Strzelaj z czego chcesz cz. 2

Jednak diabeł był nieubłagany, bo wiadomo, że on niczego nie zrobi za darmo, dlatego gromkim głosem wykrzyknął:

– Hola, hola, a gdzie zapłata? Chcesz okpić starego wygę, co? Nie ze mną takie zabawy, młokosie!

– Czego żądasz za swoje cuda? – równie głośno zapytał młodzieniec, nieco urażony posądzeniem, ale w duchu pomyślał sobie, że i tak diabłu się nie uda, bo on nie jest w ciemię bity!

Piekielnik zaraz spuścił z tonu i zaczął się krygować: – A, fe, a fe! Mnie o cudach mówić nie wypada, to domena kogoś innego! – I wzniósł oczy w górę. – Ja tylko jednej rzeczy pragnę i to wcale nie boli, lekką będziesz miał śmierć, a potem to już tylko hulanka... jak w karczmie!

– No dobrze – młody człowiek przystał na piekielną propozycję. – Ale chciałbym wiedzieć kiedy – nalegał, lekko poirytowany przeciągającą się dyskusją, ale czarny elegant go uspokoił:

– W stosownym czasie, kiedy stwierdzisz, że już masz wszystko, co chciałbyś mieć.

– A niedoczekanie twoje, nigdy tak nie będzie! – pomyślał młody rabczyk i chciał jeszcze coś odpowiedzieć diabłu, ale ten zniknął równie szybko, jak się przedtem pojawił. Młodzieniec znowu stał na dobrze sobie znanej ścieżce, a w koło nie było żadnej żywej duszy.

Od tego czasu kłusownik żył jak panisko, tylko ciągle narzekał, że sam musi nosić lub wozić ubitą zwierzynę. Liczył na to, że przedstawiciel piekła go słyszy i w związku z tym, zgodnie z umową, nie spieszy się do ich ponownego spotkania. Po wielu latach intensywnej „pracy” rabczyk poczuł się zmęczony. Miał majętności i pieniądze, ale nie miał ich z kim dzielić. Do pełni szczęścia brakowało mu tylko żony i rodziny. Kiedyś podczas swoich nocnych eskapad spotkał w lesie zagubioną dziewczynę, która poprosiła go o pomoc. Kłusownik zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.

Muszę zaznaczyć, że ta opowieść ma dwa różne zakończenia i oba tu przytoczę. Wersja pierwsza. Kłusownik postanowił co najrychlej się ożenić i w dniu ślubu miał powiedzieć do narzeczonej, że teraz już niczego mu do szczęścia nie brakuje, wtedy młoda dama wyciągnęła w jego kierunku palec wskazujący. Strzeliła z niego prosto w serce narzeczonego, a potem zmieniła się w małego, pokurczonego diabła. Pozostała tylko po niej biała suknia ślubna i unoszący się nad nią zapach siarki.

Wersja druga. Jeszcze przed ślubem rabczyk postanowił porozmawiać ze swoją narzeczoną i wyjawić jej swoją tajemnicę, która coraz bardziej ciążyła mu na sercu. Ponieważ pan młody nie powinien oglądać oblubienicy w sukni ślubnej przed zawarciem związku w kościele, postanowił porozmawiać z nią przez zamknięte drzwi pokoju, w którym się przebierała na tę uroczystość.

 

Kiedy mówił jej, że jest dla niego wszystkim, odruchowo włożył wskazujący palec prawej ręki w dziurę po sęku i wtedy rozległ się strzał. Kula trafiła dziewczynę prosto w serce, ale rabczyk już tego nie zobaczył, bo diabeł, który stał w tamtej chwili za nim, skręcił mu kark i pognał z jego duszą prosto do piekła. 

Komentarze

Dodaj komentarz