Dominik Gajda Właściciel firmy Eltak Wojciech Murzyn nie kryje satysfakcji z wygranej w sądzie
Dominik Gajda Właściciel firmy Eltak Wojciech Murzyn nie kryje satysfakcji z wygranej w sądzie

Firma Eltak z Żor wygrała w sądach z miejską spółką Zakłady Techniki Komunalnej. Wyrok dotyczy głośnej sprawy sprzed pięciu lat i jest prawomocny. Z rozstrzygnięciem będzie musiał zmierzyć się nowy zarząd ZTK, bo orzeczenie wiąże się z byłym już prezesem, który dziś szefuje gminnej spółce w jednym z sąsiednich miast.

Przypomnijmy, że podczas budowy dwóch domów czynszowych przy Alei Zjednoczonej Europy, ZTK zerwały umowy z generalnym wykonawcą - Eltakiem. Powodem miały być opóźnienia w robotach oraz błędy w sztuce budowlanej. ZTK pozwały jeszcze żorską firmę o zapłatę z tego tytułu 4 711 353,30 zł i 2 750 081 zł ustawowych odsetek, czyli w sumie o blisko 7,5 mln zł. Sąd Okręgowy w Gliwicach X Wydział Gospodarczy nie podzielił zastrzeżeń inwestora i oddalił powództwo oraz zasądził na rzecz firmy 17 086,67 zł tytułem kosztów procesu. ZTK odwołały się do Sądu Apelacyjnego w Gliwicach. 1 czerwca, ponownie zapadł wyrok korzystny dla firmy Eltak. Sąd oddalił powództwo i zasądził na rzecz pozwanego 11 250 zł kosztów postępowania apelacyjnego.

Firma do kitu?

- Mamy prawomocne orzeczenie na to, o czym mówiliśmy od początku. Zakłady Techniki Komunalnej zataiły część dokumentów. A po zwróceniu uwagi na braki w dokumentacji projektowej zostaliśmy oskarżeni, że jesteśmy nierzetelnym wykonawcą. Okazuje się, że sądy nie dały wiary ZTK, i potwierdziły, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez komisję przetargową oraz byłego już prezesa miejskiej spółki – mówi Wojciech Murzyn, właściciel firmy Eltak.

Jak dodaje, roboty dotyczyły dwóch pierwszych budynków czynszowych ponumerowanych wówczas jako 3 i 4 i realizowanych w ramach programu „Z przyszłością w Żorach” na osiedlu Pawlikowskiego.

- Mieliśmy wykonać stan surowy z garażami podziemnymi. Dokumentacja przetargowa zawierała informacje, że grunty są nośne, stabilne, nie trzeba będzie ich dodatkowo wzmacniać. Prace miały sprowadzać się do zrobienia wykopów, wlania betonu i posadowienia na garażach domów – zaznacza Wojciech Murzyn.

- Już po kilku tygodniach zwróciliśmy uwagę inwestorowi, że stan gruntu jest zupełnie inny. Każdy z trzech naszych podwykonawców zgłaszał to samo. Od tego momentu zaczęły się przepychanki. ZTK twierdziły, że grunt jest dobry, tylko firma do kitu – dopowiada.

Niestabilny grunt

Wojciech Murzyn podkreśla, że ZTK zabraniały wykonawcom pozostawianie maszyn w wykopie na noc, aby nie utopiły się w podmokłym gruncie.

- To wykluczało zapisy z dokumentacji projektowej. Jeśli grunt jest stabilny, nie nakazuje się zabierania maszyn z wykopu. Co ważne, nawet w suche dni bez opadów deszczu – wskazuje Murzyn.

Firma chciała wystartować w kolejnym przetargu na wykonanie instalacji elektrycznych.

- W tej dokumentacji ZTK dołączyły badania geologiczne gruntu z 2015 i 2016 roku, z których wynikało, że obu domów nie da się wybudować zgodnie z projektem. Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to ZTK, słaliśmy pisma do prezesa spółki, komisji przetargowej i kierowników na budowie. Wszyscy wskazywali na nasze rzekome błędy – słyszymy.

- Kazano nam wymieniać grunt na 30, potem na 60 i 90 centymetrów, czyli kopać w tym samym miejscu i ugniatać tę samą ziemię. Następnie rozjeżdżać to wszystko i sypać coraz więcej tłucznia. Teoretycznie, żeby utwardzić teren. A jeżeli narzucali nam takie prace, to wiedzieli jaki jest ten grunt. Potwierdziły to badania, które wcześniej zleciły same ZTK – kontynuuje właściciel Eltaku.

Murzyn zrobił swoje?

Mówi, że za jego plecami miejska spółka dogadała się z firmą specjalizującą się w palowaniu gruntu, którą narzucono Eltakowi jako podwykonawcę. Technologia ta służy wzmacnianiu podłoża.

- Usłyszeliśmy, że albo weźmiemy ich podwykonawcę albo nas wyrzucą w budowy. Dla dobra inwestycji wzięliśmy ich pod siebie. Pod koniec prac ziemnych, 5 lipca 2017 roku, i tak wyrzucili nas z budowy – rozkłada ręce przedsiębiorca.

