Karczmarzowa służąca, Maryjka nierzadko musiała go silą wypychać za drzwi. Do domu Ignac miał spory kawałek drogi biegnącej na granicy pola i lasu. Miejsce to było szczególnie niebezpieczne nocą, bo jak opowiadano, pojawiały się tam jaroszki.
Kim były te stwory i jak wyglądały? Jaroszki były to demony polne, choć niektórzy uważali ich za mniej znaczącą odmianę diabła. Wzrostem dorównywały kilkuletniemu dziecku. Miały ziemistą cerę i skórę pokrytą ciemnym lekko kędzierzawym włosem, a co potrafiły nabroić, to lepiej nie pytać, najczęściej atakowały pijaków wracających z karczmy i zagubionych podróżnych wodząc ich po polu i lesie, wpływały też na orientację takiego delikwenta w terenie. Nagabywany przez nie człowiek sam ładował się w tarapaty, jakby był ślepy i głuchy! A gdy upadł skakały po nim i trwało to tak długo, dopóki nie wzeszło słońce. Wtedy znikały jak za podmuchem wiatru. Mówiono też, że jaroszki można było udomowić, ale o tym napiszę innym razem.
„Ujek” Ignac nie wierzył jednak w ich istnienie, bo wracał tamtędy już wiele razy, ale żadnego z nich nigdy nie spotkał. Tym razem było jednak inaczej. Kiedy minął pierwszy zagajnik, to jakby spod ziemi wyrosła przed nim mała ciemna postać i wyciągnęła do niego swoje, chude i długie łapska.
- Z drogi najduchu! – krzyknął „ujek” i popchnął małego stwora, ale ten się nawet nie poruszył, tylko sapnął : Jo ni ma najduch, yno jaroszek,tela byś mioł wiedzieć!
- Kamrata se znod, widzieli żeście ludzie!- odgryzł się Ignac. – Uciekej, łeboniu, bo cie mamulka niy pozno ! – I zamachnął się na straszka.
A wtedy nagle wśród wysokiej trawy pojawiły się nowe jaroszki , a było ich tyle, że Ignac nie potrafił ich zliczyć, więc strach go obleciał. Ale nawet nie zdążył się zastanowić, co zrobić, kiedy przybyli wzięli go w obroty. Skakali po nim, łaskotali i turlali po ziemi, a „ujek” nagle zaczął tracić siły i nie potrafił im się wyrwać. W końcu chyba zemdlał. Ocknął się dopiero, kiedy jaroszki oddały na niego mocz! Znaczyło to, że to już koniec ich nocnej zabawy i za chwilę wzejdzie słońce, więc Ignac nie będzie już podlegał ich mocy! Dopiero jak doszedł trochę do siebie, uświadomił sobie, co go spotkało!
Z przerażenia nawet się nie poruszył, dopóki nie zobaczył słońca wychylającego się zza horyzontu. Wtedy odważył się spojrzeć na swoje nogi, które „pojszczały” jaroszki. Prawa była w porządku, natomiast lewą nie potrafił nawet poruszyć! Dopadła go zemsta jaroszków! Mówiono, że posikana przez nich część ciała ich ofiary „usycha” czyli pozostaje niewładna. Po tym zdarzeniu „ujek” Ignac długo chorował, a potem utykał na lewą nogę do końca życia. Ze swojej przygody wyciągnął jednak pewne wnioski: nigdy więcej nie zajrzał do karczmy, ani nie pił alkoholu. Wyszło na to, że gdzie nie skutkowały prośby jego „mamulki”, tam pomogła interwencja jaroszków (niby takie złe, a potrafiły zrobić coś dobrego, choć zapewne nie taki był ich zamiar?!)
Elżbieta Grymel
Słowniczek:
ujek – wujek lub znajomy, starszy mężczyzna (śl.),
pojszczać – oddać mocz, zmoczyć (śl.),
mamulka – mama (śl.).
Komentarze