Trener Marek Cieślak
Trener Marek Cieślak

Czy jest Pan zadowolony z przygotowań zimowych do sezonu? 

Cieszę się, że tak wcześnie zaczęliśmy treningi na torze. Bardzo mi zależało, żeby nasi juniorzy dużo pojeździli przed sezonem. Później trenowała już cała drużyna. Można powiedzieć, że wszystko idzie zgodnie z planem.

 

Jak Pan ocenia formację juniorską ROW-u?

Nie wiem na jakiej podstawie mówi się, że nasi juniorzy są słabi. W ubiegłym sezonie byli oni porównywani do juniorów z Ekstraligi. Po treningach, które odbyliśmy, jestem zadowolony z postawy chłopaków. Wiadomo, że I liga nie ma takich juniorów jak najwyższa klasa rozgrywkowa i jestem przekonany, że nasza młodzież da sobie radę. Niepokój o naszych juniorów jest na wyrost.

 

Jak Pan ocenia inne drużyny w I lidze? Kto będzie faworytem do awansu?

Nie patrzę na inne drużyny, na ich składy. Dla mnie ważna jest moja ekipa. Tylko to mnie interesuje, ponieważ jeżeli my będziemy dobrze jeździć, chociażby wykorzystując 90 proc. naszego potencjału jeżeli już nie 100, to jestem spokojny o wyniki, bo mamy bardzo dobrą drużynę. Musimy być dobrze przygotowani do sezonu, wierzyć w siebie. Bardzo ważna jest również atmosfera, a jestem przekonany, że będzie ona dobra, bo chociażby nie będzie u nas rywalizacji o skład. Jestem optymistą, szczególnie po tym, co zobaczyłem na treningach.

 

Czyli wierzy Pan, że ROW powalczy o najwyższe cele?

A dlaczego miałaby nie walczyć? Skąd taki pesymizm? Bo ROW spadł z Ekstraligi? Przecież wielokrotnie było tak, że jakaś drużyna spadała, a po roku wracała do najwyższej klasy rozgrywkowej.

 

Co jest głównym zadaniem trenera w drużynie żużlowej?

Trener w drużynie jest tym gościem, wokół którego wszystko się kręci. Nieprawdą jest stwierdzenie, że trener nie pomoże doświadczonym zawodnikom, może tylko pracować z młodymi. Do dobrego trenera zawodnicy sami przychodzą po rady. Oczywiście szkoleniowiec odpowiada za budowanie atmosfery, która w mojej ocenie często jest kluczowa, potrafi też zmotywować zawodnika, wyciągnąć z niego dodatkową energię. Ważne, jeżeli w drużynie są np. gwiazdy, żeby szkoleniowiec umiał z nimi pracować, miał sposób, a w tym pomaga odpowiedni autorytet. Uważam, że rola trenera w żużlu jest taka sama jak w piłce nożnej czy koszykówce.

 

Zapytałem kilku dziennikarzy, czy Marek Cieślak jest gwarantem sukcesu rybnickiej drużyny. Większość stwierdziła, że może pomóc, ale to zawodnicy jeżdżą i zdobywają punkty.

Zgadza się, nie jestem gwarantem, ale z drugiej strony brałem czynny udział w budowaniu tej drużyny. Wszystkich zawodników dobrze znam. Gdyby trener nie miał wpływu na wyniki, to można by w parkingu postawić byle kogo i czekać na to, co się wydarzy. Przecież podczas meczów ważna jest taktyka, ustawianie par, motywowanie zawodników czy chociażby przygotowanie toru. Trzeba znać, rozumieć i czuć potrzeby zawodników, wtedy jest szansa na sukces.

 

Ma Pan już pomysł na tor w Rybniku? Będzie twardo, przyczepnie?

Tor w Rybniku jest bardzo dobry. Będziemy go tak przygotowywać, żeby była na nim walka. Bo w składzie mamy walecznych zawodników. 

 

Czy rozmawia Pan z zawodnikami o torze, pyta jakiego by chcieli?

Wyobraża Pan sobie, żeby było inaczej? Na tym to właśnie polega. Tworzymy jedność, drużynę i dyskutujemy. Pytam zawodników czy tor, na którym jeździli, był dobry czy oczekują czegoś innego. Trener musi być otwarty na sugestie żużlowców, nie może być zamordystą.

 

Jak duży wpływ na wynik zawodnika mają jego umiejętności, a jak duży sam sprzęt?

Nie da się tego jednoznacznie określić. Moim zdaniem dobry zawodnik potrzebuje dobrego sprzętu, a dobry sprzęt potrzebuje dobrego jeźdźca, który go wykorzysta. Jaki jest podział procentowy? To chyba tylko Pan Bóg wie.

 

Co powinno charakteryzować dobrego żużlowca?

Oczywiste jest, że musi mieć talent, pewne predyspozycje psychiczne i fizyczne, bo bez tego trudno cokolwiek zrobić. W żużlu bardzo ważna jest odwaga no i praca. To jest podstawa. Trzeba być również wytrwałym. Są zawodnicy, którzy stawiają sobie cele i dążą do nich. W żużlu rzadko dzieje się coś przypadkowo. Potrzebny jest plan i jego realizacja. Niezbędna jest również inteligencja i bystrość. Często trzeba szybko podejmować decyzje, reagować na to, co dzieje się na torze i wyciągać wnioski, a te najlepiej wyciąga się po przegranych. W dzisiejszych czasach dochodzi presja. W internecie zawodnicy są ciągle oceniani, a kibic jest bezlitosny. Jedni radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej. Ja przestrzegam przed tym zawodników i radzę im, żeby nie czytali za dużo na swój temat. W budowaniu kariery pomaga też bycie w dobrym klubie, gdzie można wzorować się na różnych zawodnikach. Trzeba jednak pamiętać, że do sukcesów prowadzi bardzo długa droga.

 

Czym różni się współczesny żużel od tego, gdy Pan się ścigał?

Wielu rybniczan tęskni za żużlem lat siedemdziesiątych. Z jednej strony można powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Zasady są takie same, czterech zawodników ściga się podczas czterech okrążeń. Natomiast motocykle były zupełnie inne, inaczej byliśmy ubrani, być może było więcej walki, bo nie przykładano takiej wagi do torów. Były trudniejsze i zawodnicy o wyższych umiejętnościach potrafili to wykorzystywać, ci słabsi jechali z tyłu. Dzisiaj tory są wygłaskane, twardsze i trudniej się wyprzedza. Natomiast myślę, że każda epoka miała swoich bohaterów. Wiem, dlaczego starsi kibice mówią, że kiedyś żużel był fajniejszy – chodzi o to, że oni wtedy byli młodzi i chętnie wracają do tych czasów (śmiech). Ja nie narzekam, uważam, że dzisiejszy żużel jest fajny, kolorowy, bardziej profesjonalny, no i zawodnicy jeżdżą szybciej.

 

Jak po tych kilku miesiącach podoba się Panu w Rybniku? Poznał Pan już miasto?

Powiem szczerze, że miałem rozterki, czy dobrze zrobiłem, podpisując kontrakt w Rybniku. Teraz mogę już powiedzieć, że jestem zadowolony z tej decyzji. Współpraca z prezesem i wszystkimi w klubie układa się bardzo dobrze, fajni ludzie, do tego fajna drużyna, z przyjemnością przyjeżdżam do Rybnika. Tym bardziej, że mogę tutaj realizować swoje hobby, czyli jazdę na rowerze. Czasami zabieram zawodników na przejażdżki, mamy już swoje ulubione trasy.

 

Rozmawiał: Marek Pietras

Komentarze

Dodaj komentarz