Historia kolei w Jastrzębiu- Zdroju przyprawia mnie ostatnio o "kolejny" zawrót głowy. Od razu uściślę, że chodzi o kilka ostatnich miesięcy. Jeszcze będąc radnym, głosowałem przeciw uchwale likwidującej po prawie stu latach kolej w mieście. Warto dodać, że agonia kolei w Jastrzębiu trwała kilka lat. Z każdym rokiem z rozkładu znikało kilka połączeń, bo nieopłacalne. Mniej kursów, mniej pasażerów i tak pętla nieopłacalności zaciskała się z każdym rokiem coraz mocniej, aż w 2001 roku odjechał ostatni pociąg. Słowo nieopłacalność przez lata zamykało każdą dyskusję o przywróceniu kolei pasażerskich w Jastrzębiu. Tymczasem w sąsiednich miastach kolej przeżywała prawdziwy renesans, czego dowodem jest międzynarodowa siatka połączeń pasażerskich oraz odrestaurowane dworce w Wodzisławiu Śląskim, Rybniku i wkrótce także w Żorach.
Dopiero zwycięstwo PiS w 2015 roku zmienia sytuację w Jastrzębiu- Zdroju. Słowo nieopłacalność zostaje zastąpione zwrotem: wykluczenie komunikacyjne. Ta korekta zmieniła wszystko. Moje argumenty z czasów kiedy byłem radnym, o tym, że trudno nawet myśleć o zrównoważonym rozwoju miasta, które nie ma połączeń kolejowych, nagle zyskały na popularności. Wtedy okazało się, iż Jastrzębie jest największym miastem w Polsce bez dostępu do torów i wtedy też pojawiła się pierwsza od wielu lat szansa na zmianę tej sytuacji. Kolei Plus. Od początku aktywnie włączyłem się w realizację projektu. Godziny spędzone na rozmowach w ministerialnych gabinetach i wizyty w Jastrzębiu-Zdroju na moje zaproszenie Marcina Horały, Pełnomocnika Rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, przyniosły efekty większe od oczekiwań. Jastrzębie-Zdrój nie tylko znalazło się na szczycie listy Kolej Plus, ale także ma szanse stać się pierwszym przystankiem (czytaj portem komunikacyjnym i logistycznym) po polskiej stronie granicy, na międzynarodowej trasie Kolei Dużych Prędkości.
Dodajmy, iż jest to szansa dla całego regionu. To impuls dla rozwoju gospodarczego jaki pojawił się po raz pierwszy od lat. Pytanie czy zostanie wykorzystany? Cóż historia jastrzębskich dworców kolejowych, z których jeden spłonął, a drugi popadł w całkowitą ruinę, nie nastrajają optymistycznie. Apele i listy otwarte (kiedy okazało się, że KDP może ominąć Jastrzębie) robią wrażenie głównie na wyborcach, wiec ja podobnie jak czyniłem to od lat, znów zaczynam spotkanie i rozmowy w Warszawie. Bez kamer i dziennikarzy.
Grzegorz Matusiak, poseł na Sejm RP. Zastępca przewodniczącego Komisji Polityki Społecznej i Rodziny
Komentarze