Archiwum prywatne Polski Andrzej Derwisz stanął w Konyia - mateczniku Zakonu Wirujących derwiszów
Archiwum prywatne Polski Andrzej Derwisz stanął w Konyia - mateczniku Zakonu Wirujących derwiszów

- Często spotykam się z pytaniami skąd u mnie takie ”egzotyczne” nazwisko. Wracam wtedy pamięcią do rzadkich spotkań rodziny Derwisz. Rzadkich, ponieważ, ojciec pochodził z Małopolski, z miejscowości niedaleko Krakowa, oddalonej od Rybnika o ponad sto kilometrów – zaczyna swoją opowieść Andrzej. - Wspomnienia są zatarte i nie jest ich zbyt wiele. Moja babcia, mama ojca szybko zmarła i nigdy jej nie poznałem, a dziadka pamiętam dobrze, choć nie żyje już wiele lat – dodaje.

Od Krakowa

Co do nazwiska Derwisz. W gronie krakowskiej rodziny mówiło się o ciekawym zbiegu okoliczności. Otóż w pobliskim rejonie mieszkało wiele osób o tym nazwisku, niemających z sobą nic wspólnego, a pewnym kuriozum było, że ciotka Andrzeja, siostra taty wyszła za mąż za człowieka o nazwisku Derwisz. Nazywała się więc Derwisz Derwisz! Natomiast sporą ilość tych nazwisk akurat w Małopolsce łączono z dawnymi, średniowiecznymi kontaktami z muzułmanami, głównie Tatarami (należącymi do grupy ludów tureckich), których uzbrojone hordy podeszły aż pod Kraków.

Z tym historycznym faktem wiąże się legenda hejnału z wieży Kościoła Mariackiego. Otóż kiedy w 1241 r. pod miasto nadciągnęli Tatarzy, czuwający na wieży strażnik zaczął grać na alarm. Zdołał ostrzec miasto przed atakiem, lecz w pół taktu jego gardło przeszyła tatarska strzała. Właśnie dlatego melodia hejnału tak nagle się urywa.

- Moja krakowska rodzina nie wykluczała, że jacyś Tatarzy, czy inni muzułmanie, a może byli wśród nich mnisi, wyznawcy sufizmu zostali ujęci w „polski” jasyr, i tutaj zostali. Zasymilowali się z tubylcami, zaś ich potomkowie otrzymywali miana Derwiszów. I być może którymś z moich praprzodków był nieznany derwisz, mnich muzułmański? - zastanawia się Andrzej.

Ilu Derwiszów?

Z danych Ministerstwa Cyfryzacji wynika, że na początku 2021 r. nazwisko Derwisz nosiło w Polsce jedynie 336 osób, z czego 183 kobiety i 153 mężczyzn. W porównaniu z najpopularniejszym nazwiskiem, jakim jest Nowak, a nosi je ponad 203 tysiące Polek i Polaków, Derwisz to kropelka. Najwięcej Derwiszów mieszka w Małopolsce prawie 160 osób. Potwierdza to dawne związki krakowian z muzułmanami.

- Ale w mojej pamięci pozostał jeszcze jeden, sielski obraz. Dziadek miał spory sad czereśniowy, i opowiadał jak to przed wojną zjeżdżali się do niego kupcy żydowscy z Krakowa. Prowadzili między sobą coś w rodzaju przetargu, aby pozyskać wspaniałe owoce – zaznacza.

Jak mówi, dziadek zostawiał ich na jakiś czas, aby się dogadali między sobą, a kiedy wreszcie ustalili cenę, sam dodawał do niej solidną marżę, i ponoć zawsze wychodził na swoje. Chwalił się, że udawało mu się przechytrzyć kupców. Ten sad był też ostoją spokoju i świątynią zadumy dla dziadka. Często znikał, a krewni opowiadali, że potrafił godzinami w nim przebywać, samotnie kontemplując przyrodę. Takie zachowanie przywodzi na myśl muzułmańskich ascetów.

- Muszę przyznać, że i ja miewam chwile skłaniające do samotnych wędrówek i rozmyślań, również o kosmosie, a stąd niedaleko do literatury fantastycznonaukowej. Niewykluczone, że w mojej krwi płynie jakaś domieszka wschodniego mistycyzmu… - uśmiecha się rybniczanin.

Najbardziej znanymi derwiszami są tańczący, bądź wirujący derwisze. Zakon założył około 1273 r. w Iranie Dżalal-ad-Dina Rumi, zwany Mevlaną, jeden z największych poetów i mistyków perskiego kręgu kultowego.

Przepustka do Nieba

Specjalnością i odrębnością mewlewitów stał się ich taniec. Jako sufici wierzyli oni bowiem, że naśladowanie w tańcu ruchów ciał niebieskich pobudza duszę człowieka do wzmożenia swej miłości do Boga i wprawia ją w stan żywszych poruszeń. W starożytnym Iconium rodzina Rumiego kierowała przez sześć stuleci działalnością mewlewitów. Sam Rumi pozostawił po sobie dzieło Mesnevi – zbiór aforyzmów i sentencji etyczno-moralnych, ilustrowanych powiedzeniami Mahometa oraz tekstami Koranu. Księga ta jest wciąż przez derwiszów tak poważana i wysoko ceniona, że samo jej studiowanie uważa się za swego rodzaju przepustkę do Nieba. Dżalal-ad-Din Rumi umarł w 1273 r. i zaraz po śmierci uznano go za świętego. W swych licznych utworach poetyckich wysławiał działalność tańczących derwiszów.

- Niedawno odwiedziłem miasto Konya w południowej Turcji, gdzie działał założyciel Zakonu Wirujących derwiszów Mevlana, i tam też został pochowany. Jego mauzoleum jest turystyczną atrakcją, a dla muzułmanów miejscem pielgrzymek – podkreśla.

Zainteresowani mogą wieczorem wziąć udział w spektaklu tańczących derwiszów za kilkanaście euro. W zasadzie od 1925 roku, kiedy ojciec tureckiej państwowości Atatürk zdelegalizował zakon istnieje on nieformalnie, a derwisze są uważani wyłącznie za tancerzy, nie zakonników. Choć ponoć w rzeczywistości jest inaczej…

Przyznaje, że najważniejszym powodem odwiedzenia Turcji i wybrania akurat trasy z kilkugodzinnym zwiedzaniem Konyi była chęć poznania historii twórcy zakonu tańczących derwiszów. Polski Derwisz z Rybnika stanął oko w oko z wielowiekową tradycją. Konya to tętniące życiem ponad milionowe miasto, ale w jej starej części, gdzie znajduje się mauzoleum i muzeum Mevlany, uderza cisza i spokój. Oryginalne, emanujące mistyczną aurą wnętrza mauzoleum z inskrypcjami wersetów Koranu, charakterystyczna architektura pobliskich medres oraz skromnego cmentarza, potęgowały pytania, czy faktycznie jego dalekimi krewnymi mogli być derwisze związani z muzułmańskimi mnichami?

- Obawiam się, że tej zagadki nie uda mi się rozwiązać… - kwituje.


 

Komentarze

Dodaj komentarz