W tym roku Wielki Tydzień upływa w cieniu brutalnej wojny na Ukrainie. Polacy od początku wojny pokazują siłę Solidarności. Bo dla nas Solidarność nie jest tylko słowem. W Polsce ma konkretny wymiar i opiera się na zaangażowaniu całej społeczności, by przyjąć do swoich serc i domów matki oraz dzieci uciekające przed bestialstwem rosyjskich żołdaków.
Polacy pokazują światu swoją główną cechę: humanizm. W Polsce jest on rozumiany jako bycie prawdziwym człowiekiem. To cecha charakterystyczna dla czasów rodzenia się ruchu związkowego Solidarność. To walka o zmianę systemu, o suwerenność państwa. Dziś ten humanizm dotyka sfer prywatnych. Dzisiaj w obliczu wojny, bliskie więzi z uchodźcami są spoiwem naszego życia i nie sprowadzają się one do załatwiania interesów, ale do zainteresowania się losem uciekających przed wojną ludzi.
Z kolei w życiu publicznym istnieją inne zasady, a właściwie ich brak. Nie mamy odpowiedniego podejścia. Politycy nie potrafią dyskutować, nie prowadzą w mediach spokojnej debaty. Nie potrafimy publicznie przyznać, że każdy ma prawo do postrzegania rzeczywistości i pokazywania uczuć.
Dlatego niezrozumiała jest akcja (pod pozorem ochrony uchodźców) polityków Platformy Obywatelskiej i zablokowanie syren w miastach (gdzie rządzą prezydenci z PO). W tym dniu powinniśmy się jednoczyć w związku tragiczną śmiercią elity polskiego życia publicznego z Prezydentem RP na czele. Powinniśmy być znowu solidarni, a naszym uchodźcom wytłumaczyć, że te syreny są ku pamięci 96 ludzi, którzy 10 kwietnia 2010 roku lecieli oddać hołd pomordowanym żołnierzom. Oni zostali zabici przez Rosjan w taki sam bestialski sposób, jak teraz są mordowani cywile w Ukrainie.
Pamiętajmy, że zmartwychwstały podnosi nas do życia, przezwycięża najgłębsze mroki i rozprasza zwątpienie. Dlatego najgłębszym sensem Wielkanocy jest nadzieja, ale też odrodzenie.
Komentarze