Zdjęcie: Dominik Gajda
Zdjęcie: Dominik Gajda

Wystawcy przyjeżdżają tutaj już dzień wcześniej, rozbijają swoje kramy, by zająć jak najlepsze miejsce. A do pierwszych transakcji dochodzi już o świcie. W niedzielę około godziny 10 trudno się tutaj już przecisnąć, nie mówiąc o tym, by znaleźć wolne miejsce do handlu. - Nie prowadzimy rezerwacji, zostawiamy ludziom wolną rękę, oddajemy im do dyspozycji teren starego mostu granicznego między czeskim Bohuminem a polskimi Chałupkami. Można do woli wystawiać się, zwiedzać, kupować. Oczywiście przy okazji można też coś zjeść, nasze Koło Gospodyń Wiejskich oraz inne organizacje przygotowały różne smakołyki - mówi wójt gminy Krzyżanowice Grzegorz Utracki. 

Czy dzisiejszy jarmark był rekordowy pod względem frekwencji? - Jeśli chodzi o odwiedzających, to na pewno. Wystawców jest może troszczkę mniej niż na poprzednich edycjach - mówi wójt. 

Każdy szuka czegoś dla siebie. Wójt też znalazł, ale za długo się zastanawiał i okazja przeszła koło nosa. - Dość fajny bagnet, po godzinie już go nie było. Mam nauczkę - śmiał się wójt.

Kolejną okazję będzie miał we wrześniu, być może jarmark potrwa dwa dni. - Ludzie, którzy przyjeżdżają do nas z dalsza, chcą spędzić tu dwa dni, a miejsce jest szczególne, wręcz magiczne. Przy moście jest park, można pospacerować z dziećmi, zwiedzić wystawy na zamku - dodaje wójt. 

Niedzielny jarmark miał się odbyć kilka tygodni temu, wtedy jednak nad regionem przeszły nawałnice, woda zalała wiele miejscowości. - Podtopienia były i u nas, strażacy, którzy zabezpieczają nam jarmark, przez kilka dni dzień i noc walczyli, nie miałem sumienia, żeby ich angażować jeszcze tutaj - przyznał wójt. 

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz