Na spotkanie zaprosiła 22 czerwca Demokratyczna Unia Regionalistów Śląskich z siedzibą w Rybniku. Konferencję zorganizowano w odnowionych pomieszczeniach Ignacego, gdzie eksponuje się wystawy zachęcające do historycznej refleksji
Rybniczanin, dr hab., prof. UŚ Zbigniew Kadłubek już na wstępie w wykładzie online zaproponował dystans w podejściu do śląskiej historii, tradycji, poczucia odrębności językowej i narodowej.
- Im bardziej staramy się ocalić przeszłość, tym bardziej paradoksalnie staje się ona obca i niezrozumiała. Wiedziona impulsem i chęcią pamięci literatura, zamiast obrazu przeszłości tworzy sztuczne dane, kolekcjonera sentymentalnych pejzaży – przytoczył słowa z eseju Marka Zaleskiego.
Pełniący funkcję dyrektora Biblioteki Śląskiej prof. Kadłubek, z wykształcenia filolog klasyczny, radzi ponowne zdefiniowanie śląskości. Mniej historii i tradycji, a raczej patrzenie w przyszłość.
- Jeśli już tradycja, to budowanie na tym co jest. Korzystanie z mądrości przodków – powiada naukowiec.
Spojrzenie to niekoniecznie muszą podzielać śląscy historycy, zwłaszcza ci, którzy od lat zajmują się pisaniem na nowo historii Śląska. W czasach PRL-u była ona bowiem przedstawiana zero – jedynkowo: mówiło się o dobrych Polakach i złych Niemcach. Wielowiekowa tęsknota polskiego ludu śląskiego za Macierzą zmaterializowała się w 1922 roku, gdy wskutek zwycięskiego III powstania śląskiego, część Górnego Śląska znalazła się w granicach II Rzeczpospolitej.
W Polsce Ludowej konsekwentnie pomijano, że w 1327 rok przeszedł do historii jako symboliczna data „odpadnięcia” prowincji śląskiej od Polski. Od tamtej pory Śląsk rozwijał się niezależnie od Rzeczypospolitej. Stanowił ważny pod względem gospodarczym i kulturowym kraj Korony Czeskiej, najpierw w ramach austriackiej monarchii Habsburgów, a od II. połowy XII wieku pod berłem Hohenzollernów w Królestwie Prus.
Pomijano również fakt, że podział w 1922 roku Górnego Śląska między Polskę i Niemcy był niekorzystny dla gospodarki i tkanki społecznej regionu: dramatem dla wielu rodzin. Wywołało to migrację na niespotykaną dotąd skalę. Blisko 800 tysięcy Górnoślązaków wyjechało z polskiego Śląska na stronę niemiecką. Znacznie mniej ludzi przeszło do Polski.
Mówiło się też o wrogiej przed II wojną światową granicy (kordonie) z Niemcami, zwłaszcza na Górnym Śląsku. Podczas sympozjum zobaczyliśmy zdjęcia, gdzie dzieci beztrosko bawią się w pasie granicznym, ba, siedzą na szlabanie. Bez problemu przechodziły na drugą stronę, do koleżanek i kolegów. Nikt ich za to nie ścigał. Polscy i niemieccy pogranicznicy podchodzili do tematu zdroworozsądkowo.
Codziennie tysiące Górnoślązaków zatrudnionych w przemyśle ciężkim (np. kopalni Makoszowy w Zabrzu) przekraczało granicę polsko – niemiecką. Po drugiej stronie zarabiało się bowiem znacznie lepiej, a i warunki socjalne były korzystniejsze niż w kopalniach i hutach przedwojennego, polskiego województwa śląskiego. Wszystkie te aspekty wybrzmiały na sympozjum. Zdaniem historyków, dzieje regionu należy pisać zgodnie z faktami. Nie wolno tego robić pod jakiekolwiek zamówienie polityczne. Należy dogłębnie badać źródła, bo nie wszystkie zostały jeszcze zbadane.
Dr Dawid Keller np. przypomniał, że pociągi Polskich Kolei Państwowych kursowały z Katowic do Lublińca przez niemiecki wówczas Bytom. Niemieckie składy miały do pokonania jeszcze dłuższą trasę przez terytorium polskiego Śląska. Co ciekawe, w czteroosobowej komisji dzielącej nasz region, były osoby, które nie miały pojęcia o niuansach. Zasiadał w niej m.in... Chińczyk.
- Obóz Korfantego, centroprawica o przyłączeniu jednej trzeciej Śląska do Polski mówił, jako o wielkim sukcesie. Druga, skrajnie przeciwstawna opinia że można było wygrać dużo więcej - czynem zbrojnym aż po linię Odry, co politycznie wykorzystywał obóz Grażyńskiego – zaznaczył prof. Ryszard Kaczmarek z Uniwersytetu Śląskiego.
Dyskutowano o tym przez 17 lat istnienia autonomicznego województwa śląskiego.
- Po pierwszej wojnie światowej, znaczna część Niemców nie potrafi pogodzić się z utratą terenów na wschodzie i myśli o rewizji granic. Zaczyn dużego niezadowolenia kulminuje się w agresji Rzeszy hitlerowskiej na Polskę w 1939 roku - mówił dr Sebastian Rosenbaum z katowickiego oddziału IPN.
Wskazał też drugi negatywny aspekt, czyli podział historyczno – gospodarczo - kulturowej całości, jaką stanowił Śląsk w kajzerowskich Niemczech. Skutkiem tego były turbulencje, dotykające region przez wspomniane 17-lecie.
Dotykające w znacznej mierze ziemi rybnicko – wodzisławsko – raciborskiej wystąpienia dr. Bogdana Klocha, Dawida Smolorza, dr. Dawida Kellera oraz Adriana Szczypińskiego, będziemy przedstawiać sukcesywnie w „Nowinach Śląskich”. Ostatni z wymienionych autorów jest filmowcem, który zaprezentował na sympozjum swój dokument „Ks. Carl Ulitzka – na nowo opowiedziany”.
Komentarze