sumowane. Ci najbardziej sumienni dostają nagrody w postaci np. biletu do kina, czy stroju piłkarskiego. - Oczywiście w byciu ministrantem nie chodzi o punkty, jednak dzięki takiemu systemowi można nagrodzić tych, którzy najbardziej się starają – wyjaśnia ksiądz Paweł Gajda.


Kamila Mytyk

Komentarze

Dodaj komentarz