Nie wiem, czy Państwo sobie zdają sprawę, ale bardzo często parlamentarzyści poznają harmonogram obrad tuż przed jego rozpoczęciem. Trochę już przyzwyczailiśmy się do tego, że mamy do czynienia z notoryczną zmianą porządku, skracaniem czasu procedowania ustaw, a nierzadko istotny projekt dla milionów Polaków przechodzi w ciągu kilkunastu godzin przez Sejm, Komisje, Senat i Prezydenta. To efekt amatorszczyzny wynikającej z faktu, że rządowi taki niechlujny sposób wprowadzania prawa nie przeszkadza.
Trybunał Konstytucyjny również nie zakwestionuje takich ustaw, bo po to został zmieniony na początku kadencji, by posłusznie akceptować wszystkie działania rządzących. Jak powiedział nieomylny prezes na ostatnim wiecu wyborczym: -"popierać i nie przeszkadzać".
Brak konsultacji społecznych i opinii ekspertów stało się zasadą stanowienia prawa w Polsce. Jeżeli zdarzają się analizy prawne, to są zamawiane pod z góry ustaloną tezę. W Unii Europejskiej na straży zasad praworządności stoi między innymi Komisja Wenecka. Jest to organ złożony z niezależnych ekspertów w dziedzinie prawa konstytucyjnego i międzynarodowego, sędziów sądów najwyższych i trybunałów konstytucyjnych państw członkowskich. To ona zwróciła uwagę na legislacyjne buble i łamanie praworządności, czego efektem jest uruchomienie artykułu 7 wobec Polski. Nikt nie ma wątpliwości, że przez ten konflikt nasz kraj utracił swój wizerunek i pozycję w Europie.
W mojej opinii poza słabą jakością stanowienia prawa w Polsce o wiele groźniejszy jest kryzys wspólnoty, będący pochodną kryzysu praworządności. Buble prawne można poprawić, ale odzyskać wzajemne zaufanie i tworzyć wspólnotę mimo różnorodności będzie bardzo trudno. A na tym powinno nam wszystkim najbardziej zależeć.
Marek Krząkała, poseł Platformy Obywatelskiej z Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny
Komentarze