10 kwietnia 2019 roku w mieszkaniu Darii i Radosława Dalemula doszło do awantury małżeńskiej. W trakcie interwencji policji, podczas badania alkomatem okazało się, że kobieta miała 1,9 promila, natomiast mężczyzna 2,8 promila alkoholu we krwi. W mieszkaniu przebywało również pięcioro dzieci, które tego dnia zostały przekazane do pogotowia opiekuńczego. O całym zdarzeniu poinformowano kuratora sądowego. Matka dzieci została zabrana na konsultację psychiatryczną przez zespół ratownictwa Medycznego. Lekarz stwierdził również ślady siniaków na rękach oraz tułowiu starszej córki Eweliny, co matka tłumaczy tym, że przypadkowo ją uderzyła i nigdy wcześniej nie stosowano przemocy wobec dzieci. Według informacji przekazanych 17 czerwca przez zastępcę komendanta komisariatu w Rydułtowach podkom. Janusza Kubiaka było to jedyne zdarzenie w tej rodzinie, podczas którego musiała interweniować policja.
Postępowanie w sądzie trwa już trzy lata
Małżeństwo wychowywało wspólnie szóstkę dzieci. Damiana (12 l.), Ewelinę (13 l.), Julię (10 l.), Kacpra (9 l.), Lidię (5 l.) oraz Marcina (15 mies.). 11 kwietnia 2019 roku rodzeństwo zostało rozdzielone: pięcioro najstarszych zostało w trybie zabezpieczenia umieszczonych przez sąd w Wodzisławiu Śląskim w pieczy zastępczej (Ewelina i Damian trafili do jednej rodziny zastępczej, a Julia, Kacper i Lidia do innej). Najstarsza z rodzeństwa Ewelina postanowieniem tegoż sądu została umieszczona w Domu Pomocy Społecznej w Łące w woj. podkarpackim. Od czasu zabrania dzieci, rodzice spotykają się z nimi na terenie PCPR-u w Wodzisławiu. Uczestniczyli również w terapii rodzinnej i ukończyli zajęcia w ramach „Szkoły dla Rodziców” w celu podwyższenia kompetencji wychowawczych. Nigdy też od czasu zdarzenia nie zastano małżeństwa w stanie nietrzeźwości. Według asystenta rodziny, Państwo Dalemula mają systematyczny kontakt z dziećmi przebywającymi w pieczy zastępczej w wyznaczonych terminach oraz interesują się rozwojem i edukacją dzieci. Stwierdzono również, że Daria Dalemula właściwie sprawuje opiekę nad swoim najmłodszym synem, który znajduje się w domu rodzinnym. Według opinii pracownika socjalnego dzieci posiadają w domu rodzinnym własny, odnowiony pokój, a rodzice wyrazili zgodę na współpracę z asystentem rodziny.
Od trzech lat przed sądem toczy się postępowanie w sprawie władzy rodzicielskiej Darii i Radosława Dalemula. Z roku na rok sytuacja dzieci jest coraz bardziej dramatyczna. Według relacji matki dzieci, Damian dwukrotnie był przenoszony do innych rodzin zastępczych, odesłany do szpitala psychiatrycznego, a obecnie przebywa w domu dziecka. Najstarsza córka Ewelina od 15 października 2019 r. postanowieniem Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim została umieszczona w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej w Łące, gdzie nadal przebywa.
- Od trzech lat walczę o dzieci. Ukończyłam dwie szkoły rodzica, terapię małżeńską, rodzinną, wszystko to, co mi kazano. Przez trzy lata sąd nic nie robi, aby w jakikolwiek sposób nam pomóc. Walczę wraz z adwokatem, a sąd oddala wszystkie nasze wnioski – o zmianę zabezpieczenia, o rozszerzenie kontaktów, o nadzór nad postępowaniem sądowym w tej sprawie. Pisaliśmy do Rzecznika Praw Dziecka, do Ministra Sprawiedliwości. Od trzech lat nikt nie zrobił u nas wywiadu kuratorskiego. Asystent rodziny został nam zabrany, bo w związku z brakiem jakichkolwiek zastrzeżeń dotyczących funkcjonowania rodziny nie widział dalszego sensu chodzenia do nas. Mąż pracuje za granicą. Staramy się więc zapewnić dzieciom to, czego potrzebują. Jesteśmy na wszystkich spotkaniach wyznaczonych przez PCPR. Ostatnio uczestniczyłam też w komunii córki Eweliny – podkreśla matka dzieci.
Dzieci nie mogą spędzać czasu w domu rodzinnym
Daria Dalemula stara się również, aby dzieci, choć kilka godzin mogły spędzić w rodzinnym domu. - Ciągle staram się urlopować dzieci i dostaję negatywne odpowiedzi. Kieruję wniosek do sądu, ten kieruje nas do PCPR-u, a ci mówią, że mamy zwrócić się do rodziny zastępczej. Od trzech lat jest to samo. Dzieci nie były ani razu w domu. Sąd nie wyraża na to zgody, bo rodzina zastępcza się nie zgadza. Ilekroć pytam o urlopowanie trójki najmłodszych dzieci, choć na kilka godzin, to dostaję odpowiedź odmowną, bo „to zburzy plany rodziny”. Ostatnio usłyszałam od rodziny zastępczej, że jak napiszę pismo do sądu to i tak dostanę tę samą odmowną odpowiedź. Wprost słyszę, że nie zgodzi się na to, aby dzieci spędziły czas w swoim domu. I co ja mam zrobić? – przekazuje Daria Dalemula.
