Oczywiście różnej maści specjaliści i tzw. autorytety ekonomiczne nie pozostawiają przy tym złudzeń, że owa „opieka socjalna” nad bracią górniczą odbywa się na koszt podatnika. Pomijam oczywisty fakt, że kopalnie i górnicy też są podatnikami i to ważnymi w skali kraju. Węgiel jest jednym z najbardziej opodatkowanych surowców w polskim systemie fiskalnym. Jak wynika z wyliczeń Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, przemysł związany z wydobyciem węgla płaci w sumie 34 daniny. Wiem, że na ten temat napisano już całe tomy artykułów, ale o tej oczywistej prawdzie zawsze warto przypominać. Zostawmy jednak kwestie podatkowe, bo ostanie zawirowania na światowym rynku surowców stają się kolejnym ważnym argumentem przemawiającym na rzecz górnictwa.
Wywołany pandemią gwałtowny spadek cen paliw kopalnych nie trwał długo. Obecnie ceny ropy, gazu i węgla rosną w rekordowym tempie i co ważniejsze trend ten w najbliższej przyszłości na pewno nie ulegnie zmianie. Specjaliści już teraz prognozują, że jeżeli nadchodząca zima okaże się mroźna, należy spodziewać się kolejnych, rekordowych wzrostów. Gazu wydobywamy niewiele, ropy jeszcze mniej. Pozostaje nam węgiel, z którym już od lat obchodzimy się po macoszemu, w przeciwieństwie do reszty świata. O roli jaką pełni węgiel w energetyce światowej świadczą jego obecne ceny, a te przekraczają poziomy nie notowane od 10 lat.
Ceny kontraktów na węgiel w ciągu ostatnich 3 miesięcy wzrosły o niemal 100%. W Chinach po tym jak cena wzrosła o blisko 1/4 rząd w Pekinie zapowiedział rozprawę ze spekulantami i wprowadzenie cen urzędowych.
Nie namawiam do zatrzymania procesu dekarbonizacji. W dobie zmian klimatycznych proces odchodzenia od węgla jest nieunikniony, zresztą już teraz rosnące spekulacyjnie ceny uprawnień do emisji CO2 skutecznie ograniczają rozwój branży. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że w dobie cenowych zawirowań na światowych rynkach warto mieć swoje własne, niezależne źródło surowców energetycznych. Dobrym przykładem są Niemcy, w których energetyka oparta na brudnym i nieekologicznymi węglu nie tylko ma się dobrze, ale jest sukcesywnie rozwijana o czym świadczy otwarta w ubiegłym roku węglowa elektrownia Datteln 4 w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Specjaliści nie pozostawiają nam żadnych złudzeń, najbliższa dekada przyniesie zapewne jeszcze wiele wstrząsów na rynku energetycznym, dlatego warto spojrzeć na polskie kopalnie jak na kotwicę stabilizującą nasz sektor energetyczny, przynajmniej do czasu, kiedy nie powstanie w kraju sektor, który byłby realną alternatywą dla energetyki węglowej.
A tymczasem, zdaniem analityków, na GPW w najbliższych miesiącach będą królowały „brudne” spółki.
Komentarze