Pomoc świętego Antoniego

Kiedyś, żeby dobrze wyjść za mąż, dziewczyna musiała mieć spore wiano. Te, które go nie miały, na ogół za mąż nie wychodziły wcale. Rzadko zdarzał się taki zakochany kandydat na małżonka, któremu brak wiana nie przeszkadzał. Sto lat temu nie mając męża, wiejska dziewczyna sama musiała zadbać o siebie i o swoją przyszłość. Wiele takich ubogich, młodych kobiet szukało szczęścia w większych miastach przemysłowych, gdzie najmowały się do pracy w fabrykach lub służyły w bogatszych domach. Podobny los spotkał ciotkę Magdalenę, daleką krewną mojej babci. Kobieta przekroczyła już czterdziestkę, ale nadal była „do wzięcia”. Jej bogaci pracodawcy wyjechali do Niemiec, więc pozostawała chwilowo bez pracy. Dlatego wróciła na „stare śmieci”. Wynajęła sobie pokoik na poddaszu starej kamienicy i żyła z oszczędności, szukając jednocześnie pracy.
W okresie letnim pracowała u gospodarzy z okolicznych wsi. Nie przestawała jednak marzyć o zamążpójściu, choć na własne dzieci już nie liczyła z racji swojego wieku. Jesienią wynajęła ją do pomocy pewna kobieta, która będąc już po pięćdziesiątce urodziła latem zdrowiusieńkiego chłopczyka. Gospodyni, której starsze dzieci były już dawno dorosłe i posiadały swoje potomstwo, była w nie najlepszym nastroju. Ciągle płakała, bo wydawało jej się, że maluszka nie zdąży już wychować, dopiero Magdalena przekonała ją, że spotkała ją wielka łaska od Boga i tak obie kobiety się zaprzyjaźniły.
Krewniaczka mojej babci dostała od swojej chlebodawczyni figurkę świętego Antoniego, do którego należało się modlić o dobrego męża. Choć Magdalena zanosiła do niego nieustające modły, to wymarzony mąż się nie pojawił. Kobieta postanowiła świętego przekupić, a czas tymczasem upływał, więc, choć niechętnie, musiała biedaka postraszyć, że jak jej nie pomoże, to wyrzuci go przez okno na ulicę. Święty Antoni nie zląkł się jednak groźby i nadal był nieugięty. W końcu miarka się przebrała i figurka wylądowała za oknem!
Wtenczas na dole rozległ się wielki wrzask, a potem ktoś jęknął przeciągle. Wtedy ciotka Magdalena zdała sobie sprawę z tego, że komuś zrobiła krzywdę i rzuciła się do drzwi, żeby pomóc poszkodowanemu. Kiedy je otwarła, żeby wyjść na korytarz, zobaczyła przed sobą wysokiego mężczyznę koło pięćdziesiątki. Twarz i ubranie miał zalane krwią, a w ręku trzymał jej figurkę św. Antoniego, która mimo upadku z tak dużej wysokości nie potłukła się.
– Sam keryś mie trefił tym świyntym borokiym, widzicie babo jak wyglondom! Tymu, co taki szpasy robi urwołbych łep przi samej rzici! – złościł się przybyły.
– Niy gorszcie się panoczku – odezwała się Magdalena. – To jo była! Szła, żech go do światła ku łoknu troszka wypucować i ze rynki mi wylecioł! – skłamała na poczekaniu. – Podźcie dalij, na grucza domy zimny nóż, a te wasze łachy to jo Wom zaroz wyrychtuja...
Potem na zgodę nalała mu jeszcze kieliszek swojej nalewki. Magdalena dość szybko uwinęła się z czyszczeniem ubrania, ale i tak zajęło to prawie godzinę, więc miała okazję pogadać ze swoją niedoszła „ofiarą”. Mężczyzna był od trzech lat wdowcem i jak przyznał, zupełnie sobie nie radził z prowadzeniem domu. Miał też trzy małe córeczki, które wymagały kobiecej ręki. Niedługo po tym niefortunnym wydarzeniu wdowiec poprosił Magdalenę o rękę. Tak to, kiedy się pobrali, ciotka za przyczyną świętego Antoniego zyskała nie tylko męża, ale i rodzinę. Odtąd figurka świętego stała u nich zawsze na wertiku w sypialni. Magdalena latem przynosiła mu w podzięce bukiety z działkowego ogródka, a zimą przystrajała go w gałązki jałowca.

PS. Drodzy Czytelnicy, życzę Wam pogodnych Świąt Bożego Narodzenia i wiele radości w Nowym Roku.

2

Komentarze

  • Grymlino Do pani Elisabeth 21 grudnia 2018 19:48Bardzo się cieszę, że stali czytelnicy o mnie i o moich opowieściach pamiętają! Dziękuję szczególnie za historie, które mi kiedyś Pani przekazała. Z serca życzę Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia o raz Szczęśliwego Nowego Roku. Proszę pisać komentarze, pozdrawiam
  • Elisabeth Sw.Antoni 19 grudnia 2018 19:27Szanowna Pani Grymel zycze Pani wesolych Swiat i zdrowego Nowego Roku!Zeby Pani jeszcze duzo pisala te historie i opowiadania-bo dlatego zawsze czytom -nowiny -to zawsze troche wspomnien i powrotu do starego hajmatu-bardzo Pani za te historie dziekuje

Dodaj komentarz