Dominik Gajda/Szpital psychiatryczny w Rybniku
Dominik Gajda/Szpital psychiatryczny w Rybniku

Pracownicy Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych twierdzą, że w psychiatryku dochodzi do mobbingu i między innymi z tego powodu z pracy odchodzą ludzie. 

Personel obawia się, że to zaplanowane działania, które mają doprowadzić do ograniczenia ilości łóżek, a co za tym idzie – zmniejszony będzie kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. 


Na czym ma polegać mobbing? Przedstawiciele załogi twierdzą, że przede wszystkim na tym, że jest za mało pielęgniarek, a na oddziałach przebywa po 30, czasem nawet 34 pacjentów. Za zgodą poprzedniego dyrektora ustalono, że dla bezpieczeństwa personelu i pacjentów na jednym z oddziałów, gdzie trafiały najcięższe przypadki, obsada pielęgniarska została zwiększona do 5 osób na dyżurach nocnych (na dwa pietra i w sumie ponad 70 chorych).  


Tymczasem nowa dyrektor ds. pielęgniarstwa miała stwierdzić, że jest to nie potrzebne i obsada została zmniejszona do 4 osób (na dwa piętra). Dyrektor  ds. pielęgniarstwa miała też zdecydować, że jedna pielęgniarka, bez wezwania tzw. rezerwy (czyli pielęgniarki do pomocy) i bez powiadamiania izby przyjęć może np. odnieść krew do laboratorium, które znajduje się w innym budynku, także w czasie nocnych dyżurów. W efekcie bywa tak, że z chorymi pacjentami zostaje jedna pielęgniarka, co może być niebezpieczne zarówno dla niej, jak i dla pozostałych pacjentów - w przypadku jakiegoś incydentu. 


- Na szkoleniach bhp na pierwszym miejscu wpaja się nam, że do pacjenta psychiatrycznego podchodzi się w dwie osoby, a u nas pani dyrektor twierdzi, że jedna może zostać z pacjentem, a druga zanieść krew, łamiąc podstawowe zasady naszego i pacjentów bezpieczeństwa - mówią przedstawiciele załogi. 


Kolejną rzeczą były wyjazdy na konsultacje z pacjentami - dyrektorka zezwoliła na to, by w przypadku braku ratownika medycznego na izbie przyjęć, np. z powodu zwolnienia lekarskiego, przejazd pacjenta na konsultację karetką do innego szpitala mógł odbywać się w asyście pielęgniarki z oddziału. W takim wypadku na oddział był ściągany dodatkowy personel. - Zaznaczamy, że często ten dodatkowy personel nie znał pacjenta, jego zachowania. Wyjazdy personelu miały odbywać tylko z pacjentami szpitala. Jednak okazało się że personel został wysłany na konsultację z pacjentem nie będącym pacjentem szpitala! W karetce pielęgniarka została zaatakowana przez pacjenta i tylko dzięki szybkiej reakcji kierowcy nie doszło do tragedii. Sprawa ta została przez dyrekcję zamieciona pod dywan – stwierdzają pracownicy.


- Gdy zgrany personel zgłasza dyrekcji swoje uwagi na temat warunków pracy, to pani dyrektor robi rotacje personelu pod nazwą "dbałość o najstarszych pracowników". W jaki sposób? Przenosi doświadczonych pracowników z oddziałów przyjęciowych na oddziały detencji sądowej, a w zamian przenosi z innych oddziałów osoby w wieku przedemerytalnym. Personel zwrócił się z prośbą o pomoc do Izb Pielęgniarskich, jednak to nie przyniosło żadnego skutku – twierdzi załoga. 


