Ukraińskich pracownikw pozwalniano głownie w fabrykach, gdzie byli zatrudnieni przez firmy pośredniczące  / Pixabay
Ukraińskich pracownikw pozwalniano głownie w fabrykach, gdzie byli zatrudnieni przez firmy pośredniczące / Pixabay


Ireneusz Stajer

Nikt nie wie dokładnie, ilu Ukraińców w związku z koronawirusowym kryzysem wyjechało do swojej ojczyzny. Szacunkowo z dwóch milionów pracowników Polskę opuściło około 200 tysięcy. Nie da się tego mechanicznie przełożyć na nasz Subregion Zachodni, gdzie sytuacja jest nieco inna niż w pozostałych częściach kraju.

- Przed Covid-19 w całym subregionie przebywało do 11 tysięcy Ukraińców, najwięcej w Żorach i Rybniku. W ogromnej większości przyjechali na Śląsk wyłącznie do pracy. Nieco inaczej jest w innych regionach Polski, gdzie sporo obywateli mojego kraju osiedliło się ze swoimi rodzinami na stałe – mówi Alla Brożyna, liderka społeczności ukraińskiej w naszym regionie. Szacuje się, że z Subregionu Zachodniego mogła wyjechać jedna trzecia Ukraińców. Większość z nich została zwolniona już w marcu. Ponieważ straciły ważność zezwolenia na zatrudnienie, a obawiali się, że nie dostaną przedłużenia, wrócili na Ukrainę.

Na łasce pośredników

W Żorach Ukraińcy pracują głównie w firmach ze strefy ekonomicznej. Stamtąd pozwalniano najwięcej osób, zwłaszcza zatrudnionych przez agencje pracy. Ci ludzie mieli umowy z raptem dwutygodniowym okresem wypowiedzenia. - Minęło 14 dni i usłyszeli od pracodawców „do widzenia”. Nikt nie pytał ich, czy mają za co wrócić do domu. Firmy produkcyjne, usługowe nie chcą bezpośrednio zatrudniać Ukraińców. Wiedzą bowiem, z czym to się wiąże – załatwianiem pozwoleń, mieszkania, ze wsparciem. Korzystają więc z usług agencji pośrednictwa pracy –zaznacza Alla Brożyna. Jak dodaje, koleżankom nie przedłużono kończących się umów. Jedna z nich np. załatwiła sobie etat w innej spółce tej samej branży, ale na gorszych warunkach. Inne zostały „na lodzie”.

Nie wpuszczali, więc spanikowali

- Niestety ukraiński rząd i prezydent przyczynili się do zamieszania i paniki. Ogłosili, że nie będą wpuszczać do kraju ludzi powracających z zagranicy. Tysiące ludzi chciało wrócić do domu, obawiając się, że potem będzie to niemożliwe. Przez dwa dni na granicy polsko – ukraińskiej koczowały tysiące osób. Nie przestrzegano zasad sanitarnych, np. odległości. Te osoby właśnie przywiozły koronawirusa na Ukrainę – uważa pani Alla.

Problem polega również na tym, że niepotrzebnie wyjechało wielu ludzi, którzy w Polsce mieli pracę i mieszkanie. Martwili się o swoich bliskich na Ukrainie. Wracając, stracili zatrudnienie i ponieśli dodatkowe koszty. Rząd ukraiński zorganizował dla swoich obywateli, podobnie jak inne kraje akcję „Lot do domu”. O ile na początku bilet np. do Lwowa kosztował 70 zł, później 400 zł. Mocno zdrożały również bilety autobusowe. Ci Ukraińcy, którzy zaczęli pracę w Polsce niedługo przed wybuchem pandemii, musieli wydać nawet połowę swoich oszczędności na autobus powrotny do ojczyzny. Są i tacy, którzy chcieliby wrócić na Ukrainę, ale nie dysponują samochodem ani pieniędzmi na autobus.

Działają jak mafia

- Pojawiła się grupa szemranych przedsiębiorców, którzy zarabiają na Ukraińcach. Biorą np. po 100 zł od osoby, by mogły przejechać jakieś 50 metrów zagranicę. Na najbliższej stacji paliw czeka kolejny pośrednik, który bierze od nich następne kilkaset zł za dojazd do domu. Nieuczciwe firmy stworzyły dochodowy proceder, zarabiając na Ukraińcach. Działają jak mafia – stwierdza Alla.

Zdarzają się sytuacje, że ktoś nie ma do czego wracać, bo wyjeżdżając do Polski sprzedał dom? -Osobiście nie znam takiego przypadku. Może są w dużych miastach. Znajomi, którzy chcieli sprzedać swoją nieruchomość na Ukrainie, jeszcze tego nie zrobili. Moi rodacy zawsze powinni mieć jednak na uwadze, żeby móc gdzie wrócić. Wszystkie plany zweryfikowała bowiem pandemia – radzi liderka.

Kluby pomagają

Analizuje z Mariuszem Wiśniewskim, rybnickim radnym, założycielem Stowarzyszenia „17-tka”, kto ucierpiał, kogo zwolniono, jaka panuje sytuacja w rodzinie. Jeśli oboje małżonków straciło pracę, a są jeszcze dzieci, przed Wielkanocą otrzymali paczki. Ukraińcy w potrzebie mogą kontaktować się z klubami dla emigrantów: 8 dzielnica - 28 Район w Rybniku przy ul. Kraszewskiego 9 i Nieobcy przy ul. Dworcowa 8 w Żorach.

