Sonia Bohosiewicz na 90. urodzinach LO im. Miarki w Żorach / Ireneusz Stajer
Sonia Bohosiewicz na 90. urodzinach LO im. Miarki w Żorach / Ireneusz Stajer

Aktorzy, artyści, tak jak wiele osób wykonujących inne zawody, siedzą w domach. Z pewnością nie jest to komfortowa sytuacja. Jak zmieniło się Pani życie w związku z pandemią koronawirusa?
Zmieniło się w większości, dlatego, że moje życie toczyło się przede wszystkim wokół pracy. A ja od dwóch miesięcy nie pracuję w ogóle. Wydawałoby się, że takie wakacje będą chwilą odpoczynku, spokoju, radości, złapania oddechu, harmonii, ale tak nie jest. Wakacje są przymusowe i to jeszcze w atmosferze zagrożenia, choroby, negatywnych emocji, strachu.

Mając jednak dużo wolnego czasu, można robić różne fajne rzeczy...
Przypuszczam, jak wyobrażała sobie większość osób, że przeczytam zaległe książki, napiszę dużo stron w pamiętniku, obejrzę zaległe ambitne filmy, będę ćwiczyła jogę, oddam się medytacji i złapię inny obraz świata – dużo spokojniejszy, radośniejszy, pozbawiony stresu i codziennej zaganianej bieżączki. Okazało się, że z tego wszystkiego nic mi nie wyszło. Umiem tylko siedzieć i oglądać głupie seriale. Czasami zmuszę się do przebiegnięcia kilku kilometrów.

W jakim stopniu to pomaga?
Podczas biegu czuję się jak ryba znowu włożona na moment do wody. Jestem bowiem sobą w pędzie, biegu za celem. Kiedy wracam. do domu, zamiast tsunami endorfin zjawia się mała endorfinowa kałuża... Staram się w niej taplać, ale kałuża szybko wysycha. Po kilku minutach czuję się znowu tak samo, tak jak przypuszczam czuje się cały świat, czy bardzo źle.

Zapewne Państwa synowie Teodor i Leonard uczą się pilnie w domu pod okiem mamy, która ma dużo wolnego czasu, bo nie musi chodzić do pracy...
Moje dzieci mają problem z on-line'owymi spotkaniami. Jest to dla nich zbyt trudne, zbyt chaotyczne. Za zgodą szkoły, przy współpracy z psychologiem, postanowiliśmy, żeby dzieci nie uczyły się online. Dostaję ze szkoły materiały, które przerabiam z moimi synami. Od rana do godziny 17 stałam się nauczycielką.

Mimo tak dużych zmian, zapewne ma Pani jakiś kontakt z wyuczonym zawodem. Aktorzy przecież grają online, muzycy koncertują. Trudno mi sobie wyobrazić, że Sonii Bohosiewicz mogłoby zabraknąć w tym gronie.
Jak tylko rozpoczęła się sytuacja z koronawirusem, pomyślałam, że ludzie utknęli w domach, a zwłaszcza dzieci, i właśnie dzieci jest mi najbardziej żal. Dlatego postanowiłam czytać dzieciom bajki. Potem ten pomysł rozniósł się wśród innych aktorów. Cieszyłam się, że idea poszła w ludzi.

Kogo Pani zainspirowała do czytania bajek?
Bajki czyta już bardzo dużo osób: Dereszowska i Kożuchowska, Roznerski, Koroniewska, Koterski Michał oraz wiele, wiele innych. Namówiłam też do przeczytania bajek Tomka Kota i Olę Konieczną.

Całą rozmowę z Sonią Bohosiewicz można przeczytać w dzisiejszych „Nowinach”.

Komentarze

Dodaj komentarz