Brakuje nie tylko pielęgniarek, ale też salowych. Więc niektóre oddziałowe, za cichym przyzwoleniem dyrekcji, sugerują pielęgniarkom, by te pomagały salowym myć naczynia. - Tu naprawdę nie chodzi o to, że my tego nie chcemy robić, ale każda z nas ma swój zakres obowiązków, poza tym w dobie pandemii na pierwszym miejscu są względy higieniczne - podkreślają pielęgniarki. - Pani dyrektor stwierdziła, że skoro pielęgniarki mogą w taki sposób pomagać, to nie ma problemu, by pań salowych w ogóle nie było, tylko firmy sprzątające, bo pielęgniarki pomyją naczynia. Mycie naczyń przez pielęgniarki pani dyrektor nazywa "pomocą koleżeńską” - dodają przedstawiciele załogi. 


Personel twierdzi, że obecnie zdarzają się sytuacje, że jest jedna salowa na dwa piętra (jedno piętro to około 100 m kw.). - Nie jest fizycznie możliwe aby jedna osoba wykonała wszystkie czynności zgodnie z harmonogramem pracy – podkreślają ludzie.
Kadrowe braki są łatane tak, by wyglądało, że obsada jest zapewniona. Najświeższa informacja jest taka, że terapeutki będą pracować na 12-godzinnych zmianach, jako "pomoc" pielęgniarki. - Chyba tylko po to, by na grafikach liczba personelu się zgadzała. I nikt nie wie jak ta pomoc miałaby wyglądać i jaki zakres obowiązków miałyby terapeutki. – komentują pracownicy.
Osoby, które wracają z dłuższego chorobowego, mają być karnie przenoszone na trudniejsze oddziały przyjęciowe. - Nie jest ważne, że takja osoba ma np. 60 lat, musi "odpokutować" - stwierdza personel. 


Przedstawiciele załogi twierdzą, że niedawny konkurs na dyrektor ds. pielęgniarstwa był ustawiony. - Pani dyrektor, która ubiegała się o to stanowisko, sama dobrała sobie komisję konkursową. W komisji konkursowej zasiadały osoby, które startowały w... konkursie na oddziałowe. Nasz kolejny zarzut: pytania konkursowe były ustawione pod konkretną kandydatkę i dotyczyły tylko detencji, jakby szpital psychiatryczny składał się tylko z tego – mówią pracownicy szpitala.


Co na to szpital?


Ponad dwa tygodnie czekaliśmy na odpowiedź dyrekcji. Zacznijmy od końca - dyrektor szpitala unieważnił konkurs na stanowisko zastępcy dyrektora ds. pielęgniarstwa i jakości – naczelnej pielęgniarki. 
- W składzie komisji konkursowej na obsadę stanowiska Zastępcy Dyrektora ds. Pielęgniarstwa i Jakości – Naczelnej Pielęgniarki były dwie Pielęgniarki Oddziałowe. Z uwagi na możliwy zależności służbowe niektórych członków Komisji Konkursowej, co hipotetycznie mogło mieć wpływ na ich obiektywizm, Dyrektor Szpitala unieważnił konkurs - informuje dr nauk prawnych Jan Ciechorski, rzecznik prasowy szpitala.


- Odnosząc się do pytań dotyczących rzekomego mobbingu w Państwowym Szpitalu dla Nerowo i Psychicznie Chorych w Rybniku to należy stwierdzić, iż zostały wprowadzone regulacje wewnętrzne mające na celu przeciwdziałanie takim zachowaniom. Przepisy te zdają egzamin w praktyce, albowiem w ostatnich dwóch latach zgłoszono dwie skargi dotyczące takich zachowań. Powołana w celu ich rozpatrzenia Komisja, w której skład wchodzili przedstawiciele skarżących po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego nie znalazła podstaw do uznania zasadności tych skarg Każdy pracownik, który uważa się za poddanego mobbingowi, ma możliwość złożenia skargi do Dyrektora Szpitala i skorzystania z procedur wyjaśniających daną sytuację. Natomiast nie sposób rzetelnie się odnieść do tego „co mówi się w szpitalu”. Podstawą wszczęcia procedury antymobbingowej musi być skarga wskazująca na konkretne postępowanie jako przejaw niedopuszczalnych działań, taką podstawą być nie mogą plotki czy pomówienia - stwierdza dr nauk prawnych Jan Ciechorski, rzecznik prasowy szpitala.


Jak dyrekcja odnosi się do zarzutów, dotyczących „rozmycia” kompetencji grup zawodowych pracujących w szpitalu? - Do obowiązków pielęgniarek należą medyczne czynności związane z udzielaniem świadczeń zdrowotnych z zakresu pielęgniarstwa. Tym niemniej nie jestem w stanie wykluczyć, iż zachodziły przypadki mycia naczyń przez pielęgniarkę, w sytuacji braku niższego personelu, oczywiście nie mogło to się odbywać kosztem udzielanych świadczeń zdrowotnych. Jednocześnie podnieść trzeba, iż Oddziały Szpitala zostały wyposażone w zmywarki i wyparzarki  do naczyń, co w oczywisty sposób ułatwia wykonywanie tych prac. Odnosząc się do pytania dotyczącego zakresu obowiązków pielęgniarek to są one ustalone zgodnie z przepisami ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, co tym samym wyklucza prowadzenie do zakresu czynności obowiązku mycia naczyń - wyjaśnia rzecznik.
 
- Kwestię zmiany czasu pracy terapeutów w szpitalu nie można traktować jako „odciążenie dla pielęgniarek”, czy też jak Pan Redaktor to obrazowo ujął „łatanie grafików”, albowiem zupełnie inny jest zakres obowiązków tych grup zawodowych – pisze dalej dr n. prawnych Jan Ciechorski. - Wydłużenie dobowego wymiaru czasu pracy terapeutów miało na celu większą aktywizację pacjentów hospitalizowanych na oddziałach psychiatrii sądowej. Spowoduje to zwiększenie zajęć terapeutycznych dla tych pacjentów również w porze popołudniowej i w weekendy, czego spodziewanym skutkiem ma być poprawa ich zdrowia psychicznego. Należy zwrócić uwagę na niewątpliwe korzyści jakie powoduje wydłużenie godzin terapii oraz prowadzenie jej przez 7 dni w tygodniu. Po pierwsze, praca z pacjentem w takim systemie jest pracą systematyczną, codzienną powtarzalną, co jest jedną z podstawowych zasad terapii. Uczy to systematyczności i nawyków, które dają pacjentom poczucie bezpieczeństwa. Po drugie, dostęp do zajęć terapeutycznych w sumie przez cały dzień, siedem dni w tygodniu, podnosi znacząco jakość udzielanych przez Szpital świadczeń. Jednocześnie codzienna aktywność pacjenta spowodowana zajęciami terapeutycznymi niweluje również poczucie bezczynności i nudy, które w czasie hospitalizacji, często wieloletniej, towarzyszą pacjentowi.


Jak szpital komentuje sytuację, kiedy pielęgniarki opuszczają oddział, żeby np. donieść materiał do laboratorium albo pojechać z pacjentem na konsultacje? - Gros badań wykonywana jest w porze dziennej, tym samym zarówno materiał do ich przeprowadzenia, jak i uzyskane wyniki zanoszone są i odbierane z laboratorium przez rejestratorki medyczne. Jednakże oczywiście może zachodzić sytuacja, w której konieczne jest przeprowadzenie badania laboratoryjnego o innej porze, wówczas odbiera je pracownik oddziału, najmniej w danym momencie obciążony pracą. Z kolei w przypadku konsultacji w innym podmiocie leczniczym (szpitalu) co do zasady pacjentowi towarzyszy ratownik medyczny. W wyjątkowych przypadkach, w których stan zdrowia pacjenta wymaga aby towarzyszyła mu osoba, którą zna jedzie on z pielęgniarką - wyjaśnia rzecznik.
 
 

Komentarze

Dodaj komentarz