Karolina Jonderko
Karolina Jonderko "Niemowlaki" z nagrodzonego w konkursie World Press Foto projektu "Reborn"

Ireneusz Stajer

Pomysł na „Reborn” („Odrodzone”) zrodził się w 2012 roku. W trakcie odwiedzin u siostry w Anglii Karolina Jonderko zobaczyła w BBC film dokumentalny „My First Baby”. Pojawiły się w nim kobiety z lalkami naturalnych rozmiarów, które zafascynowały rydułtowiankę jako narzędzie... lecznicze. 

- Już wtedy w swojej fotografii interesowałam się różnymi formami terapii i autoterapii. Jak ludzie sobie radzą ze stratą bliskiej osoby, traumą. Zaczęłam od siebie, bo zmarła moja mama, potem odeszło jeszcze sześć osób z najbliższej rodziny. Przez trzy lata chodziłam częściej na pogrzeby niż urodziny. To był bardzo trudny czas dla mnie – mówi pani Karolina, która mieszka teraz w Warszawie. 

Pierwszym ważnym projektem był „Autoportret z matką”. Artystka nałożyła w nim ubrania po swojej zmarłej mamie. Od tego się zaczęło. 

- Jak zobaczyłam lalki, pomyślałam o wszystkich tych kobietach, które radzą sobie ze stratą. „Odrodzone” pojawiły się w latach 90. ubiegłego wieku w Ameryce i są bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech. Po trzech latach researchu w 2015 roku zrobiłam pierwsze zdjęcie w Polsce – opowiada.

Lalki niemowląt są dziełami sztuki. Robione ręcznie, unikatowe, każda z nich jest zupełnie inna. Niektóre osoby je kolekcjonują. Typowe lalki są dla małych dzieci, a wyglądające jak prawdziwe niemowlęta dla dorosłych. Pani Karolina pojechała na targi lalek „Reborn”, gdzie wystawiały się artystki z całej Wielkiej Brytanii. 

- Zauważyłam, że przyjeżdżają tam całe rodziny, małżeństwa, singielki - jednym słowem wszyscy. Lalki leżały jedna obok drugiej, jak żywe niemowlaki na porodówce. Wszystko co wiąże się z nimi jest bardzo realistyczne. Ich się nie kupuje, a adoptuje – podkreśla rydułtowianka. 

Wtedy pierwszy raz wzięła taką lalkę na ręce i to było piorunujące przeżycie.   

- Miałam wrażenie, że trzymam śpiące dziecko, wyglądające jak dziecko i pachnące jak dziecko. Podtrzymywałam mu główkę, by nie opadała. Przed odrzuceniem na bok takiej lalki nie pozwala nasz mózg. Tak bardzo działa na podświadomość, że instynktownie zaczynamy ją kołysać - uśmiecha się pani Karolina. 

Standardowe lalki są z winylu, pomalowane i wypiekane w specjalnym piecu. Bardzo drogie lalki wyrabia się z silikonu, wyposażone są na przykład w mechanizm oddychania i bicia serca. Używa się ich np. w szkołach rodzenia, bo imitują noworodka. 

- Każda z moich bohaterek ma inną historię. Matka czworga dzieci poroniła i odczuwała ogromną pustkę w swoim życiu. Dlatego zdecydowała się jeszcze na lalkę. Inne dzieci całkowicie zaakceptowały nowego jakby członka rodziny. Najmłodsza córka, trzyletnia Sabinka bardzo lubi opiekować się nią. Tak samo pozostałe dzieci (najstarsze miało siedem lat), a mama zajmuje się lalką na końcu, ale bardzo tego potrzebuje – wskazuje artystka.    

Z fotografowaną rodziną spędziła dużo czasu. Pojechali razem do Kołobrzegu na wakacje. Następnie była z nimi w Warszawie. 

- Nie umiem robić pozowanych zdjęć, ani zmuszać do tego ludzi. Obserwuję, trzymając w ręku aparat. Nie pstrykam jak szalona, czekam na odpowiedni moment. Czasem robię zdjęcie, a czasem nie. Rodzina czuła się więc ze mną komfortowo – mówi o swojej pracy.    

Do projektu zaprosiła też panie, które nie mogą mieć dzieci, albo ich pociechy opuściły już rodzinne gniazdo. Są też samotne kobiety, nie planujące zajścia w ciążę. Motywacje bywają różne. Jedno jest wspólne - udowodniono, że przytulanie niemowlaka nas uspokaja. Bo uwalniają się hormony szczęścia. Ideą projektu było pokazanie innego macierzyństwa. Fotografowała codzienność matek. Przeglądając zdjęcia na stronie Karoliny Jonderko lub World Press Foto, mamy wrażenie, że oglądamy rodzinny album. Trudno zorientować się, że to są lalki. Dopiero, gdy fotografie „niemowlaków” są przełamywane zdjęciami z warsztatu produkcji lalek, wszystko staje się jasne. 

Dodajmy, że żadna z bohaterek projektu nie cierpi na urojenia. Wszystkie wiedzą, że są to lalki. Artystka prezentowała projekt we Francji, Niemczech, a w związku z World Press Foto będzie podróżował po całym świecie. Do tegorocznej edycji zgłoszono niemal 75 tysięcy zdjęć autorstwa ponad 4 tysięcy fotografów. Wśród nominowanych jest 45 osób z 28 krajów. 

Karolina Jonderko

Ukończyła Szkołę Podstawową numer 2 w Rydułtowach, a następnie miejscowe LO. Jest absolwentką m.in. Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej
im. Leona Schillera w Łodzi Wydziału Operatorskiego, na kierunku fotografia. Ukończyła także Warszawską Szkołę Filmową na Wydziale Fotografii.
Należy do agencji NAPO Images. Laureatka wielu prestiżowych nagród, m.in.  Foto Visura Spotlight Grant, Luceo Student Award, Grand Press Photo oraz Magnum & Ideas Tap Award, dzięki któremu odbyła staż w redakcji agencji Magnum Photos w Nowym Jorku. Jej prace prezentowane były na międzynarodowych festiwalach i wystawach, m.in. Circulation(s) Festival (Francja), Landskorona foto (Szwecja), Noorderlicht Festival (Holandia). 
Uczestniczka renomowanych warsztatów Joop Swart Masterclass organizowanych przez World Press Photo oraz Eddie Adams Workshops.  Swoje działania fotograficzne koncentruje na długoterminowych projektach. Większość z nich dotyka zjawiska straty i wiążących się z nią następstw - te zagadnienia odnajdziemy w cyklach “Autoportret z matką”, “Zaginieni”, “Reborn” i “Mała Polska”. Wychodząc od własnych doświadczeń, autorka rozszerza perspektywę o innych ludzi zmagających się z problemem straty - najbliższych, miejsca, tożsamości. W swojej pracy przykłada niezwykłą wagę do zbudowania osobistej więzi z bohaterami. Trzykrotna laureatka Grand Press Photo.
 

Galeria

Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz