Arc prywatne Ksiądz Tomasz Nowak
Arc prywatne Ksiądz Tomasz Nowak

Jak Ksiądz przyjął nominację 

Z zaskoczeniem. Nigdy wcześniej nie byłem w Żorach. Takie właśnie poczucie humoru ma Pan Bóg. Bo znam cały Śląsk, byłem w różnych miejscach, ale nie w Żorach i zostaję administratorem w tym mieście. Nie miałem tu żadnych kontaktów, znajomych. Nominację traktuję jako nowe wyzwanie, pomysł Pana Boga.

Na czym polega posługa administratora?

Administratorem parafii zostaje kapłan, który będzie pełnił obowiązki proboszcza po raz pierwszy i tak jest właśnie w moim przypadku. Najczęściej trwa to rok. Obie funkcje różnią się jedynie nazwą. Jeśli ksiądz sprawdzi się jako administrator parafii, biskup powierza mu urząd proboszcza. 

Czego Ksiądz oczekuje po swoim duszpasterstwie w Żorach?

Znam obecnego proboszcza księdza prałata Stanisława Gańczorza, jego aktywność duszpasterską, więc to mnie ucieszyło. Trafiłem do miejsca, gdzie nie trzeba budować niczego od początku, tylko zaopiekować się tym co już jest, bo funkcjonuje świetnie. Na pewno zrobiła na mnie wrażenie duża ilość różnych grup parafialnych oraz liczba zaangażowanych w nie ludzi. Najbardziej cieszy, że będę w kolejnym kościele z całodzienną adoracją Najświętszego Sakramentu, co stanowi największy skarb Kościoła. Tam, gdzie można adorować Pana Jezusa, miejsce to staje się wyjątkowe. Na pewno będę zapraszał ludzi z tego powodu do świątyni.       

Obecny proboszcz bardzo dobrze pracuje z młodymi. Pamiętam ogromne zaangażowanie księdza Gańczorza w organizację Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku w Krakowie. Jak Ksiądz zamierza trafić do tej grupy wiernych, która nie bardzo garnie się dziś do Kościoła? 

Zacytuję papieża Benedykta XVI, który wydał dokument „Motu Proprio” (o posłudze miłości) dotyczący wolontariatu w Kościele. Zaznaczył w nim, że dla zbuntowanej młodzieży albo takiej, która nie do końca rozumie Kościół czy chce dopiero przyjść do Pana Jezusa, najlepszą formą jest aktywność caritas (miłość bliźniego). Mam takie doświadczenie, bo przez pięć koordynowałem w całej archidiecezji szkolne koła Caritasu. 

Jak Ksiądz realizował to zadanie?  

Organizowaliśmy, między innymi w ogrodach Kurii Metropolitalnej w Katowicach Dzień Dziecka dla około 1000 osób. W przygotowywaniu imprez archidiecezjalnych pomagali mi licealiści i gimnazjaliści. Przez siedem lat zabierałem tzw. trudną młodzież na obozy przetrwania o nazwie „Boskie kolonie”. 

Nazwa intrygująca, jak młodzież spędzała „Boskie kolonie”? 

Co roku 600 – 700 dzieciaków wypoczywało na Mazurach. Jest to realizowane do dziś, od 21 lat. Wychowawcami są młodzi wolontariusze. „Boskie kolonie” zapoczątkował ksiądz Maciek Sojka z Rybnika, który 24 lipca 2001 roku utonął w Jeziorze Dobskim koło Giżycka. Sam finansował wyjazdy dzieci z biednych rodzin.  

Dla młodych ma Ksiądz zatem specjalną ofertę?

Pokładam w młodych nadzieję, że będą skarbem i siłą w żorskiej parafii. Chciałbym angażować ich w rzeczy, o których mówiłem. Przede wszystkim rozbudzać miłość do drugiego człowieka, a potem formować duchowość, ważne są modlitewne spotkania. Jestem bardzo otwarty na wspomniane formy i cieszę się, że będę miał takie możliwości. Bo i zaplecze kościoła farnego w Żorach jest świetne. Są salki i projektory, za pomocą których będziemy wyświetlali filmy oraz korzystali z nich na konferencjach. Ksiądz prałat Gańczorz pokazał mi już kościół, budynki i wstępnie opowiedział o parafii. Sporo już wiem.
 

Ksiądz Stanisław Gańczorz jest bardzo otwarty też na bezdomnych. Sam byłem świadkiem, jak serdecznie rozmawiał z mężczyzną, który mógł wzbudzić nie tylko litość, ale i przerazić swoim wyglądem. Parafia wydaje duże ilości posiłków ludziom bez dachu nad głową, ubogim i zagubionym. Czy Ksiądz zamierza kontynuować to dzieło?  

Od początku swojego kapłaństwa jestem związany z Misjonarkami Miłości. Jako kleryk – wolontariusz rozdawałem potrzebującym posiłki, zmywałem naczynia. Jako ksiądz spowiadałem i przez 10. lat regularnie odprawiałem msze św. dla bezdomnych przy ulicy Granicznej w Katowicach. Prowadziłem dla nich rekolekcje. To było dla mnie wielkie przeżycie. Nie chciałbym się chwalić, ale mam certyfikat chyba z najlepszej szkoły, gdzie nie tylko zapełnia się żołądki, gasi pragnienie i ubiera. Siostry nauczyły mnie troski o ducha tych ludzi. Poznałem już w Żorach grupę zajmującą się bezdomnymi, bo przyjaźnię się z księdzem Skorupą, który ją zakładał. Wstępnie omówiliśmy plan działania. Pracując w Caritasie bardzo chciałem zobaczyć pracę jałmużnika papieskiego kardynała Konrada Krajewskiego. Poleciałem więc na tydzień do Rzymu i pomagałem spowiadać bezdomnych. Oprowadzała mnie śladami jałmużnika siostra pallotynka, kucharka opiekująca się też słynnymi prysznicami dla bezdomnych w Watykanie.    

Duszpasterstwo wśród niepełnosprawnych również jest utrudnione ze względu na różne ograniczenia, z którymi borykają się ci ludzie... 

W Caritasie robiłem wszystko – od pełnienia funkcji dyrektora szkoły po kierowanie trzema ośrodkami dla niepełnosprawnych. Mógłbym opowiedzieć wiele historii o szczęśliwych ludziach, którzy mają połamany kręgosłup, są bez nóg, rąk, a dzięki Jezusowi chcą żyć i dzielą się swym szczęściem z innymi osobami. 

A co Ksiądz zaproponuje starszym osobom? Parafia św. Apostołów Filipa i Jakuba obejmuje przede wszystkim Śródmieście z zabytkową starówką, gdzie mieszkają głównie starsi żorzanie.

Do Bazyliki Piekarskiej przychodzą przede wszystkim osoby starsze, którym trzeba pokazać uśmiech, podziękować za to, że są, no i jeśli jest taka potrzeba, cierpliwie wysłuchać. Cieszą się, gdy ktoś chce wysłuchać ich historii życia. 

Czy będzie kontynuacja bardzo popularnego Jarmarku św. Apostołów Filipa i Jakuba, który odbywa się co roku we wrześniu?

Tak, jest rzeczywiście taka potrzeba. Bo to też okazja dla ludzi nie za bardzo związanych z Kościołem, by mogli zobaczyć nasze szczęście. Jarmark jest wizytówką naszej parafii, tu ludzie uśmiechają się do siebie, są życzliwi, robią dobre rzeczy. Takie spotkania integrują.   

Na zdjęciu w probostwie jest ksiądz z cudownym obrazem Matki Boskiej Piekarskiej. Jak obraz trafił z ołtarza w bazylice „na pokoje”?

Po roku mojej pracy spowiednika w Piekarach Śląskich okazało się, że Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie chce zbadać obraz Matki Bożej. Stąd przez pewien czas mieliśmy go w probostwie, na wyciągnięcie ręki. 

I na koniec, jak zostaje się księdzem egzorcystą?

Kapłanów do tej posługi wybiera arcybiskup. Egzorcystami zostają księża, którzy przede wszystkim mają dużo cierpliwości. Po drugie, dysponują czasem. Przez ostatnie cztery lata byłem penitencjarzem (w Kościele katolickim duchowny upoważniony do udzielania rozgrzeszenia w przypadkach popełnienia najcięższych grzechów, których rozgrzeszenie podlega bezpośrednio papieżowi lub biskupowi – red.) i nadal nim jestem w Bazylice Piekarskiej. 

Rozmawiał: Ireneusz Stajer
 

Komentarze

Dodaj komentarz