Matka zwraca uwagę, że mimo pozytywnych opinii z placówek, spełnienia wszystkich wymogów, dotyczących opieki nad dziećmi, wciąż spotykają się z odmową bez konkretnego uzasadnienia. - Ciągle słyszymy, że nie ma możliwości powrotu dzieci do domu. Mimo tego, że asystent rodziny wskazywał, że warunki bytowe są dobre. Przekazywał opinię do PCPR-u, a mimo to dzieci nie mogą wrócić do domu i PCPR zrzuca winę na asystenta, a asystent mówi, że wszystko opisał prawidłowo. PCPR powinien nam pomóc, pokierować, a nic takiego się nie dzieje. Mam wrażenie, że nie zależy im na tym, aby dzieci trafiały do rodziców. Gdybym była złą matką, gdybym znęcała się nad dziećmi, to one nie chciałyby kontaktu ze mną, a one same go szukają i chcą wrócić do domu. Ja zgadzam się na nadzór kuratora, na sprawdzenie moich warunków bytowych. Wiem, że źle zrobiliśmy, będziemy płacić cenę za swoją głupotę do końca życia, ale chcę, żeby ktoś dał nam szansę i podał rękę. W sądzie zeznawali też świadkowie, którzy potwierdzili, że właściwie zajmujemy się dziećmi. Była pani dyrektor z przedszkola, sąsiedzi, którzy powiedzieli, jak wyglądała moja opieka nad dziećmi do chwili, gdy je od nas zabrano.
Dla dobra dzieci sprawa powinna zostać zakończona szybciej
Adwokat państwa Dalemula mecenas Jacek Pękalski także zwraca uwagę, że sprawa ciągnie się bardzo długo, a ze względu na dobro dzieci, powinna zostać zakończona jak najszybciej. – Dziwi mnie, że ta sprawa ciągnie się już trzy lata. Biorąc pod uwagę sytuację dzieci i ich dobro jest to zdecydowanie za długi okres pozostawienia ich w niepewności i sytuacji tymczasowej. W tej sprawie od trzech lat obowiązuje jedynie postanowienie o zabezpieczeniu. W lipcu 2020 roku Państwo Dalemula złożyli do Sądu wniosek o przeprowadzenie badania dotyczącego ich kompetencji wychowawczych przez Opiniodawczy Zespół Specjalistów Sądowych w Raciborzu, jednak opinia została przesłana do Sądu dopiero w maju 2022 roku. Dopuszczone w toku postępowania dwie opinie psychologiczne nie uwzględniały dokumentacji przedłożonych w lutym 2020 roku w sądzie przez Państwo Dalemula niemniej, z jednej z nich wynikało, że dzieci tęsknią za rodzicami i są z nimi silnie emocjonalnie związane. Państwo Dalemula bardzo żałują tej sytuacji z 10 kwietnia 2019 roku. Dostrzegają naganność swojego postępowania. Nie są jednak rodziną patologiczną. Było to jednostkowe zachowanie, które nie powinno skutkować odebraniem im dzieci. Do tego incydentu nikt nie zgłaszał wobec Państwa Dalemula uwag dotyczących sprawowania przez nich władzy rodzicielskiej. Nie było w ich mieszkaniu interwencji policji, nie było uwag z placówek w których przebywały dzieci świadczących o tym, że dzieci były pod złą opieką lub były zaniedbane. Nie toczyło się też żadne sądowe postępowanie opiekuńcze dotyczące dzieci Państwa Dalemula - przekazuje prawnik..
Mecenas Pękalski uważa, że sąd nie dość wnikliwie ocenia zachowanie rodziców dzieci zarówno przed zdarzeniem z 10 kwietnia 2019 roku jak i po nim oraz ich starania o odzyskanie dzieci. - Wydaje się, że sąd zbyt mało uwagi poświęca postawie rodziców, którzy przez całe postępowanie aktywnie starają się o powrót dzieci do domu. Uważam, że ta sprawa powinna czym prędzej zostać wyjaśniona i zakończona. Trzyletnie odseparowanie tak małych dzieci od rodziców biologicznych bardzo negatywnie wpływa na wzajemne relacje pomiędzy nimi. Podczas pandemii COVID-19 rodziny zastępcze nie godziły się na spotkania i bezpośredni kontakt dzieci z rodzicami, utrudniały nawet spotkania w formie online, co jednak nie przeszkadzało im w odwiedzaniu razem z dziećmi swoich znajomych. Dzieci coraz bardziej są odseparowane od rodziców a mimo to, nawet w nierzetelnie sporządzonej przez OZSS opinii, w której racje z góry przyznaje się rodzicom zastępczym, PCPR oraz siostrom zakonnym w DPS w Łące dyskredytując jednocześnie każdą wypowiedź rodziców biologicznych, wskazano, że dzieci chcą wrócić do rodziców biologicznych i czują się z nimi związane. Uważam, że w toku tak długiego postępowania sądowego było wiele możliwości, by pod nadzorem kuratora sądowego i asystenta rodziny umożliwić rodzicom częstszy kontakt z dziećmi w miejscu zamieszkania. W sytuacji, gdy tak małe dzieci są zabierane rodzicom, dla dobra dzieci powinno się szybciej rozstrzygać takie sprawy. Pierwszy raz spotykam się z tym, że sprawa tego rodzaju trwa tak długo - przekazuje prawnik..
Próbowaliśmy skontaktować się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Wodzisławiu, jednak ten nie udziela żadnej odpowiedzi. Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim także nie odpowiedział na nasze pytania i skierował je do sądu okręgowego. W dalszym ciągu czekamy na odpowiedzi.
Komentarze