Ireneusz Stajer Na posiedzeniu apelacyjnym Kos powoływał się na wolność słowa, gwarantowaną w demokratycznym państwie
Ireneusz Stajer Na posiedzeniu apelacyjnym Kos powoływał się na wolność słowa, gwarantowaną w demokratycznym państwie

Ireneusz Stajer

Były już prezes gminnej spółki Nowe Miasto wytoczył proces o zniesławienie żorskiemu blogerowi Dariuszowi Kosowi. Założyciel portalu Jawne Żory i przedstawiciel Grupy Działamy nazwał go w jednym z tekstów „partaczem” oraz „tajniakiem”. Szef Nowego Miasta poczuł się urażony i skierował sprawę do sądu z prywatnego oskarżenia. Kos uważa, że nie zrobił nic złego, bo w ramach dopuszczalnej krytyki w mediach społecznościowych jedynie ocenił styl i jakość zarządzania przez prezesa mieniem komunalnym.

W żorskim sądzie pierwszej instancji usłyszał wyrok skazujący, który zaskarżył. 1 lipca w Sądzie Okręgowym w Rybniku odbyła się rozprawa apelacyjna. W posiedzeniu, na prośbę blogera wziął udział przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, jako obserwator. Sędzia zgodził się na relacjonowanie rozprawy przez reportera „Nowin”.

Prawo do informacji

- W jednym z artykułów oceniłem styl i jakość zarządzania spółką m.in. słowem „tajniactwo”, bo prezes nie udostępniał informacji publicznej o działalności Nowego Miasta. Chodziło o kopie umów, które firma zawarła z kontrahentami na duże sumy, uchwał rady nadzorczej i walnego zgromadzenia wspólników – mówi Kos.

Potrzebował tych informacji do tekstów na portal, by żorzanie mogli zapoznać się jak funkcjonuje miejska spółka i jak wygląda gospodarowanie mieniem komunalnym.

Aktywista zaskarżył odmowną decyzję spółki do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach.

- Sprawę wygraliśmy. WSA uchylił decyzję, uznając, że została wydana niezgodnie z prawem – podkreśla Kos.

Nowe Miasto złożyło skargę kasacyjną do Najwyższego Sądu Administracyjnego w Warszawie, którą NSA oddalił w marcu tego roku.

- Spółka w 100 procentach jest własnością gminy, a więc należy do wszystkich mieszkańców, którzy mają konstytucyjne prawo do informacji o wydatkowaniu publicznych pieniędzy. Dostawaliśmy sygnały od pracowników Nowego Miasta i byłych pracowników, że to zarządzanie nie wyglądało najlepiej. Przeanalizowaliśmy też sprawozdania finansowe spółki, dostępne na stronie KRS-u Ministerstwa Sprawiedliwości, wynikało z nich, że Nowe Miasto przynosi straty – wyjaśnia bloger.

Miasto poręczyło

W rybnickim sądzie mówił, że miasto Żory poręczyło pożyczkę dla spółki w prywatnym funduszu inwestycyjnym na kwotę 15 mln zł. Ustanowiono hipotekę na dwóch gminnych targowiskach i hali sportowej MOSiR-u.

- Gdyby spółka popadła w duże problemy finansowe, to zapewne pożyczkodawca - fundusz inwestycyjny ściągał by wierzytelności od miasta. Chcieliśmy poznać umowę tej pożyczki, aby mieszkańcy wiedzieli na jakich warunkach została udzielona i na jakich warunkach będzie spłacana – argumentował bloger.

Mówił, że spółka nie przedstawiła tych informacji nawet radnym, którzy przecież uchwałą poręczyli pożyczkę w imieniu mieszkańców. Na swoim portalu Grupa Działamy publikowała informacje publiczne ze wszystkich żorskich spółek. Nie było z tym problemów. Jedynie Nowe Miasto miało blokować dostęp do wiedzy na ten temat. Kos zamieścił na Jawnych Żorach tekst o zarobkach prezesów wszystkich żorskich spółek komunalnych, odnosząc się w nim do sytuacji finansowej każdej z nich.

- Z dokumentów wynikało, że Nowe Miasto przynosiło co roku kilka milionów złotych strat. Biegły rewident uznał, że zagrożony jest nawet byt spółki. Powołując się na artykuł 233 kodeksu spółek handlowych, dotyczący tego jak postępować w trudnej sytuacji finansowej tego typu firm, zgromadzenie wspólników musiało podjąć uchwałę o przyszłości spółki – mówił bloger.

Dodał, że przed bankructwem Nowe Miasto mogły uchronić trzy rozwiązania: gmina dorzuci pieniędzy, spółka zaciągnie kolejny kredyt lub znajdzie się inwestor, który kupi udziały bądź części mienia.

Twinpigs na sprzedaż

Podczas sesji rady miasta rok temu prezydent Waldemar Socha poinformował, że kupnem zainteresowany jest pewien biznesmen. Zdecydowano wówczas o sprzedaży zorganizowanej części przedsiębiorstwa w postaci Amerykańskiego Parku Rozrywki Twinpigs. Głosowanie poprzedziła jednak burzliwa debata, o czym pisały "Nowiny". Radny Huzarewicz stwierdził m.in., jak tu głosować, skoro nie wiadomo nawet, co wchodzi w skład zorganizowanej części przedsiębiorstwa. Księgowa poinformowała, że zadłużenie spółki wynosiło wtedy ponad 29 mln zł, w tym wymagalne zobowiązania dla ZUS-u - 600 tys. zł i 2 mln zł wobec kontrahentów. Kapitał firmy wyceniono na 47 mln zł, ale składają się na niego jeszcze Park Wodny Aquarion i Muzeum Ognia. Cenę minimalną parku rozrywki oszacowano na 15 mln zł.

Przedstawiciele miasta straty tłumaczyli pandemią covid-19, która wymusiła zamknięcie wszystkich obiektów. Gmina natomiast pozbywa się parku rozrywki, bo przed zarazą sytuacja finansowa spółki poprawiała się i nadszedł odpowiedni moment na spieniężenie atrakcyjnego obiektu. W ostatnim czasie Nowe Miasto ogłosiło kolejny już przetarg na sprzedaż Twinpigsu. Poprzedni został unieważniony. Termin składania wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu mija 16 sierpnia, a składania ofert z końcem sierpnia.

- Wykaz składników wystawionych na sprzedaż udostępniamy zainteresowanym podmiotom po podpisaniu umowy o zachowaniu poufności oraz wpłacie wadium – informuje urząd miasta.

Bloger winien zniesławienia

21 grudnia zeszłego roku Sąd Rejonowy w Żorach uznał Dariusza Kosa za winnego tego, że 13 sierpnia 2019 na portalu zniesławił prezesa spółki. To właśnie wówczas użył słów„partacz” i „tajniak”. Napisał też, że wynagrodzenie prezesów żorskich spółek komunalnych nie zależy od zysków i strat, wielkości zarządzanego majątku, wskaźników operacyjnych. To rady nadzorcze ustalają wynagrodzenia za osiągnięte w danym roku cele. Tymczasem prezydent Żor ujawnił uchwały rady nadzorczej Nowego Miasta, z którymi można zapoznać się w BIPie gminy, więc część pożądanych przez blogera informacji stała się jawna.

Według sądu pierwszej instancji, oskarżony umyślnie pomówił prezesa o takie postępowanie, które mogło poniżyć go w opinii publicznej oraz narażało go na utratę zaufania potrzebnego do zajmowanego stanowiska i prowadzonej działalności. Skazał blogera na zapłatę grzywny w wysokości 80 stawek dziennych po 10 złotych, czyli w sumie – 800 zł. Ponadto wyrok miał być podany do publicznej wiadomości w BIPie i na tablicy informacyjnej Urzędu Miasta Żory przez rok od uprawomocnienia się orzeczenia. Zasądził na rzecz oskarżyciela prywatnego 300 zł z tytułu poniesionych kosztów i na rzecz Skarbu Państwa 80 zł.