- Trwa charytatywna akcja szycia maseczek, nie tylko dla Ukraińców, ale również instytucji, szpitali i przychodni zdrowia, ośrodka interwencji kryzysowej. Niebawem zaczną się prace sezonowe. Szukamy zajęcia dla zwalnianych Ukraińców np. w rolnictwie - informuje Alla. Planuje też warsztaty, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, napisać cv. Zmieniły się wymogi również wobec Ukraińców, teraz trzeba zadbać o profesjonalne cv, by zainteresować potencjalnego szefa. - Jestem w trakcie pisania programu warsztatów. Będą też darmowe konsultacje z różnych dziedzin – dodaje.

Poczucie osamotnienia

- Wszyscy znaleźliśmy się w nietypowej sytuacji. Ukraińcy mają trudniej. Większość nie jest u siebie. Nawet, jeśli zdobyli doświadczenia kilku lat życia w Polsce, to w dalszym ciągu nie mają w pełni praw obywatelskich. Nie podlegają osłonie, którą proponuje nasze państwo – przyznaje Mariusz Wiśniewski.

Jak dodaje, w sytuacjach trudnych, generalnie ma się oparcie w rodzinie. Oni swoje rodziny zostawili kilkaset kilometrów stąd i nie ma tego wsparcia. Jest to tym bardziej ważne, że musimy się od siebie izolować W przypadku Ukraińców obostrzenia potęgują poczucie osamotnienia. - Ich sytuacja materialna stała się na ogół nie do pozazdroszczenia. Zwolnienia zaczęły się jeszcze przed pandemią. Jesienią zeszłego roku wybuchły afery z niektórymi firmami pośrednictwa pracy, które oszukały i ponaciągały Ukraińców. Jedna z nich ma zobowiązania rzędu nawet 10 tys zł na osobę – wylicza rajca.

To normalne

Stara się utrzymywać kontakt z przybyszami ze Wschodu. - Ukraińcy mają taką mentalność, że nie lubią przyznawać się do swoich problemów, że czegoś potrzebują, że coś jest nie tak – opowiada. Oto przypadek młodej pary z Czerwionki-Leszczyn, oszukanej przez firmę pośredniczącą. Kiedy pojawili się w klubie 28 dzielnica, Mariusz Wiśniewski zapytał, czy czegoś nie brakuje? Usłyszał: „niczego”. Po czym zawiózł im rzeczy dla dziecka, które się przydały.

- Nie mieli też lodówki, więc im dostarczyliśmy. Pytam się, w czym pani pierze? „W piwnicy.” Pytam, czemu nie mówicie o swoich problemach? „No wiesz, dla nas to normalne” - ucięła zażenowana gospodyni. Dopiero po dwóch latach zaczęli trochę opowiadać o swoich sprawach – stwierdza radny. Dużo łatwiej jest tym, którzy znaleźli oparcie w polskim partnerze życiowym.

Najlepiej w budowlance

Pan Mariusz chciałby teraz pracować nad pijarem Ukraińców. - Za chwilę ruszam do Przedszkola nr 49 w Rybniku, dla dzieci z niepełnosprawnościami. Zawiozę im oraz personelowi maseczki uszyte przez firmę z Ukrainy. Pani dyrektor chce podziękować. Mówię, nie mnie, ale publicznie Ukraińcom. Takie gesty wzmacniają wizerunek przybyszy Wschodu. Mam nadzieję, że jak skończy się pandemia, Ukraińcy będą mieli do czego wrócić – życzy radny.

W naszym regionie zostało najwięcej osób zatrudnionych w budowlance. Firmy skróciły czas pracy i zmniejszyły wynagrodzenia, ale branża pracuje dalej. Zajęcie mają także kierowcy w transporcie międzynarodowym, towary trzeba bowiem cały czas przewozić, a nie obowiązywała ich dwutygodniowa kwarantanna. TIR-owcy nadal dobrze zarabiają, choć musieli zgodzić się na cięcia wynagrodzeń. To dziś jednak najpewniejsza dla Ukraińców branża. Ci zatrudnieni bezpośrednio w fabrykach, np. w rybnickim Tenneco korzystają z postojowego – otrzymują 80 procent minimalnej pensji.

Do tematu wrócimy w środowych „Nowinach”.

2

Komentarze

  • Nocomment Bezrobocie rosnie 12 maja 2020 13:28Bezrobocie rosnie, wiec niech szybko wracaja do swojego kraju.
  • New Pomagac Najpierw Polakom 12 maja 2020 13:26Jestesmy w Polsce, dlaczego tyle uwagi poswieca sie obywatelom obcego kraju!? Jak ich zwolniono z pracy niech wracaja na ukraine i tym bardziej ze maja male dzieci i brak warunkow. W Polsce mamy juz wystarczajaco duzo osob obywateli, ktorzy tez maja taka sytuacje. Niech wracaja do siebie, by ratowac ich kraj, ich gospodarke, a do Polski niech przyjezdzaja tylko na sezonowe prace, tam gdzie brakuje pracownikow.

Dodaj komentarz