Każdego roku zgłasza się ponad 20 tysięcy zaginięć, a z roku na rok ta liczba wzrasta. Coraz częściej zawodowców wspierają lokalne grupy poszukiwawcze - niedawno taka powstała w Knurowie.
- W lipcu 2020 roku zaginął mieszkaniec naszego miasta. Na apel rodziny odpowiedziały obce sobie osoby. Stwierdziliśmy, że powinniśmy ten zapał, tę chęć niesienia pomocy przekształcić w coś dobrego. Stąd właśnie wzięła się nasza grupa - wskazuje Renata Irytowska, jedna z działaczek.
Obecnie grupa liczy 27 członków. Wśród nich jest 13 osób, które współpracują ze sobą od momentu jej powstania. Pozostali to stażyści, którzy obecnie uczą się od swoich koleżanek i kolegów, jak prawidłowo działać w terenie. Członkiem grupy może zostać każdy, kto jest sprawny fizycznie, nie boi się różnych wyzwań i chce pomagać innym ludziom.
- Wszystko idzie w dobrym kierunku, bo są ludzie, którzy chcą w taki sposób pomagać innym. Cały czas szkolimy się w terenie, by skutecznie poszukiwać osób zaginionych - mówi Piotr Hyrsz.
W szeregach grupy są także ratownicy, którzy ukończyli szkolenia kwalifikacyjne, na razie jest ich siedmioro, ale w miarę pozyskania funduszy szkolić się będą kolejne osoby. Ważnymi członkami grupy są także psy poszukiwawcze.
- Obecnie mamy dwa pieski, są to labradory. Jeden ma sześć miesięcy, drugi niecałe dwa miesiące. Pieski są w trakcie szkolenia specjalistycznego z ratownictwa terenowego. Szkolenia zakończą się egzaminem państwowym i uzyskaniem certyfikatów. Dzięki temu psy będą mogły brać udział w akcjach ratowniczych - wskazuje Piotr Hyrsz.
Działalność grupy to jednak nie tylko szkolenia, lecz także realna pomoc w terenie.
- Braliśmy już udział w kilku poszukiwaniach na terenie Śląska. Od końca września do listopada ubiegłego roku uczestniczyliśmy w akcji poszukiwawczej Joanny Felczak w Tatrach. Wiosną powrócimy do tych działań - mówi Renata Irytowska.
40-letnia turystka z Warszawy zaginęła w Zakopanem 20 września. Ostatni raz widziano ją w schronisku Murowaniec na Hali Gąsienicowej – zarejestrował to tamtejszy monitoring, a po wyjściu z Murowańca ruszyła w kierunku rozwidlenia szlaków Czarny Staw/Kasprowy Wierch/Kuźnice...
Obecnie grupa działa na zasadzie non profit i utrzymuje się wyłącznie z własnych składek. Chcąc funkcjonować w pełni profesjonalnie, potrzebne są jednak znacznie większe pieniądze, które przeznaczone zostaną między innymi na zakup dronów, plecaków taktycznych, sprzętu wspinaczkowego czy wyposażenia samochodu sztabowego.
- To wszystko kosztuje. Na chwilę obecną potrzebujemy blisko pół miliona złotych na profesjonalny sprzęt - dodaje Piotr Hyrsz.
Grupę można wspomóc, wpłacając środki na jej działalność na portalu zrzutka.pl.
Komentarze