Bloger, który broni się sam, wniósł apelację. Powołał się na wolność wyrażania poglądów, pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, jaką gwarantuje Konstytucja RP. Uważa, że sąd nie potraktował jego stwierdzeń jako opinii i poglądów o osobie pełniącej stanowisko publiczne. Nadto sąd nie przyjął większości dowodów oskarżonego i nie wyjaśnił wszystkich okoliczności sprawy.

Jakie są granice wolności słowa?

Na posiedzeniu apelacyjnym Kos powoływał się na wolność słowa, gwarantowaną w demokratycznym państwie.

- Krytyka władz publicznych nie ma granic, o ile dotyczy faktów. W publikowanych od 2017 roku artykułach pisałem o pogarszającej się sytuacji finansowej spółki, opierając się tylko i wyłącznie na faktach – wskazywał bloger. - Nie wiem za co zostałem skazany... Z jakiego powodu sąd w Żorach nie uznał, że moje słowa były oceną czy stwierdzeniem o faktach? Wnoszę o uniewinnienie albo przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania w pierwszej instancji – podsumował.

Pełnomocnik byłego prezesa podniosła, że należy odróżnić krytykę od znieważenia. 

- Nawet, gdy jej dopuszczalny zakres wobec osób publicznych jest szerszy niż wobec osób prywatnych, nie uprawnia to do formułowania wyrażeń, które mają w zamyśle poniżyć, ośmieszyć, obrazić – oznajmiła prawniczka.

Przytoczyła negatywne synonimy wyrazów „partacz” i „tajniak”.

- Jeśli pozwolimy na prowadzenie tego typu debaty publicznej w mediach społecznościowych, to jaki będzie jej poziom? - pytała.

Wskazała, na konsekwencje obu sformułowań nie tylko dla oskarżonego, ale i jego bliskich. Małoletnia córka prezesa była wyśmiewana z tego powodu w szkole.

- Znosiła to bardzo źle, więc nie może być pozwolenia na bezkarność znieważania osób publicznych – stwierdziła pełnomocnik.

W jej ocenie wnioski dowodowe wniesione przez oskarżonego zostały słusznie oddalone, bo ich przeprowadzenie zmierzało do paraliżu procesu. Chce utrzymania wyroku w mocy.

Orzeczenie sądu okręgowego zapadnie 15 lipca o godzinie 12.15. Sędzia nie wydał go w czwartek ze względu na złożoność i skomplikowaną materię sprawy.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka... odsyła do innej sprawy. Po 12 latach Sąd Najwyższy 16 kwietnia tego roku utrzymał w mocy wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu uniewinniający blogera z Mosiny od popełnienia przestępstwa zniesławienia. Postępowanie w tej sprawie zostało wznowione na podstawie orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wyrok jest prawomocny.

Łukasz Kasprowicz od 2008 roku prowadził blog, w którym krytykował działania burmistrz Zofii Springer. Polityczka oskarżyła go o zniesławienie z artykułu 212 Kodeksu karnego. W 2011 roku Sąd Rejonowy Poznań-Stare Miasto skazał Kasprowicza na 10 miesięcy nieodpłatnej pracy, nawiązkę w wysokości 500 zł, zakaz wykonywania zawodu dziennikarza przez rok i przeprosiny. Wyrok uchylił Sąd Okręgowy w Poznaniu, umarzając postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość czynu. Sąd Najwyższy uwzględnił jednak kasację pełnomocnika oskarżycielki i dwukrotnie skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Ostatecznie w styczniu 2014 roku poznańska "okręgówka" umorzyła warunkowo postępowanie na rok i orzekła wobec Kasprowicza obowiązek świadczenia pieniężnego na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka zaskarżyła decyzję do ETPC, wskazując na naruszenie w sprawie artykułu 10 Konwencji (swoboda wypowiedzi). Trybunał po tym, jak rząd polski przyznał się do naruszenia swobody wypowiedzi i zobowiązał do wypłacenia Kasprowiczowi 3 tys. euro, zdecydował o skreśleniu sprawy z listy.

Komentarze

Dodaj komentarz