Łukasz Dwornik / Archiwum
Łukasz Dwornik / Archiwum

 

Wspomnianym powyżej "wrzaskiem" podobno więcej można osiągnąć...? Posiadający szeroką gamę tonacji wciąż pozostaje tym samym - "wrzaskiem" bez argumentów, bez dialogu i rozwagi, byle dokopać. Podzielić na: zwycięzcę i przegranego. "To ja mam rację, a Ty głupi jesteś...". Krzykacze wskazują i ferują wyroki, ich ilość przeraża: w polityce, w telewizji, w prasowych opiniach itp. A tytułowy "wrzask" to nie polemika czy krytyka, to sposób i technika, by banalnym nakładem sił i środków osiągnąć więcej, sfaulować i zdyskredytować.

 

Odnoszę wrażenie, że im wrzask głośniejszy i cel wyżej postawiony, tym przekonujących argumentów w dyskusji zdecydowanie mniej. Zostawiając w tyle dyskusji poziom, podobni krzykacze na wyższą instancję pragną pokrzyczeć, nie dostrzegając ułomności własnej postawy i metod działania. Wrzeszczący patrzą interesownie i oceniają efekt końcowy wypluwanych z siebie słów, rzucając tym samym cień na własną osobę, bo tu sprzeczności pojawia się wiele, wystarczy unieść kurtynę, by dostrzec ogrom zakłamania.

 

Konfrontuję i oceniam, potem wyciągam wniosek - ile kłamstwa w prezentowanej postawie. A awanturnik tymczasem już na ulicy pojawia się z wrzaskiem, wabi popleczników, chce zdyskredytować i obnażyć adwersarzy, wrzaskiem tłumu posłużyć się i mądrzejszych pouczyć. Nie pojmuje jednak, że najpierw winien się spotkać z zaklinaczem złych duchów.

 

Łukasz Dwornik, radny Prawa i Sprawiedliwości z Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

 

Komentarze

Dodaj komentarz