fot. pixabay.com
fot. pixabay.com

Zdawało mu się to w ogóle nie przeszkadzać; za bardzo był pogrążony we własnym wnętrzu. Albo w świecie rzeczywistym, gdy przytrafiały się sprawy trudne do rozwiązania, które - właściwie chyba jako jedyne - trzymały go przy życiu.

Na miejscu zastali zwłoki starszego mężczyzny w wannie, pozornie bez śladu jakichkolwiek urazów.

- Klasyczny przykład samobójstwa - odezwał się jeden z detektywów - samotność, opustoszałe mieszkanie, właściwie brak jakichkolwiek powodów do kontynuowania życia. Nawet martwego szczura tu nie zastaniesz. Nie ma się nad czym zastanawiać chłopaki, nasz dziadziuś postanowił ze sobą skończyć i tyle – podsumował.

Po dokładniejszych oględzinach detektywi zgodnie przyjęli tezę o śmierci samobójczej niniejszego mężczyzny.

            Fataliście nie dawało to jednak spokoju; zresztą każda zbyt oczywista sprawa dla niego jeszcze długo pozostawała nieoczywista - czasem słusznie, a czasem nie. Potrafił nie sypiać godzinami, nieustannie analizując z największą dokładnością wszystkie szczegóły tak długo, aż dopatrzył się w nich czegoś podejrzanego. Tym razem zdecydował się postąpić tak samo.

- Niezależnie od tego, co wpłynęło na decyzję o samobójstwie dziadka, dla mnie jest on bohaterem. Powinniśmy zaprzestać tego przeklętego cyklu nieustannej reprodukcji i dążyć w kierunku wyginięcia - rozmyślał Fatalny, nie zauważając młodego człowieka, który ze łzami w oczach powitał go słowami:

-Dzień dobry.                                                               

            Dla Andrzeja był to kolejny bardzo trudny dzień. Choć tak wiele razy zmieniał miejsce zamieszkania i szkołę, to wciąż ciążyła nad nim klątwa śmierci jego rodziców. Któryś z uczniów podszedł do niego na długiej przerwie na korytarzu i wykrzyknął na tyle głośno, by zebrani mogli wszystko usłyszeć:

- Zdechniesz tak samo jak Twoi rodzice. Będziesz wisiał bezwładnie na sznurze. Hahaha!

- Hahahaha - zawtórowała mu większość młodzieży.

- Właściwie to może on ma rację. Może lepiej skończę ze sobą, bo najwyraźniej nie zasługuję na to, żeby żyć - rozmyślał rozpaczliwie Andrzej i ze wszystkich sił próbował powstrzymać łzy. Nie chciał, żeby ktokolwiek widział jego słabość i rozżalenie. Przybrani rodzice traktowali go niczym własnego syna. Z tego powodu często przy nich udawał - dążył do tego, żeby nie widzieli jego udręki i nie musieli się przejmować jego stanem.

 

Kasandra

Komentarze

Dodaj komentarz