Źródło: ITD.
Źródło: ITD.

Niecodzienna sytuacja miała miejsce we wtorek 7 czerwca rano, na jednym z ruchliwych skrzyżowań w ciągu ul. Mikołowskiej w Katowicach. Inspektor z oddziału ITD w Wodzisławiu Śląskim jechał do siedziby WITD w Katowicach. Gdy zobaczył kłęby białego dymu unoszące się z rury wydechowej osobówki stojącej przed światłami sygnalizacji świetlnej, zatrzymał się i ruszył na pomoc. 

- Kierująca próbowała wyłączyć silnik poprzez standardowe wyjęcie kluczyka ze stacyjki, ale ten wciąż pracował na bardzo wysokich obrotach. Inspektor wsiadł za kierownicę auta, wrzucił najwyższy bieg równocześnie wciskając hamulec. W ten sposób wyhamował i unieruchomił „rozbiegany” silnik. Inspektor doskonale wiedział, jak zachować się w tak stresującej dla kierowców sytuacji. Ma uprawnienia i doświadczenie diagnosty samochodowego, które wykorzystuje w trakcie prowadzonych kontroli drogowych - informuje Główny Inspektorat Transportu Drogowego

Funkcjonariusz poinformował kierującą, jak w takiej sytuacji, skutecznie wyłączyć rozbiegany silnik w pojeździe. 

Komentarze

  • Obywatelka24 14 czerwca 2022 00:29PS Dodajmy do tego wycięte DPFy, wynalazki AdBlue oraz wieśtuning w warsztacie szwagra i mamy to, co mamy (kupa dymu przy przyspieszaniu czy jeździe pod Popielowskie górki) - bo "diesel musi kopcić". Jak to przechodzi przeglądy ???
  • Obywatelka24 13 czerwca 2022 23:47Choroba wściekłych diesli. Tak to jest, jak się nie dba o silnik, a zwłaszcza diesle. Tak, są fajne, mało palą (mimo że są droższe w zakupie). A teraz jest zatrzęsienie diesli - bo na zachodzie są miasta gdzie diesle nawet już z EURO 5 mają zakaz wjazdu. Tym bardziej starsze - więc je sprzedają - są wykończone, wymagają kosztownych remontów. A u nas - jeżdżą aż padnie. Nowe/regenerowane wtryski czy turbo albo pompa wtryskowa - a po co ładować kasę w trupa (koszt porządnej naprawy przewyższa wartość auta). Więc takie widoki będą coraz częściej...

Dodaj komentarz