Ireneusz Stajer Aleksandra Kojtych jest szczęśliwa, że może pracować w Oberybie
Ireneusz Stajer Aleksandra Kojtych jest szczęśliwa, że może pracować w Oberybie

Oberyba działa od raptem tygodnia w miejskiej kamienicy przy ulicy św. Augustyna Biskupa. Serwuje wykwintne (jak czytamy na stronie urzędu miasta) potrawy wegetariańskie oraz rybne w kompleksowo wyremontowanym, nowoczesnym i przytulnym lokalu. Prowadzi go Zakład Aktywności Zawodowej „Wspólna Pasja”, zatrudniający niepełnosprawnych. 

Spośród 23 osób aż 17 ma jakieś dysfunkcje intelektualne lub fizyczne albo jedne i drugie.

- Nadal przyjmujemy pracowników. Zapraszam do składania cv osoby ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności – zachęca Anita Wawoczny, dyrektor ZAZ-u.  

Co można zjeść w nowej żorskiej restauracji?

- Potrawy wegetariańskie, ryby, desery, napoje, soki wyciskane z owoców, koktajle – wylicza dyrektorka i prowadzi do szefa kuchni.

Arkadiusz Orszulik trafił do ZAZ-u 10 lat temu z „pośredniaka”. To jego pierwsza praca po skończonej szkole kucharskiej.

- Każdemu wydaje się, że kucharz tylko stoi i miesza w garnkach, ale tak nie jest do końca. Trzeba się mocno natrudzić. Samo przygotowanie personelu do pracy, zorganizowanie towaru oraz inne czynności stanowią kawał roboty – opowiada.    

Dania wegetariańskie i rybne nie mają dla niego tajemnic. Wcześniej przygotowywał już potrawy z całego świata. W Oberybie zjemy np. smażonego śledzia bałtyckiego oraz wszelkie rodzaje zup. Biorąc pod uwagę ilość sprzedanych posiłków, największym powodzeniem „cieszą się” krewetki z ryżowym makaronem i pomidorem. 

Niepełnosprawni wykonują bardzo odpowiedzialne prace. Ich wkład w ostateczny produkt jest przeogromny.

- Robię tu wiele rzeczy. Pracuję głównie w dziale cukierniczym, przygotowuję np. babeczki. Teraz robię pizzę – opowiada Aleksandra Kojtych, która skończyła gastronomiczną zawodówkę.

Mówi, że w Oberybie pracuje się bardzo dobrze. Jest fajny zespół i szef, a to jest najważniejsze. Do pracy na pół etatu dojeżdża autobusem w Wodzisławia Śląskiego.

- Ta praca daje mi radość. Cieszę się, bo jestem potrzebna – stwierdza. 

Grzegorz Pirzewski nalewa zupę do talerza z wielkiego gara. Zajmuje się też zmywaniem naczyń oraz innymi czynnościami. Jest zachwycony możliwością pracy zawodowej. Chwali atmosferę w zakładzie.

- Czuję się tu bardzo dobrze - mówi reporterowi "Nowin".   

Goście restauracji chwalą efekty pracy kuchni.

- Jesteśmy tu pierwszy raz. Zamówiliśmy krewetkową fantazję. Bardzo smaczne, polecamy. Cena też korzystna – zaznacza Dawid Wnyk.

- Przyszliśmy specjalnie, bo chcieliśmy spróbować czegoś innego. To przecież pierwsza w Żorach restauracja wegetariańska – podkreśla Edyta Szulik.

Oboje są z Żor. Zapewniają, że będą wracali do Oberyby. Mają blisko, bo mieszkają w centrum. 

- Myślę, że każdy znajdzie u nas coś smacznego – uśmiecha się Anita Wawoczny.

W ZAZ-ie pracuje od 12 lat. Początkowo była główną księgową, później zastępcą dyrektora, a po odejściu Jerzego Krótkiego na emeryturę została szefową.  

Nazwa lokalu została wybrana w konkursie. To zgrabne połączenie słów: pierwszego członu śląskiego określenia kalarepy – oberiba i ryba. No i mamy Oberybę, która miejmy nadzieję na stałe wpisze się w gastronomiczną mapę Żor.      
 

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz