20020401
20020401


- Jest to błąd. Niech obniżą ceny alkoholu u nas i wtedy nie będzie problemu. Ja aż tak bardzo nie ucierpiałem, bo robiłem zakupy dla siebie, ale ci, którzy sprowadzali większe ilości, na przykład dla znajomych, ci mają gorzej – komentuje rzemieślnik z Raciborza.Bliżej granicy, w Chałupkach, komentarze są dosadniejsze:- Nie mówię o wódce, ale żebym mógł przynieść tylko 1 piwo, to po prostu śmieszne. Tu mieszkańcy się dziwią, że z jakiej racji ci, co mieszkają 100 km od granicy, mają więcej praw od nich. Niech służby graniczne bardziej zainteresują się mrówkami, a zwykłych ludzi zostawią w spokoju – mówi jeden z mieszkańców. Jego żona dodaje:- Te ograniczenia działają w dwie strony, sprzedający mówią, że nie ma ruchu i nie ma na czym zarobić.Spadek ruchu na granicy państwa jest znaczny. Obecnie na przejściach granicznych Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu dziennie przekracza średnio 60 – 80 tys. ludzi, co oznacza spadek o 20 procent w porównaniu do tego samego okresu rok wcześniej:- Zawsze na początku roku obserwujemy zmniejszenie liczby przekroczeń granicy, ale w tym roku niewątpliwie przyczyną są również nowe przepisy ograniczające ilości towarów akcyzowych, które można wnieść do Polski. Ludzie zastanawiają się, co mogą przewieźć i na razie rezygnują z przekraczania granicy – mówi kapitan Grzegorz Klejnowski, rzecznik prasowy komendanta ŚOSG.Nowe przepisy precyzują, że do Polski można wwieźć bez cła nie więcej niż 0,5 litra alkoholu (niezależnie od tego czy jest to piwo, wódka, koniak czy wino), 50 sztuk papierosów (albo 25 cygaretek –, bądź 10 cygar), a także nie więcej niż 50ml perfum i 250ml wód toaletowych. Towary te można wwieźć do Polski maksymalnie raz w miesiącu.Kłopot wiąże się z tym, że nie wszyscy mieszkańcy są objęci nowymi ograniczeniami. Rząd wyraźnie wymienił gminy, których one dotyczą (są w tabelce obok). Nie ma wśród nich Rybnika, który ma specyficzny charakter. Rybnik należy bowiem do pasa małego ruchu granicznego (mieszkańcy mogą przekraczać granicę na podstawie dowodu osobistego), nie mieści się natomiast w strefie przygranicznej. Jego mieszkańcy korzystają więc podwójnie.Rząd, wprowadzając ograniczenia, chciał przede wszystkim wyeliminować drobny handel używkami, na którym, jego zdaniem, Polska zbyt wiele traciła. Tzw. „mrówki” kupowały tani alkohol w Czechach i sprzedawały hurtownikom w Polsce. Ale wielu mieszkańców pogranicza zaopatrywało się u naszych południowych sąsiadów w wódkę i piwo dla własnych potrzeb. Teraz pokrzywdzeni są wszyscy mieszkający w strefie przygranicznej czyli w pasie 15 kilometrów od granicy. Ale przepisy są tak skonstruowane, że zostawiają furtkę tym pokrzywdzonym, dając im szansę na robienie zakupów według „starych” zasad (1litr wyrobów spirytusowych, 2 litry wina, 5litrów piwa, 200 sztuk papierosów):- Warunek o 15 kilometrach dotyczy również Czech. Tak więc, jeżeli mieszkaniec polskiej strefy objętej ograniczeniem zrobi zakupy w Czechach, ale dalej, niż 15 kilometrów od granicy, może skorzystać z uprawnień, jakie ma każdy obywatel. Taka osoba musi jednak umieć udowodnić, że zrobiła zakupy w głębi Czech, a nie w budce tuż za przejściem. Powinien wystarczyć tutaj paragon albo faktura zakupu – tłumaczy Elżbieta Gowin, rzecznik Urzędu Celnego w Cieszynie.Pozostaje jeszcze kwestia egzekwowania nowych przepisów. Jak celnicy i strażnicy graniczni będą sprawdzać, czy przykładowo mężczyzna mieszkający w Chałupkach, kupujący piwo, nie zrobi tego samego po dwóch dniach? Dokładne sprawdzanie wszystkich sparaliżowałoby ruch na granicach!- W Polsce, jak i na świecie, obowiązuje kontrola selektywna. Nie są sprawdzani wszyscy, ale każdy musi liczyć się z taką możliwością. Poza tym wykorzystujemy deklaracje o wielokrotnym przekraczaniu granicy. Dostają je do wypełnienia np. „mrówki” i inni, którzy często korzystają z przejść. Jeżeli wnoszą alkohol i inne używki, muszą to wpisać w deklaracji. Kiedy w tym samym miesiącu ponownie zostaną zatrzymani do kontroli i okaże się, że znów mają używki, wówczas mogą zostać ukarani- mówi Elżbieta Gowin.Dodaje, że deklaracje wydawane są sporadycznie, zwłaszcza, że celnicy i straż graniczna znają, przynajmniej z twarzy ludzi, którzy często korzystają z przejść granicznych. Jak w praktyce wygląda egzekucja przepisów okaże się po miesiącu. Na razie urzędy celne zbierają dane. Mieszkańcy tych gmin województwa śląskiego są objęci nowymi ograniczeniami: Koszarawa, Jeleśnia, Świnna, Radziechowy-Wieprz, Węgierska Górka, Ujsoły, Rajcza, Milówka, Istebna, Wisła, Lipowa, Szczyrk, Ustroń, Brenna, Goleszów, Skoczów, Cieszyn, Dębowiec, Haźlach, Zebrzydowice, Strumień, Pawłowice, Jastrzębie-Zdrój, Żory, Świerklany, Godów, Mszana, Gorzyce, Wodzisław Śląski, Krzyżanowice, Lubomia, Krzanowice, Racibórz, Pietrowice Wielkie, Rudnik.

Komentarze

Dodaj komentarz