Dominik Gajda Zdaniem dyrektora Marka Weczerke, zwolnione opiekunki ciężko naruszyły obowiązki pracownicze
Dominik Gajda Zdaniem dyrektora Marka Weczerke, zwolnione opiekunki ciężko naruszyły obowiązki pracownicze

Ireneusz Stajer

Dwie pracownice Domu Pomocy Społecznej im. św. Józefa w Lyskach,a zarazem dzialaczki związkowe wygrały w sądzie z dyrektorem sprawę o przywrócenie ich do pracy na poprzednich warunkach. Jedna ze zwolnionych dyscyplinarnie opiekunek ma otrzymać – 7064,13 zł brutto tytułem wypłaty wynagrodzenia za czas pozostawania bez zatrudnienia, druga – 2354,98 zł. Nadto pozwany musi wypłacić obu paniom w sumie blisko 6300 zł zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. Sąd nakazał także pobranie od dyrektora na rzecz Skarbu Państwa 2826 zł tytułem zwrotu kosztów sądowych.
Wyrok nieprawomocny

„Po pięcioletniej batalii o prawdę Sąd Pracy w Rybniku przywrócił do pracy nasze koleżanki z NSZZ Solidarność oraz przyznał wysokie odszkodowanie. Wyrok jest nieprawomocny, jednak stoimy na stanowisku, że prawda się obroni ostatecznie. Dziękujemy za zaangażowanie adwokatowi Sebastianowi Laryszowi” - napisał na FB Piotr Rajman, przewodniczący Terenowej Sekcji Problemowej Miasta i Powiatu Rybnickiego Solidarności.

- Obie pracownice ucierpiały, bo pan dyrektor Weczerek walczy ze związkami zawodowymi. Oficjalnie dziewczyny powypisywały się z Solidarności, ale są członkiniami jakby ukrytymi. Mamy duże zastrzeżenia do sposobu zarządzania DPS-em Lyski przez dyrektora – mówi Rajman. Jak dodaje, z placówki sami pozwalniali się inni pracownicy, bo nie chcieli pracować w stworzonej tam przez szefa atmosferze.

Mobbing i szantaż?

- Presja, szantaż, zachowania ocierające się o mobbing. Oficjalnie obie panie zostały zwolnione za rzekome bicie pensjonariuszek. Zostały uniewinnione w sądach karnych dwóch instancji. Dowody zostały bowiem spreparowane przez pana dyrektora. Dlatego sprawa trwała tak długo, oskarżone musiały przejść przez wszystkie procedury prawne – podkreśla związkowiec.

Jego zdaniem, organ prowadzący – starosta rybnicki wiedział o całej sytuacji w lyskim dpsie, ale nic z tym nie zrobił.

- Zero reakcji, mimo zgłaszania przez nas tych problemów. Zresztą obie panie rozmawiały o sprawie ze starostą. Nie jest tajemnicą, że starosta i dyrektor dps-u są kolegami – mówi Piotr Rajman.

Chcieliśmy w pierwszej kolejności porozmawiać ze starostą rybnickim. Z polecenia Damiana Mrowca przedzwonił do reportera „Nowin” dyrektor DPS-u w Lyskach, Marek Weczerek, upoważniony do udzielenia informacji w sprawie. Zaprzeczył wszystkim zarzutom sformułowanym przez Solidarność, choć przyznał, że jest skonfliktowany ze związkiem, ale to nie jego wina.

- Problemy zaczęły się, gdy zmieniła się przewodnicząca organizacji w naszym dpsie. Wcześniej współpraca układała się wzorowo – zaznacza Weczerek.

Nie miałem wyjścia

Usłyszeliśmy też, że nie miał wyjścia i musiał zwolnić dyscyplinarnie obie pracownice.

- W październiku 2016 roku, kierowniczka oddziału zgłosiła mi, że opiekunka pobiła jedną z pensjonariuszek. Zwołałam zebranie z udziałem pracownika socjalnego, pielęgniarki dyżurnej, pokrzywdzonej i świadka. Mieszkańcy zeznali, że opiekunka uderzyła i popchnęła około 50-letnią pensjonariuszkę, która doznała zaczerwienienia nosa. Świadkiem tego zdarzenia była współlokatorka z pokoju - mówi dyrektor.

- Podczas spotkania okazało się, że nie był to pierwszy raz. Podobne sytuacje zdarzały się w przeszłości. Mieszkańcy ich nie zgłaszali, gdyż bali się opiekunek. Przy okazji wyszła sytuacja z drugą panią. Miała się nad nimi znęcać psychicznie, odmawiając papierosów, które pensjonariuszki kupują za swoje pieniądze. Opiekunki natomiast dysponują tymi papierosami i wydzielają mieszkańcom. To samo miało być z kawą. Nadto w formie agresywnej kazała im sprzątać pokoje – dodaje.

Kontrole

Według Marka Weczerka, opiekunki stosowały przemoc psychiczną i fizyczną. Ze spotkania sporządzono notatkę. Dyrektor powiadomił organ nadzorczy – powiatowe centrum pomocy rodzinie i rybnickie starostwo. W konsekwencji pcpr skontrolował dps, a następnie taką samą kontrolę przeprowadził wydział polityki społecznej urzędu wojewódzkiego.

