Śląskie strachy i straszki: Ziemskie diabły

Czy zastanawialiście się jak diabły dostały się na ziemię? Tę zagadkę wyjaśniają pewne opowieści, które słyszałam na Śląsku Cieszyńskim.

Jedna z nich mówi o tym, że część aniołów zbuntowała się przeciw Bogu i uciekła na najwyższe w niebie drzewo, sądząc, że staruszek Bóg ich tam nie dosięgnie, ale bardzo się myliły, bo Pan Bóg zatrząsnął owym wielkim drzewem i buntownicy pospadali z niego. Te zbuntowane anioły, które wpadły do piekła, zostały diabłami, inne, które trafiły do wód, przyjęły potem postać znanych nam złośliwych utopców, a cała reszta, która spadła na twardą ziemię, rozpierzchła się po jej powierzchni, kryjąc się w lasach, na polach, po bagnach i w zaroślach. 

Ponieważ miałam pisać tylko o ziemskich diabłach, te piekielne zostawiam w spokoju. Samym utopkom poświęciłam już cały cykl opowieści, dlatego teraz zamierzam skupić się na tych mniej znanych przedstawicielach złych duchów przemykających po powierzchni naszej planety. Należały do nich psotne, czasem złośliwe jaroszki, żyjące na pograniczu pola i lasu. Były to jedyne złe duchy, które można było udomowić, ale najpierw takiego jaroszka (bądź jaroszkulę) należało złapać. Były to diabły o niewielkiej posturze, bo wzrostem, jak twierdzą niektórzy opowiadacze, przypominały dzieci. Były obrośnięte rudą (według innych wersji czarną) sierścią. Twarze miały ciemne i brzydkie. Po wyśledzeniu takiego osobnika, należało zaczaić się na niego, a kiedy dzwony biły na Anioł Pański - złapać go do worka i zanieść do domu. Tam dać mu kawałek chleba do zjedzenia, a do popicia święconą wodę. Tak przygotowany jaroszek mógł potem zostać pomocnikiem gospodarza. Był chętny do pracy, ale trzeba było się z nim dobrze obchodzić, bo urażony potrafił uciec, a nawet się zemścić.

 

Opowiadano też, że jaroszki płci żeńskiej były szczególnie pracowite i piekły bardzo dobre kołacze. Zapewne pamiętacie opowieść o kobiecie, której jaroszki zabawiały dziecko, kiedy ona pracowała na roli. Demony te nie miały mocy nad ludźmi, którzy im nie złorzeczyli, ani nie chcieli się na nich mścić, choć one bardzo im zaszkodziły. Wtedy wszelkie szkody jaroszki musiały odpracować, służąc człowiekowi. Jaroszki  najbardziej dokuczały pijakom, którzy nocą zawędrowali w okolice lasu. Skakały po nich, łaskotały, wodziły po manowcach, a na koniec oddawały na nich mocz. Biada temu, którego to spotkało, bo mówiono, że ręka czy noga zmoczona przez jaroszka "usycha", czyli staje się niewładna! Taki człowiek pozostawał inwalidą do końca swoich dni!

 

Podobno do równie psotnych, ale i złośliwych należały też jordki, ale co dokładnie robiły, tego ludowe opowieści nie precyzują. Nocą przy stawach i łąkach położonych w pobliżu lasu pojawiały się gromady nocnic, które potrafiły zamęczyć swoje ofiary łaskocząc je w odsłonięte części ciała. Jedyną przed nimi obroną było położenie się na ziemi i okrycie całego ciała np. płachtą oraz nie reagowanie na wszelkie próby łaskotania. Między godziną dwunastą a trzecią w nocy na rozstajnych drogach miały grasować dioski i gizdy, które zwodziły podróżnych. W rejonie rybnickim określenia diosek i gizd są do dziś synonimami  diabła. W dawnych czasach musiały się jednak od siebie czymś różnić, skoro nadano im osobne  nazwy. Po bagnach i podmokłych zagajnikach kryły się diabły zwane rokitami. Jeden z nich dał nauczkę krewkiej babie o imieniu Madlena, o czym pisałam w opowiadaniu "Jak baba Madlena z diabłem tańcowała".

 

Najgorsze jednak były biesy, czyli złe duchy, które potrafiły wejść w człowieka lub zwierzę i trudno było je wypędzić z nawiedzonego. O takim zwierzęciu lub człowieku mówiono, że się zbiesił. Słowo to, używane do dziś, ma bardzo stary rodowód. Istniały też najduchy, czyli złe stwory, które nachodziły jakiś dom, by siać tam spustoszenie. Do nich należało wspominane jeszcze obecnie "licho", które było uosobieniem nieszczęścia i biedy. Miało ono to do siebie, że zjawiało się nieproszone, a odchodziło, kiedy samo zechciało! Był jeszcze manek, który przynosił swojemu posiadaczowi bogactwa, ale urażony potrafił zniszczyć swego pana.

 

Zapewne Wy też słyszeliście o jakiś innych ziemskich diabłach, których tu nie wymieniłam.

Elżbieta Grymel

Komentarze

Dodaj komentarz