Materiały prasowe / Każdy, kto odwiedza zamek w Raciborzu może założyć zbroje husarza.
Materiały prasowe / Każdy, kto odwiedza zamek w Raciborzu może założyć zbroje husarza.

 Obecność zbroi husarza nie jest przypadkowa. 

- Ma związek z Wiktorią Wiedeńską, a dokładnie obecnością w zamku Jana III Sobieskiego, który na odsiecz Wiedniowi jechał przez Racibórz – mówi Grzegorz Nowak z zamkowego punktu informacji turystycznej.

Żona króla, Marysieńka bardzo dobrze znała Oppersdorffów, ówczesnych właścicieli książęcej rezydencji. Pamiętała ze swojej młodości ich głogówecki dwór. Pewnie dzięki temu była ciekawa relacji męża z pobytu na Śląsku i gościny u dawnych znajomych 

Król zjadł w zamku obiad. Kulisy wizyty monarchy odsłaniają liczne zachowane z tego okresu źródła. Przytoczmy teraz relację samego monarchy, wodza armii, która znalazła się w liście do Marysieńki, spisanym 25 sierpnia 1683 roku w Opawie.

„Byliśmy też wczora w Raciborzu u p. grafa Obersdorfa w zamku; ale się jemu nie godziło nas częstować, tylko z kamery cesarskiej. Sama p. grafowa sprowadziła najmniej dam trzydzieści , które siedziały z nami do stołu; a lubo młodsza jest siostra naszej p. podkomorzyny, zda się, że jest jej matką. Grzeczna bardzo białogłowa i podobna mową i gestami cudownie do p. podkomorzyny. Ma dwie czyli trzy córki: najstarsza za p. von Prazmo, ruchawa i rozwodzi się z mężem; młodsza panna, nadobna, podobna bardzo do p. marszałkowej. Graliśmy w karty przed obiadem; najstarsza jakaś i najszpetniejsza ograła mię”. 

Goszczący na uczcie królewicz Jakub Sobieski napisał zaś w swoim dzienniku: „(...) wstąpiliśmy do Raciborza, gdzie pan Obersdorf wraz z żoną, trzema córkami i krewnymi przyjmowali nas bardzo suto”. Koszty biesiady, co wynika z korespondencji Sobieskiego z Marysieńką, pokrył austriacki cesarz.

A co wiemy o poczcie husarskim?

- Był doskonale zgranym zespołem, znakomicie współpracującym i rozumiejącym się w boju, ze względu choćby na małą liczbę ludzi, stabilność składu personalnego. Wszyscy doskonale się znali i mogli polegać na sobie – zaznacza pan Grzegorz. 

Uzbrojenie towarzyszy i pocztowych w husarii nie różniło się w zasadzie niczym, jeśli idzie o rodzaj i przeznaczenie. Na polach bitewnych występowali w identycznych rolach. Nacierali z kopią, a potem używali koncerza, szabli, pistoletów czy łuku. 

- Gdy walczono w nietypowych dla husarii warunkach, na przykład w obronie taboru, towarzysze i pocztowi wspólnie odpierali wroga ogniem z muszkietów i pistoletów. Wszelako pocztowi husarscy, poza walką z wrogiem, musieli w bitewnym zgiełku baczyć pilnie i odwracać ewentualne niebezpieczeństwa grożące towarzyszom – tłumaczy Grzegorz Nowak.

Komentarze

Dodaj komentarz