Szczęśliwy Antoś czeka na rozpoczęcie procedury adopcyjnej. Zdjęcie: facebook.com/FundacjaJestemGlosem
Szczęśliwy Antoś czeka na rozpoczęcie procedury adopcyjnej. Zdjęcie: facebook.com/FundacjaJestemGlosem

Na jednym z portali internetowych 37-letni mężczyzna umieścił ogłoszenie, w którym oferował 7-letniego psa Antosia za 100 złotych. Z tej oferty skorzystał 50-latek, który pojawił się u właściciela zwierzęcia. W trakcie kontaktu ze zwierzęciem poczuł się źle, ale nie został pogryziony. Poszedł do łazienki, tam stracił przytomność. Odnalazł go właściciel czworonoga. Reanimacja nie dała jednak skutku. Jak informowała nas w czerwcu tego roku zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku sprawa jego śmierci została umorzona.

- Wobec braku znamion przyczynienia się innych osób do jego śmierci. Na podstawie badań DNA potwierdzono jednak kontakt między zmarłym mężczyzną a psem - mówiła nam Malwina Pawela-Szendzielorz.

Sprawa zoofila trafiła do sądu

Tuż po tym tragicznym zdarzeniu 37-letni mieszkaniec Czerwionki-Leszczyn usłyszał dwa zarzuty dotyczące zoofilii, które zostały podtrzymane podczas toczącego się postępowania. Chodzi o trzykrotne dopuszczenie się czynności seksualnej z udziałem psa, które miało miejsce w zeszłym roku. Drugi czyn dotyczył pomocnictwa innej osobie w dokonaniu czynności seksualnej z udziałem psa, które miało miejsce 21 stycznia tego roku. Zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku Malwina Pawela-Szendzielorz podkreślała wówczas, że w swojej zawodowej praktyce nigdy nie spotkała się z podobnym zachowaniem człowieka.

- Pojawiają się sprawy dotyczące posiadania czy rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem zwierząt. Bywają takie zdarzenia. Tutaj mamy inne przestępstwo wynikające ze złamania ustawy o ochronie zwierząt. Jednym z punktów jest wykorzystywanie, w tym przypadku psa, w celach seksualnych, za co grozi do trzech lat więzienia – mówiła prokurator.

W trakcie prowadzonego postępowania, sąd otrzymał opinię biegłego, z której wynikało, że w chwili zdarzenia 37-letni mężczyzna był poczytalny. Z kolei opinia sądowo-seksuologiczna mówiła, że mężczyzna ma zaburzenia w postaci zoofilii. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, mężczyźnie groziły trzy lata odsiadki.

Jest wyrok

W piątek 1 października, Sąd Rejonowy w Rybniku skazał Grzegorza K., na rok pozbawienia wolności i 10 lat zakazu posiadania zwierząt. Mężczyzna musi także zapłacić nawiązkę w wysokości 5 tys. zł na działalność rybnickiej fundacji. Wobec niego, orzeczono także przepadek psa na rzecz rybnickiej fundacji.

- W naszym mniemaniu prawo nie przewiduje kary, która byłaby satysfakcjonująca. Nie ma kary, która by zadośćuczyniła za krzywdy temu psu. Cieszymy się jednak, że Antoś nie wróci do swojego oprawcy. Zrobimy wszystko co w naszej mocy by znaleźć mu najlepszy dom - podkreśla Fundacja Jesteśmy Głosem Tych, Co Nie Mówią.

Obecnie Antoś nie przypomina już wystraszonego i zestresowanego psa. Pod opieką specjalisty doszedł do siebie i wkrótce będzie gotowy do adopcji. 

Komentarze

  • Ja 07 października 2021 10:44Temu co odwalił kitę po akcie zoofilskim bardzo dobrze.Jedbego debila,gnoja mniej na świecie.
  • halko 06 października 2021 23:51Uwazam, ze Kara jest zbyt niska. To nie powstrzyma nastepnych oprawcow przed barbarzynstwem. Inna refleksja - w takich przypadkach Powinien dzialac sad 24-godzinny.
  • Czyciwa jola 06 października 2021 15:06Ktoś tu napisał ze pr,es tego bydlaka czlowiek umarł, a ja się pytam jaki czlowiek bydlak zasrany co zachciało mu się seksu z.pisem i karma wraca nic nie dzeje się z niepoczebnych przyczyn a ten gnuj właściciel co taka mała kara 5 lat pozbawienia wolności, pewnie sed,a tesz nie lubi zwier,ad i dlatego takisly wyrok do końca życia nie powinien mieć zwiezad
  • Święta 06 października 2021 01:11To hujoza psychopata pierdolony jak można tak postępować z zwierzakiem i przez tego Bydlaka człowiek zmarł
  • Electra 05 października 2021 18:18Czy Wysoki Sąd ma psa lub inne zwierzę? Pytanie raczej retoryczne bo gdyby miał to wyrok dla tego potwora byłby wyższy.

Dodaj komentarz