Ironizuje, że Murzyn zrobił swoje i mógł odejść...

Szef Eltaku wskazuje, że jego miejsce zajęła rybnicka firma, z której wywodziła się niemal cała kadra kierownicza zatrudniona przy realizacji inwestycji oraz były prezes ZTK.

- Erbud budował już wcześniej inny dom czynszowy, numer 6. Po zerwaniu z nami umów przez ZTK, dokończył budowę domów 4 i 5. Roboty trwały kilka miesięcy dłużej niż terminy zawarte w umowie i tej firmy nikt nie wyrzucił z placu budowy – oznajmia Murzyn.

Zwolnienia pracowników

Po utracie zamówienia Eltak miał poważne problemy. Spośród 140 pracowników konsorcjum zatrudnionych na budowie domów czynszowych w Żorach, zostało kilkunastu.

- Musieliśmy zwolnić niemal wszystkich ludzi. Większość załogi stanowili Ukraińcy. Firma przetrwała, choć z trudem – mówi przedsiębiorca.

Eltak swoje straty szacuje na ponad 7 mln zł, wliczając w to kary umowne, których nie zapłacił.

- Gdybyśmy się nie sądzili, mielibyśmy jeszcze trudniejszą sytuację. Uważamy, że wyrzucenie nas na pół roku przed zakończeniem prac było całkowicie bezzasadne. Po wyroku sądu apelacyjnego, jesteśmy w 100-procentach pewni, że racja jest po naszej stronie – mówi szef firmy.

Dodatkowo ZTK zażądały jeszcze od ubezpieczyciela Eltaku wypłaty ponad 900 tys. zł.

- Skutek był taki, że musieliśmy wypłacić całą sumę naszemu ubezpieczycielowi, bo tak skonstruowano umowę. Po wyroku ZTK będą musiały oddać pieniądze nam (z odsetkami) i ubezpieczycielowi. W naszym przypadku chodzi o łączną kwotę pomiędzy 3 a 4 mln złotych – twierdzi Wojciech Murzyn.

Przekonuje, że spłacił wszystkich pracowników. Ma jeszcze do uiszczenia pewne sumy dostawcomm materiałów budowlanych.

Co ustaliły sądy

Sądy ustaliły, że faktycznie w zakresie robót ziemnych projekt nie przewidywał konieczności wzmocnienia podłoża. Wskazano w nim bowiem, że na poziomie posadowienia nie występuje woda gruntowa, która może oddziaływać na konstrukcję budynku, lub utrudniać prace przy fundamentach. „Zapis z 8 marca 2017 r., dokonany przez projektanta konstrukcji, wskazuje, że po przeprowadzeniu ponownej weryfikacji posadowienia obiektów stwierdził, że „stan gruntów odbiega od założeń projektowych". Stwierdził też, że: „posadowienie bezpośrednie na istniejącym podłożu gruntowym nie spełnia wymagań normatywnych i założeń projektowych". Dotyczyło to w budynku nr 4 segmentów od A do D” - czytamy m.in. w uzasadnieniu wyroku gliwickiej „okręgówki”, co potwierdził SA z Katowic.

Zgodnie z opinią biegłej sądowej z zakresu geotechniki, „założenia projektowe dotyczące bezpośredniego posadowienia projektowanych budynków, nie były właściwe, nie uwzględniały zaleceń ujętych w dokumentacji geologiczno-inżynierskiej. (…) Woda ma natomiast zasadniczy wpływ na zachowanie się i właściwości gruntów, szczególnie gruntów pylastych, jakie występowały na terenie inwestycji.”

Sądy doszły do przekonania, że ZTK wprowadziły Eltak w błąd, co do warunków realizacji zamówienia. W swoich wyrokach oparły się o złożone dokumenty oraz częściowo zeznania świadków, a także opinię biegłej sądowej.

Co na to urząd miasta i ZTK?

- Prawomocny wyrok sądu oznacza tylko i aż tyle, że ZTK nie przysługują dodatkowe kary umowne. Sąd nie rozstrzygał żadnych roszczeń Eltak Sp. z o.o. - odpowiada Adrian Lubszczyk, naczelnik wydziału promocji, kultury i sportu, rzecznik prasowy ratusza. 

Jak dodaje, spółka nie komentuje opinii właściciela Eltaku.

- Posiada w dokumentacji związanej z budową oświadczenie wykonawcy o zapoznaniu się z dokumentacją i uzyskaniu tej dokumentacji. Kwestie związane z prowadzeniem prac na budowie, wykonywaniem prac niezgodnie z dokumentacją były właśnie przedmiotem sporu sądowego – informuje rzecznik prasowy.

Drodzy Czytelnicy, o tej sprawie przeczytacie również w najbliższych "Nowinach" - w środę, 15 czerwca. 

Komentarze

  • WM 21 czerwca 2022 23:01a kto jeszcze nie dostał?
  • Sprawiedliwość 16 czerwca 2022 11:35Może Firma ELTAK wypłaci pieniądze ludziom którym nie zapłacił za wykonane prace.

Dodaj komentarz