Ireneusz Stajer Radosław Ś. na ławie oskarżonych
Ireneusz Stajer Radosław Ś. na ławie oskarżonych

- Przyznaję się do zabójstwa i pozostałych zarzutów, ale nie przyznaję się do usiłowania zabójstwa – powiedział dziś 41-letni Radosław Ś.

Odmówił składania wyjaśnień oraz odpowiadania na pytania sędzi, prokurator i... obrońcy. Podtrzymał to co powiedział w śledztwie, poza zarzutami usiłowania zabójstwa. 

Mężczyznę przywieziono do sali rozpraw w kajdankach, z aresztu śledczego w Tarnowie. Obrońca chciał utajnienia części posiedzenia, powołując się na ważny interes prywatny oraz istotne dla oskarżonego okoliczności, które mogłyby być błędnie zinterpretowane. Zespół orzekający, któremu przewodniczy sędzia Grażyna Suchecka oddalił wniosek ze względu na ważny interes społeczny.

- Oskarżam Radosława Ś. o to, że 4 maja, na ulicy Chełmońskiego, w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia Michała Kędzierskiego,  pełniącego obowiązki służbowe, oddał do niego z bliskiej odległości dwa strzały w klatkę piersiową. Policjant doznał licznych obrażeń wewnętrznych, czego skutkiem był jego zgon – oznajmiła prokurator Edyta Hraciuk-Tomecka z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.  

Mężczyzna oddał również strzał w kierunku drugiego policjanta, ale chybił. Prokuratur poinformowała, że w śledztwie Radosław Ś. był przesłuchiwany trzy razy i przyznał się do winy w całości.Posiadał broń palną: pistolet Glock, z którego strzelał, a także znaleziony w samochodzie pistolet maszynowy Scorpion wraz z 60 sztukami amunicji. Odpowie też za kierowanie renaultem w stanie nietrzeźwym (2,36 promila alkoholu). Ponadto w wynajmowanym domu poza Raciborzem uprawiał konopie indyjskie. Znaleziono tam blisko 130 krzewów oraz kilogram suszu, z którego można było przygotować ponad 300 gramów marihuany. Radosław Ś. był już wcześniej karany za narkotyki. Jak sam przyznał, zażywał też sporadycznie kokainę.

Sędzia Suchecka odczytała wyjaśnienia oskarżonego złożone w śledztwie. Wieczorem przed dniem zabójstwem wypił z osiem piw i poszedł spać. Nie pamięta, czy rano także pił alkohol. Ubrał się w policyjny mundur, który kupił w 2020 roku - prawdopodobnie od byłego pracownika służb pod Częstochową. Zapłacił za niego 100 zł. Mundur był mu potrzebny na wieczór kawalerski kolegi. Nielegalnie nabył też wspomnianą broń palną, w cenie 3 tys. zł za egzemplarz, którą zakopał w lesie pod Rudami, a później przewiózł do domu.

4 maja 2021 roku, ponownie więc założył policyjny mundur, wziął ze sobą pistolety i pojechał do Raciborza. Dlaczego? W swoich wyjaśnieniach powołuje się na problemy rodzinne. Mówił o rzekomym utrudnianiu mu kontaktów z 10-letnim synem, którego ma z pierwszą żoną. Twierdzi, że nie jest on dobrze traktowany przez matkę, a przede wszystkim nowego partnera żony. Majówkę spędził właśnie z synem, który miał płakać i nie chcieć wracać do domu.

„Dojechałem do Raciborza. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, jakby mój mózg został wyłączony z gniazdka” - mówił podczas śledztwa. Wyjaśnił, że krążył wokół bloku, w którym mieszka syn z  jego byłą i jej partnerem. „Chyba chciałem skrzywdzić tego mężczyznę. Nie pamiętam, czy rozmawiałem z byłą partnerką. Pamiętam, jak upadłem i poczułem ból w nodze (Radosław Ś. został postrzelony przez jednego z policjantów – przyp. red.).” Nie pamięta, że strzelał do policjantów, ale tego nie kwestionuje.

Mężczyzna od czterech lat leczy się psychiatrycznie. Nie powinien łączyć leków z alkoholem. Wtedy staje się „agresywny wewnętrznie”. Nie pamięta, czy feralnego dnia zażył lek Altrox, który brał od trzech lat. Biegli wskazali, że jest uzależniony od alkoholu, leków i narkotyków, więc powinien być poddany terapii w zakładzie karnym. 

 „Żałuję tego, co się wydarzyło, gdybym mógł cofnąć czas, to zachowałbym się zupełnie inaczej, nie zrobiłbym tego. To nie byłem ja, wszedł we mnie diabeł” - powiedział w śledztwie oskarżony. 

Sąd powołał w charakterze świadka matkę sprawcy, która odmówiła zeznań. Obecna w sali żona oskarżonego poprosiła o możliwość złożenia zeznań na drugim posiedzeniu – 22 lipca (ma wezwani na ten termin), do czego przychyliła się sędzia. Kobieta nie czuła się na siłach zeznawać w pierwszym dniu procesu. Na posiedzenie nie stawili się pokrzywdzeni, żona Michała Kędzierskiego oraz pozostali dwaj policjanci, do których strzelał Radosław Ś. 

- Jak sami Państwo widzicie, sprawa jest złożona – powiedział dziennikarzom adwokat Michał Legierski. - Wnioskujemy, aby przeprowadzić obserwację psychiatryczną w zakładzie zamkniętym, aby dokładnie sprawdzić stan jego zdania psychicznego. Oskarżony chce mieć uczciwy proces - zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił, żałuje tego, co zrobił, oczekuje sprawiedliwego wyroku po uczciwym procesie. Jednym z elementów uczciwego procesu jest dokładne zbadanie jego zdrowia psychicznego - mówił mec. Legierski – zaznaczył.

Nie wykluczone, że oskarżony ma schizofrenię. Tymczasem opinia psychiatryczna wskazuje, że Radosław Ś. w dniu popełnienia zabójstwa był poczytalny. Zdaniem mecenasa, jest lakoniczna i sporządzona po kilku godzinnym wywiadzie.

Przypomnijmy, że do morderstwa doszło 4 maja zeszłego roku na ulicy Chełmońskiego. Mieszkańcy wezwali stróżów prawa do mężczyzny w policyjnym mundurze, który próbował kierować ruchem samochodowym. W trakcie interwencji Radosław Ś. zastrzelił jednego z mundurowych, drugi z policjantów sięgnął po broń i zranił napastnika w nogę. 

Oskarżony ma wykształcenie średnie techniczne, jest żonaty, ma 10-letniego syna. Pracował jako dekarz, miał firmę zarejestrowaną w Holandii, skąd sprowadził nasiona i sprzęt do uprawy konopi indyjskich.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz