Domini Gajda / Prezydent Rybnika tu jeszcze ze sportowcami za pan brat - z judokami Piotrem Kuczerą i Anną Borowską (obecnie Kuczerą).
Domini Gajda / Prezydent Rybnika tu jeszcze ze sportowcami za pan brat - z judokami Piotrem Kuczerą i Anną Borowską (obecnie Kuczerą).

Jaki był powód obcięcia dotacji na sport w Rybniku do zera złotych? Piszemy o kilku możliwych scenariuszach.

Scenariusz nr 1. Gra na osłabienie wiceprezydenta Piotra Masłowskiego. Decyzję o tym, że Rybnik nie da ani złotówki na sport ogłaszał wiceprezydent Piotr Masłowski. Wiadomość, że pieniądze jednak będą (chociaż na dziś tak naprawdę nie wiadomo dla kogo i ile), podał prezydent Rybnika Piotr Kuczera. Panowie pochodzą z różnych środowisk, Kuczera jest związany z Platformą Obywatelską, Masłowski z Forum Obywateli Rybnika. Przed drugą turą wyborów prezydenckich Masłowski, razem z innymi kandydatami, poparł Kuczerę.

Scenariusz nr 2. Gra na wypromowanie szefa rady miasta Wojciecha Kiljańnczyka. Pojawiły się głosy, że prezydent Kuczera tak naprawdę jest już zmęczony... prezydenturą, bo trudno rządzi się samorządem, dociśniętym finansowo przez PiS. W tym wariancie Piotr Kuczera dostaje dobre miejsce na liście w wyborach do Sejmu z ruchu Trzaskowskiego, a o prezydenturę Rybnika powalczy dotychczasowy szef rady miasta Wojciech Kiljańczyk, pod którego wodzą radni znajdują pieniądze na sport i przedszkola i ratują sytuację.

Scenariusz nr 3. Gra na zły PiS. Czyli nie dajemy pieniędzy na sport i pomoc przedszkolną, bo musimy dokładać do oświaty, do płacy minimalnej, musimy zwracać pieniądze od wyrobisk górniczych, dodatkowo pogrzebała nas finansowo pandemia, z którą rząd sobie nie radzi.

Scenariusz nr 4. Pandemia. Czyli urząd, jednostki miejskie pracują na pół gwizdka, bo jest pandemia, bo ludzie albo aktualnie chorują, albo są na kwarantannie. I panuje ogólny chaos. 

Jakikolwiek z tych scenariuszy jest najbliższy prawdzie - na zamieszaniu ze sportem wizerunkowo najbardziej stracił Rybnik i utożsamiany z nim prezydent miasta. Ten mecz miasto przegrało 0:1.

 

Komentarze

Dodaj komentarz