- Trwała długo. Protokół liczy 46 stron, a na jego końcu czytamy, że opisana sytuacja przemocy psychicznej i fizycznej powinna skutkować rozwiązaniem stosunku pracy z opiekunkami. Bo już nawet tzw. drobne tykanie pensjonariuszy czy mówienie do nich po imieniu jest nieuprawnione. Podczas rozmowy z opiekunkami usłyszałem, że „czasami z takimi mieszkańcami inaczej nie można, bo wchodzą im na głowę”. Tak, jakby chciały usprawiedliwić swoje zachowania, choć nie mówiły o biciu. Napisałem do rady mieszkańców (a dps liczy ponad 120 pensjonariuszy), która potwierdziła, że agresja rzeczywiście ma miejsce – stwierdza dyrektor.

Ciężkie naruszenie?

Jego zdaniem nastąpiło ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych.

- Nie miałem wyjścia i powiadomiłem organizację związkową o zamiarze zwolnienia obu pań dyscyplinarnie, czyli natychmiast. Związki zawodowe nie zgodziły się na rozwiązanie umów o pracę. Musiałem wybrać mniejsze zło, czyli odseparować te panie od mieszkańców. Tym bardziej, że oni płacą nam za utrzymanie duże pieniądze. Są płatnikami naszych pensji – przekonuje Weczerek.

Solidarność zgłosiła inspekcji pracy, że dyrektor stosuje mobbing.

- Zarzuty nie potwierdziły się w 99 procentach. A przecież w trakcie kontroli z PIP-u przesłuchano pracowników za pomocą ankiet. Inspekcja nie stwierdziła żadnych uchybień – mówi Marek Weczerek.

Związkowcy powiadomili też prokuraturę o działaniu dyrektora przeciwko organizacji.

- Sprawa toczyła się trzy lata. Przesłuchano wszystkich pracowników i nie postawiono mi nawet zarzutu. Sprawę umorzono, bo nie znaleziono żadnych dowodów, jakobym przeszkadzał związkowcom w pracy – odpiera Weczerek.

Nie wyobrażam sobie

Dps skontrolowała jednak sędzia rodzinna, która wystąpiła do prokuratury z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się fizyczne i psychiczne nad pensjonariuszami.

- Sąd karny odrzucał kolejne wnioski prokuratury ze względu na błędy formalne. W toku postępowania przewinęło się aż trzech oskarżycieli. Sprawa była przekazywana z rąk do rąk, aż ostatni z prokuratorów kuriozalnie przychylił się do wniosku adwokata o uniewinnienie obu pań o znęcanie się fizyczne i psychiczne – wskazuje dyrektor.

Opiekunki wygrały także w sądzie pracy, Weczerek chce zaskarżyć wyrok.

- Sędzie nie zdecydowała się bowiem przesłuchać pokrzywdzonych ani świadków. Podniesiemy to w odwołaniu do sądu okręgowego. Sędzia oparła się tylko na przesłuchaniach z sądu karnego, a to dwie zupełnie różne sprawy – prowadzone w różny sposób. Ponadto nie uwzględniono wniosku o przesłuchanie przedstawicieli instytucji kontrolujących dps – argumentuje dyrektor.

Nie wyobraża sobie, by zwolnione opiekunki wróciły do pracy.

- One stanowią zagrożenie dla naszych pensjonariuszy – podsumowuje.


 

Komentarze

  • Jjjjj 09 grudnia 2021 10:41Życzę Panu Dyrektorowi dużo siły i wytrwałości.
  • Olo 09 grudnia 2021 08:21BArdzo dziwna sytuacja... Panie Dyrektorze- życzę siły i wytrwałości.
  • Czytelniczka 08 grudnia 2021 19:24Mam nadzieję, że dobro zwycięży choć w tym przypadku.
  • Pensjonariusz 08 grudnia 2021 17:37Brawo panie Marku!
  • Ola88 08 grudnia 2021 17:20Brawo dla Dyrektora za odwage i obrone osob slabszych!!! Trzymam kciuki aby dyrektor wygral, a te Panie zeby nigdzie nie znalazly pracy z osobami starszymi czy chorymi!!!
  • Xyz 08 grudnia 2021 17:13Ta sprawa od poczatku wydaje się podejrzana. Dlaczego Związki Zawodowe bronią pracownika, który dokonuje tak strszliwych czynów? Czy osoba, ktora nie z jej winy jest chora psychicznie, nie ma nic do powiedzenia i mozna ją bezkarnie bić, poniżać i karć?!! Dlaczego Sąd, który wydaje wyrok na korzyść przemocowego pracownika, nie chroni osób słabszych? Czy tak ma wygladać teraz prawo? Czy w Naszym Państwie osoba słabsza nie ma prawa się bronić? Teraz tylko pozostanie jej żyć w strachu, przed agresorkami, bo bedzie zdana na ich "opiekę" !!!!! Po prostu nie mieści się, to w glowie. Mam nadzieję, że media pomogą....
  • Alina 08 grudnia 2021 17:13Brawo!
  • Marek Weczerek 08 grudnia 2021 16:26Sąd nie nakazał od Dyrektora pobranie pieniędzy na Skar Państwa tylko od pozwanego czyli Domu Pomocy tj de facto od mieszkańców. Ponadto, kto ma bronić podopiecznych Dps jak nie Dyrektor. Ocenianie pracy i zarzadzania Dps leży w kwestii Wydziału Polityki Spolecznej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, Sądu Rodzinnego, PCPR , Państwowej Inspejcji Pracy . Każda z tych instytucji wykazała że działania Dyrektora w tej i innych sprawach są prawidłowe a wyniki wszystkich kontroli potwierdziły naganne zachowania wobec mieszkańców przez te dwie pracownice.

Dodaj komentarz