Wystawcy przyjeżdżają tutaj już dzień wcześniej, rozbijają swoje kramy, by zająć jak najlepsze miejsce. A do pierwszych transakcji dochodzi już o świcie. W niedzielę około godziny 10 trudno się tutaj już przecisnąć, nie mówiąc o tym, by znaleźć wolne miejsce do handlu. - Nie prowadzimy rezerwacji, zostawiamy ludziom wolną rękę, oddajemy im do dyspozycji teren starego mostu granicznego między czeskim Bohuminem a polskimi Chałupkami. Można do woli wystawiać się, zwiedzać, kupować. Oczywiście przy okazji można też coś zjeść, nasze Koło Gospodyń Wiejskich oraz inne organizacje przygotowały różne smakołyki - mówi wójt gminy Krzyżanowice Grzegorz Utracki.
Czy dzisiejszy jarmark był rekordowy pod względem frekwencji? - Jeśli chodzi o odwiedzających, to na pewno. Wystawców jest może troszczkę mniej niż na poprzednich edycjach - mówi wójt.
Każdy szuka czegoś dla siebie. Wójt też znalazł, ale za długo się zastanawiał i okazja przeszła koło nosa. - Dość fajny bagnet, po godzinie już go nie było. Mam nauczkę - śmiał się wójt.
Kolejną okazję będzie miał we wrześniu, być może jarmark potrwa dwa dni. - Ludzie, którzy przyjeżdżają do nas z dalsza, chcą spędzić tu dwa dni, a miejsce jest szczególne, wręcz magiczne. Przy moście jest park, można pospacerować z dziećmi, zwiedzić wystawy na zamku - dodaje wójt.
Niedzielny jarmark miał się odbyć kilka tygodni temu, wtedy jednak nad regionem przeszły nawałnice, woda zalała wiele miejscowości. - Podtopienia były i u nas, strażacy, którzy zabezpieczają nam jarmark, przez kilka dni dzień i noc walczyli, nie miałem sumienia, żeby ich angażować jeszcze tutaj - przyznał wójt.
Komentarze