Wróżby noworoczne

Podobnie jak noc andrzejkowa czy wigilijna, także noc sylwestrowa była uważana za najlepszy okres dla różnego typu wróżb lub czarów, które miały na celu pomoc w osiągnięciu zaszczytów lub urzędów, a także w znalezieniu męża czy żony. Jednym słowem takich, które mogły przysporzyć wszelkiej pomyślności w przyszłości tej dalszej i tej najbliższej.
Jedna z moich znajomych, Halinka, wymyśliła kiedyś, że w najbliższego Sylwestra nie pójdzie na zabawę, tylko zostanie w domu, żeby sobie powróżyć ze starej kuli szklanej, którą znalazła latem na strychu podczas pobytu u swojej ciotki. Ciotka podobno nie miała pojęcia, skąd się tam owa kula wzięła, ale moja koleżanka jej nie uwierzyła, bo niektórzy członkowie rodziny uważali, że parała się ona przez pewien okres magią, bo bardzo chciała wyjść za mąż. Dlaczego jej się to nigdy nie udało, tego nikt jednak nie dociekał.
Krótko przed północą Halinka zasiadła do stołu, na którym położyła przywieziony od ciotki rekwizyt. Zgasiła światło, zapaliła dwie świece i zaczęła się intensywnie wpatrywać w kryształową kulę. Przez chwilę nic nie widziała i już zamierzała porzucić przygotowania do wróżby, kiedy we wnętrzu kuli pojawił się jasny obraz. Halinka odniosła wrażenie, że idzie gdzieś polną drogą, która wspina się na niewielkie wzgórze. Intuicyjnie wyczuwała, że za nim było to owo nieuchwytne „coś”, czego szukała. Wtedy zza wzgórza zaczęły wydobywać się kłęby dymu i nawet języki ognia! Dziewczyna krzyknęła przerażona i zamknęła oczy, a wtedy rozległ się głośny huk (słyszeli go nawet sąsiedzi) i wróżebna kula rozpadła się niemal w proch! Halinka nie chciała być dłużej sama i wprosiła się na domową imprezę do sąsiadów, a rano wróciła do swojego mieszkania z duszą na ramieniu. Posprzątała pozostałość kuli i wyniosła na śmietnik, ale jeszcze przez kilka kolejnych dni miała koszmarne sny. Wtedy zdecydowała, że w żadne wróżby nie będzie się więcej bawić!
Powszechnie uważano, że prorocze bywają też sny sylwestrowo-noworoczne. Będąc na początku lat 70. u moich znajomych w Czechach, wysłuchałam opowieści ich sąsiadki. Pani Bożena opowiadała, że w sylwestrową noc w roku 1929, kiedy była jeszcze małą dziewczynką, miała osobliwy sen, który spełnił się wiele lat później, bo w czasie II wojny światowej. Śniła jej się jakaś ulica w wielkim mieście, gdzie domy stały jeden przy drugim. Widziała jak w jednym z nich otwarły się drzwi wejściowe, wyszła z nich starsza kobieta w stroju służącej i w takim śmiesznym czepeczku na głowie, skinęła na nią ręką i podała jej mały bochenek chleba. Tu sen się urywał. W czasie II wojny pani Bożenie udało się zbiec z transportu na roboty do Niemiec. Nie wiedziała nawet gdzie dokładnie się znajduje. Kiedy wczesnym rankiem znalazła się w jakimś zaułku, stwierdziła, że już tu kiedyś była, a potem wszystko potoczyło się jak w jej śnie. Dzięki pomocy nieznanej Niemki udało jej się dotrzeć do rodziny mieszkającej w Austrii, gdzie doczekała końca wojny.
Wróże i astrolodzy przestrzegali zawsze przed wróżeniem samemu sobie, gdyż mogło to mieć opłakane konsekwencje, ale jakie, tego raczej nie zdradzali.

Komentarze

Dodaj komentarz