Archiwum Małgorzata Ż. była piękną, młodą mężatką
Archiwum Małgorzata Ż. była piękną, młodą mężatką

Ireneusz Stajer, RL

25-letnia żona, matka 15-miesięcznego synka 26 października 1999 roku poszła do pracy na nocną zmianę. Zwykle dyżurowała w nastawniach przy hałdach kopalni Dębieńsko. Od tygodnia jednak zastępowała koleżankę. W niewielkim budynku KD-1 przy bocznicy kolejowej czuwała nad bezpieczeństwem i rejestrowała przejeżdżające pociągi. Zmiana trwała od 21.40 do 6.

Kto stukał?

Jak ustalili śledczy, feralnej nocy między godziną 1.45 a 2 ktoś pukał w okno dróżniczki, która wyszła na zewnątrz i miała wpatrywać się w coś lub kogoś na tyłach budynku. Powiedziała o tym przechodzącemu świadkowi. Ostatnią osobą, która z nią rozmawiała przez otwarte okno, był wykonujący rutynowy obchód kierownik zmiany. Dokładnie o godzinie 2.29 Małgorzata Ż. dokonała ostatniego wpisu o przejeżdżającym z odpadami eksploatacyjnymi pociągu – zaznacza Adam Kwiecień, dziennikarz Crime.com.pl, któremu prokuratura udostępniła akta sprawy. Obecnie gliwicka Prokuratura Okręgowa odmawia wglądu do dokumentów, powołując się na dobro śledztwa. 

Ciało 25-latki

45 minut później ten sam skład wracał z hałd. Ponieważ dróżniczka nie odbierała sygnału radiowego, maszynista zatrzymał pociąg i wszedł przez niedomknięte drzwi do budynku DK-1. Kobiety nie było w pomieszczeniu. Około godziny 7 w ruinach ceglanego silosu, jakieś 70 metrów od nastawni, znaleziono częściowo roznegliżowane ciało 25-latki. Na miejsce przyjechali policjanci z komisariatu z Czerwionki-Leszczyn. Ruszyło śledztwo.

Wydawało się, że ustalenie zabójcy nie będzie trudne. Na miejscu zbrodni znaleziono bowiem sporo mocnych dowodów. Zabezpieczono m.in. ślady obuwia, odciski palców oraz małżowiny usznej po wewnętrznej stronie szyby, a nawet DNA sprawcy. Przesłuchano około 100 świadków. Wiele wskazywało, że ofiara znała z widzenia mordercę lub morderców. Według śledczych, Małgorzata Ż. otworzyła drzwi i znienacka otrzymała silny cios tępym narzędziem, po którym straciła przytomność. Może chciała sprawdzić, kto tak intensywnie się dobija? Zabójca uderzał wielokrotnie. Następnie zawlókł po ziemi ciężko ranną albo już martwą dróżniczkę do ruin i zgwałcił. Była drobną kobietą, więc poradziłby sobie z nią jeden mężczyzna. Sekcja zwłok wykazała liczne obrażenia narządów wewnętrznych, które doprowadziły do zgonu.

Dlaczego otworzyła?

Idziemy tropem zbrodni sprzed 22 lat. Po budynku DK-1 nie ma już śladu. Stara nastawnia oraz inne małe obiekty są wyburzone, a ziemia przeorana łopatami spychaczy. Tragiczna historia młodej dróżniczki żyje jednak w pamięci mieszkańców. 

- Pracowałem z mężem pani Małgorzaty przy zabudowie ścian w kopalni Dębieńsko. Był moim sztygarem, bardzo dobrym człowiekiem. Po zabójstwie żony załamał się. To była ładna dziewczyna, miała średniej długości, czarne włosy. Zastanawiam się, dlaczego ktoś z kopalni posłał młodą matkę na nocną zmianę w tak ustronnym miejscu... – mówi napotkany mieszkaniec Czerwionki. 

Jan Tokarz pracował wówczas m.in. w stacji odwadniania KWK Dębieńsko i dobrze pamięta urodziwą 25-latkę.

- Nieraz mijaliśmy się w drodze. Była bardzo spokojną kobietą, nigdy nie słyszałem jak rozmawiała. Nasi kierowcy wozili koło nastawni odpady z fedrunku. O zabójstwie pani Małgorzaty dowiedziałem się rano od nadsztygara – opowiada Tokarz.

Jak dodaje, krążyły słuchy, że zabójca i dróżniczka znali się. 25-latka zawsze bowiem zamykała drzwi na klucz, a tamtej nocy wpuściła oprawcę do budynku. 

Ludzie pamiętają

Czuchów jest małą miejscowością, położoną blisko kopalni. Mieszkańcy spotykają się w kościele, szkole, przedszkolu, wszyscy znają się od małego. Zabójstwo lubianej Małgorzaty Ż. było szokiem. Ludzie jeszcze dziś rozpamiętują zbrodnię sprzed lat. 

- Nasze rodziny połączyły w bólu dwie tragedie, choć tak różne. Parę dni po śmierci pani Małgorzaty w wypadku samochodowym zginął mój ojciec. Groby młodej dróżniczki i mojego taty sąsiadują ze sobą. Panią Małgorzatę znałem tylko ze szkoły podstawowej, była ode mnie starsza. Później poznałem jej owdowiałego męża i matkę, gdy przychodzili na grób – wspomina Adam Karaszewski, szef zarządu dzielnicy i czerwieniecki radny. 

Przyznaje, że mord wywarł piętno na lokalnej społeczności. Czuchów był spokojną miejscowością, tylko czasem dochodziło do jakiejś bójki. Ale żeby ktoś w tak makabryczny sposób pozbawił życia mieszkankę... Nigdy wcześniej!

- Kiedy dziennikarze wracają do sprawy, znowu zastanawiamy się, dlaczego dotąd nie znaleziono zabójcy - dodaje pan Adam. 

- Myślę, że zbrodni dokonał ktoś miejscowy. Znał panią Małgorzatę, harmonogram kursów pociągów i teren, bo wybrał się do nastawni w nocy. Przygotował logistycznie. Wszyscy chcielibyśmy, żeby ta sprawa znalazła swój finał – stwierdza Adam Karaszewski.

Mąż zamordowanej kobiety ożenił się powtórnie, był wówczas młodym mężczyzną. Musiał myśleć o przyszłości swego maleńkiego dziecka...

Profil zabójcy

- Z profilu psychologicznego zabójcy wyłania się obraz osobnika pozbawionego szacunku dla norm współżycia społecznego, niezdolnego do okazywania uczuć wyższych, bardzo odpornego na sytuacje stresowe. Jest słabo wykształcony, wiek 20-35 lat, mieszka w pobliżu miejsca zabójstwa, czuje się tam pewnie i bezpiecznie, zwłaszcza porą nocną i we wczesnych godzinach porannych (w tych godzinach jest aktywny), nie lubi być obserwowany. Wywodzi się z ubogiej rodziny "z deprywacją potrzeb". Wychowywał się w nieprawidłowych warunkach, otrzymywał w dzieciństwie sprzeczne wzorce moralne. W 1999 roku funkcjonował w rodzinie, prawdopodobnie miał stałą partnerkę - pisze profiler policyjny.

Wedle policyjnego profilera, zabójca jest zaburzony psychiczne. Zbrodni dokonał w stanie szału. Jest nieatrakcyjny fizycznie, wygląda niechlujnie. Bardzo czuły na punkcie swojej męskości i podważania sprawności seksualnej. Prawdopodobnie nie było to jego pierwsze przestępstwo. W pożyciu seksualnym przejawia skłonności do sadyzmu. Po jakimś czasie prawdopodobnie powrócił na miejsce zbrodni i "wspominał" dokonane zabójstwo. Działa bardzo sprawnie, nie boi się, nie przejawia najmniejszej litości czy współczucia dla ofiary. Jest głuchy na błagania o litość. W swoim środowisku może mieć pozytywną opinię, bo dobrze się maskuje. Przed zabójstwem prawdopodobnie spożył nieznaczne ilości alkoholu. To bardzo dużo, a jednak za mało, by postawić komuś zarzuty.

Dwa śledztwa

Starsza pani z Czuchowa powiedziała nam, że ludzie mówili między sobą o sprawcy z Bełku. Podawali nawet konkretne nazwisko. Bali się jednak iść z tym na policję. Czy trop ten zweryfikowały organy ścigania? Były dwa śledztwa, trwające blisko półtora roku. Pojawiły się motywy: seksualny i rabunkowy. Pozostał ten pierwszy. Zabójca wziął z miejsca zbrodni torebkę i portfel, które porzucił jeszcze na terenie kopalni. Zabrał ze sobą niektóre przedmioty - dowód osobisty Małgorzaty, obrączkę ślubną, klucze, przepustkę wejściową na teren kopalni. Prawdopodobnie odszedł w kierunku ulicy Przemysłowej, więc mógł zamieszkiwać w Czuchowie, w przysiółku Ameryka albo we wsi Dębieńsko. Tej samej nocy zapewne wrócił na miejsce zbrodni. Z protokołu oględzin budynku wynika bowiem, że biurko i podłoga nastawni były świeżo umyte. Jak to się stało, że nikt nie zauważył obecności kogoś obcego?

Sprawdzono m.in. niejakiego Andrzeja M., skazanego za gwałt na kobiecie, który w areszcie śledczym przechwalał się zabójstwem Małgorzaty. W trakcie przesłuchania wszystkiemu zaprzeczył. Nie pasowały też do niego znalezione na miejscu zbrodni odciski palców, a przede wszystkim DNA. W lutym 2000 roku pojawiła się również informacja o jakimś Maćku z Czerwionki-Leszczyn, którego nazwiska nigdy nie udało się ustalić. Po zabójstwie Małgorzaty miał uciec z miasta, podobno do Katowic. Drugie śledztwo umorzono 30 grudnia 2002 r.

Takie zbrodnie się jednak nie przedawniają. Zabójca, który 27 października 1999 roku nocą z zimną krwią pozbawił życia młodą dróżniczkę, musi wiedzieć, że sprawiedliwość może go dosięgnąć w najbardziej nieoczekiwanej chwili. Jak nam powiedziała Joanna Smorczewska, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, cały czas trwają czynności, mające ustalić tożsamość sprawcy

Wiesz coś na temat tej zbrodni? Skontaktuj się z autorem: http://ireneusz.stajer@nowiny.rybnik.pl
 

Galeria

Image alt Image alt Image alt

Komentarze

  • Anna 04 lutego 2023 08:53Mając odciskinpalców to ja bym całe miasteczko sprawdziła ,i jeszcze dna no to jest drogie badanie.Biorac w kolejnisci odciski palców cz£owieka który nie powinien tam być wyłączając pracowników,dalej dna wszystkich pracowników.
  • XxX brawo 14 kwietnia 2021 10:49Bardzo fajny tekst, brakuje takich w lokalnych portalach

Dodaj komentarz