Dominik Gajda dr Bogdan Kloch
Dominik Gajda dr Bogdan Kloch

Sylwester kojarzy się z szampańską zabawą do białego rana. Jak świętowano w naszym regionie?

W rejonie Rybnika sylwestra zaczęto hucznie obchodzić na przełomie XIX i XX wieku. Wiemy to na podstawie doniesień prasowych, choć wzmianek nie zachowało się zbyt dużo. Zaczęło się wówczas świętowanie sylwestra poza domem, czyli wspólnotą familijną. Ludzie bawili się już w restauracjach, w szerszym gronie znajomych lub nawet obcych osób. Imprezy organizowały różne korporacje, np. rzemieślnicze, kupieckie, zawodowe. Nie kojarzę natomiast, by w międzywojniu czy nawet w późniejszym okresie odbywały się sylwestry plenerowe.

Kto organizował zabawy?

W gazecie ukazywała się reklama, która informowała, że 31 grudnia lub w innym dniu o godzinie powiedzmy 22 w restauracji przykładowo Hotelu Świerklaniec w Rybniku odbędzie się zabawa sylwestrowa bądź karnawałowa. Był to bal z tańcami oraz poczęstunkiem. Restauracja Pod Dębami w Rudach organizowała zabawy karnawałowe dla myśliwych. Jeszcze w czasach pruskich, przed pierwszą wojną światową, Hotel Wittiga (w międzywojniu Hotel Polski) urządzał zabawy, na które spraszał konkretne środowiska. Często impreza była biletowana. Podobnie jest dziś, gdzie otwartych zabaw karnawałowych mamy mało. 
 
Jak wyglądały sylwestrowo-karnawałowe imprezy?

W okresie tym popuszczano cugli. Stoły na zabawach myśliwych uginały się od dziczyzny. Koniec roku wiązał się też ze świniobiciem, więc pojawiały się trudno dostępne wcześniej i drogie mięsiwa – szynki, kiełbasy, krupnioki. Zajadano się tortami i ciastami, które oferowali lokalni cukiernicy. Raczono się różnymi alkoholami, zwłaszcza piwem. Balom towarzyszyło szereg atrakcji. Jeśli pozwalała aura, a zimy były wówczas raczej śnieżne, urządzano kuligi. Były dość skromne pokazy sztucznych ogni, o ile pozwalały finanse i możliwość pozyskania takich materiałów. W zasadzie na tym kończyła się zabawa...
 
Ważnym elementem dobrej zabawy sylwestrowej jest ubiór. W co stroili się nasi dziadkowie i pradziadkowie?

W międzywojniu bardzo popularne były przedstawienia artystów - amatorów. Ludzie chętnie przebierali się do tych teatrzyków. Być może tak było i w przypadku karnawału. Nasi dziadkowie improwizowali, tworzyli różnego rodzaju stroje, nawet z... papieru. Trudno sobie wyobrazić, by poza zamożnymi mieszkańcami ktoś kupował albo specjalnie dawał uszyć sylwestrową kreację. Bogaci rybniccy kupcy, przemysłowcy, urzędnicy jeździli na zakupy do Wiednia, Pragi, Warszawy czy Berlina. Była to jednak wąska grupa kilkunastu rodzin. Być może niektórzy spędzali sylwestra w bardzo popularnych w latach 30. Wiśle, Ustroniu, Zakopanem, a może i za granicą. 
 
Bawiono się też na domówkach, w gronie rodziny i przyjaciół?

Oczywiście. Sęk w tym, że rzadko dokumentowano imprezy sylwestrowe na zdjęciach. Nie każdy chciał się chwalić tym, co robił podczas zabawy. Biesiadnicy często przecież upijali się na umór.
 
Czym różniły się dawne sylwestry od współczesnych? 

Na pewno obostrzeniami wynikającymi z obowiązujących w danym okresie przepisów. Na przykład w czasie okupacji obowiązywało wieczorem i nocą zaciemnienie. Trudno było wówczas urządzać huczne imprezy, a i nastroju nie było ku temu. W radiu przemawiał Hitler lub jakiś inny przedstawiciel nazistowskich władz. Przełom roku obchodzono wówczas bardzo oficjalnie, z propagandowa tezą, ze "za pół roku podbijemy pół świata".
 
W czasach peerelu przemowy na Nowy Rok były domeną pierwszego sekretarza KC PZPR. Bawiono się jednak hucznie, czego przykład dawali komunistyczni notable.

To prawda. Totalitarne państwo wykorzystywało pożegnanie Starego Roku i powitanie Nowego Roku w celach propagandowych. Pierwszy sekretarz albo przewodniczący Rady Państwa składał życzenia noworoczne, wskazując na świeckość kraju. Obiecywał, jakie cuda państwo zrobi dla obywateli w gospodarce oraz innych dziedzinach. To był bardzo istotny element propagandy, bo stojący w opozycji do religijnego Bożego Narodzenia. 
 

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz